Kiedy rozmawiam przyjaciółmi, moimi wychowankami i bliskimi często zadaję im pytanie: co jest dla nich najważniejsze w życiu? Prawie wszyscy wymieniają trzy sprawy:
* Zdrowie bliskich i ich samych
* Rodzina
* Kochać i być kochanym.
Dlatego też chciałby przypomnieć, a może i uświadomić Czytelnikom, że dbałość o zdrowie powinna się zacząć już w wieku przedszkolnym. Uważam, że najważniejszym przedmiotem w szkole winno być wychowanie fizyczne, które powinno mieć dodatkowy człon, czyli wychowanie fizyczne i zdrowotne. Podstawowym zadaniem przedszkolanki, pani z nauczania początkowego, a następnie wuefisty, winno by zaopatrzenie dziecka w wiedzę i nawyki jak żyć aby być zdrowym. Oczywiście wiele zadań spoczywa na rodzicach, których niestety świadomość jest bardzo zróżnicowana i w dużej mierze jest związana ze stanem portfela. Nie każdego rodzica stać na opłacenie niekiedy bardzo wysokiej składki członkowskiej w klubie sportowym oraz co jest jeszcze trudniejsze dowiezienie dziecka na zajęcia.
Jako rodzice doskonale wiemy, jak nasze pociechy, jak "żywe sreberka" w wieku przedszkolnym i później (klasy 1-3) posiadają naturalną chęć do zabaw ruchowych. Moja wnuczka Anula (4 lata) najchętniej wolny czas spędza skacząc na batucie. W przedszkolach bywa różnie, lecz coraz więcej przedszkolanek prowadzi zajęcia ruchowe i bierze udział w "Olimpiadzie Przedszkolaków" które wspaniale organizują wuefistki z Wielopola - Beata Śpiewok i Beata Solak. Niestety różnie prowadzone są zajęcia WF w klasach 1-3, gdzie uczą panie z nauczania początkowego. Nieszczęsna reforma oświaty spowodowała, że wykształceni wuefiści uczą WF-u dopiero od czwartej klasy. A musimy wiedzieć, że właśnie w klasach 1-3 jest tzw. "złoty" wiek rozwoju motoryczności dziecka i ćwiczenia w tym wieku dają o wiele większy przyrost cech motorycznych niż w okresie późniejszym.
Drugi, równie ważny aspekt pierwszych zmarnowanych lat w szkole powoduje, że dziecka do zajęć WF w kolejnych klasach podchodzi niechętnie i woli siedzieć na ławeczce i grać gry komputerowe. A później narzekamy, że jest tyle zwolnień z lekcji WF... Jestem trenerem z ponad 50-letnim stażem i gdybym nabór do moich grup opierał o ogłoszenie w prasie czy plakatach w szkołach, to nigdy bym nie znalazł i wyszkolił (w różnym stopniu) ponad 50 koszykarek i koszykarzy, którzy osiągnęli poziom kadry lub reprezentacji Polski w różnych kategoriach wiekowych. Głównie nabór prowadziłem w szkołach, na turniejach czy zajęciach WF. Dlatego też zawsze doceniałem właściwą współpracę z nauczycielami - oni byli moimi głównymi partnerami!
Obecnie ma być wprowadzona kolejna reforma oświaty i jak na razie jest jeszcze wiele niewiadomych. Dla mnie podstawowym pytaniem jest to, jak rozwiążemy sprawy nauczania WF w klasach 1-3? Czy damy wreszcie prowadzenie lekcji wykształconym wuefistom, którzy poprowadzą atrakcyjne zajęcia już od pierwszej klasy i w pełni wykorzystają naturalną chęć dzieci do ruchu? Czy też pozostawimy dzieci w rękach pań z nauczania początkowego, których przygotowanie jest, niestety, różne. Jako rodzice powinniśmy rozmawiać ze swoimi pociechami i sprawdzać co dziecko robiło na WF. Czy pochwali się, iż mieli atrakcyjne zorganizowane wyścigi sprawnościowe, czy też pani zabrała ich na spacerek. Rozmawiam z dyrektorami szkół i dla nich problemem jest fakt, iż przekazując prowadzenie lekcji WF wuefistom pozbawiają panie z nauczania początkowego godzin, a co za tym często idzie niecały - zatrudnienia na pełny etat.
Bez wątpienia wszystkim nam zależy, aby nasze pociechy były zdrowe i wysportowane i coraz większa ilość rodziców inwestuje w swoje dzieci, wożąc je na różnego rodzaju zajęcia dodatkowe. Dlatego uważam, że wpływ rodziców na warunki w jakich są prowadzone lekcje WF, winien być zdecydowanie większy.
Komentarze