W poniedziałek, 20 lutego, obchodzono Światowy Dzień Sprawiedliwości Społecznej, który został podjęty dekadę temu na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Początkowo byłem zdumiony, bo ani mru-mru o tym fakcie w środkach masowego przekazu. A jeszcze nie dawno zewsząd wylewały się informacje o Walentynkach czy ciut wcześniej o... Halloween.
O sprawiedliwości społecznej czytamy już w artykule 2 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Słowo to często pojawia się w telewizyjnych debatach i innych programach, które w gruncie rzeczy stanowią socjotechniczny wytrych przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi.
Oderwani od ziemi, wisząc gdzieś wysoko w chmurach pozornego dobrobytu, zapominamy o tych na dole. Blisko bruku. Coraz częściej do głosu dochodzą quazi naukowcy, którzy mówią o sprawiedliwości społecznej, a nigdy nie zetknęli się z ubóstwem czy grochami w oczach głodnych dzieci. Obnażają swoją niewiedzę na starcie mówiąc o "opiece społecznej", której nie ma w Polsce od 29 listopada 1990 roku...
Gdy miesiąc temu byłem w szpitalu obok mnie leżał pan Grzegorz. Człowiek przeźroczysty, jak zwykłem nazywać osoby bezdomne. I byliśmy wobec siebie równi. Częste rozmowy o życiu, ścieżkach ludzkiej egzystencji, mnie lub bardziej trafnych wyborach. I przede wszystkich codzienne odwiedziny jego kolegów, przeźroczystych jak on sam. Przywozili mu świeże owoce, pieczywo i inne produkty spożywcze. Mimowolnie przysłuchiwałem się ich rozmowom. Były szczere do bólu, pełne miłości i zrozumienia. Wyobrażałem sobie wtedy, że żyję w czasach Le Play Frédéric`a – francuskiego myśliciela, który uznawany jest za ojca metody monograficznej w badaniach społecznych. Jego prace były wnikliwe, a miłość społeczna (la charité socjale) nie stała się ideologią sensu stricto.
Kilka dni temu zakończyłem koordynację akcji meblowania pustego lokum dla samotnej matki z trójką dzieci. Przy ogromnym wsparciu ludzi dobrej woli z Niedobczyc i Niewiadomia, stworzyliśmy dla niej przytulny kącik. I co zauważyłem? Często do naszej grupy zgłaszały się osoby, które nie opływały w luksusach, same będąc w trudnej sytuacji materialnej. Szczególnie wzruszający był dla mnie moment, gdy swoją pomoc zaoferowało dwóch przeźroczystych mężczyzn. Przyjechali autobusem komunikacji miejskiej, taszcząc ze sobą 30 kilogramowy worek z węglem. Sami nie mieli nic, a oferowali tak dużo.
Niemiecki socjolog Erich Fromm mawiał "Nie jest bogatym ten, kto dużo ma, lecz ten, kto dużo daje. Ten, kto jedynie gromadzi, kto zamartwia się z powodu jakiejś straty, jest w sferze psychologicznej biedy". A ostatecznie, parafrazując mistrza Horacego "Aequo pulsat pede", czyli "Śmierć puka jednako (do drzwi bogatych i biednych)".
Komentarze