Łukasz Zejdler chce z GKS-em wrcić do ekstraklasy / ARC
Łukasz Zejdler chce z GKS-em wrcić do ekstraklasy / ARC

 

Łukasz Zejdler, 24-letni wychowanek Unii Racibórz, jest jednym w filarów zmierzającego po awans do ekstraklasy zespołu GKS-u Katowice.

 

Pomocnik z Raciborza nie jest anonimową postacią w środowisku piłkarskim na Śląsku. Już jako junior był podmiotem zainteresowanie wielu klubów występujących w wyższych ligach niż Unia, w której jeszcze jako nastolatek zadebiutował na szczeblu IV ligi. Wiadomo było, że tylko kwestią czasu jest, kiedy przeniesie się do silniejszego klubu. Latem 2010 jako 18-latek wybrał niespodziewanie sąsiadów zza południowej granicy. Trafił do juniorów Banika Ostrawa. Kilka miesięcy później zadebiutował w czeskiej esktraklasie w pierwszym zespole z Ostrawy. W sumie w Baniku rozegrał dziesięć oficjalnych spotkań, w których zdobył jednego gola.

- Na pewno bardzo dobrze wspominam czas spędzony w Ostrawie. Pobyt w Czechach dał mi bardzo dużo, przyczynił się do mojego piłkarskiego rozwoju. Gdy byłem w Baniku oczywiście wiedziałem, że jest "sztama" pomiędzy kibicami klubów z Ostrawy i Katowic. Katowiczanie przyjeżdżali na mecze, byli rozpoznawalni w żółtych barwach i dopingowali nas wspólnie z czeskimi fanami Banika. Jednak wówczas nie podejrzewałem, że po kilku latach trafię do GKS-u - mówi Zejdler.

Raciborzanin miał w Ostrawie jednak spore problemy z wywalczeniem stałego miejsca w wyjściowej jedenastce Banika. W dodatku nad klubem z Ostrawy zawisły czarne chmury, które w efekcie doprowadziły do jego spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej naszych południowych sąsiadów. Zejdlera już wtedy w Baniku nie było. Wychowanek Unii zimą 2012 przeniósł się do zmierzającej po awans do polskiej ekstraklasy Cracovii. W czerwcu, już jako podstawowy zawodnik "Pasów", świętował promocję do grona szesnastu najlepszych drużyn w Polsce. On zadebiutował w nim dopiero w siódmej kolejce, kiedy to Cracovia przegrała w Bydgoszczy z Zawiszą 0:2. Raciborzanin spędził wówczas na boisku 66 minut. W sumie w barwach krakowskiego klubu zaliczył 32 występy w esktraklasie. Ani razu nie udało mu się wpisać na listę strzelców.

- Przechodziłem do Cracovii, gdy graliśmy jeszcze w pierwszej lidze. Walczyliśmy o Ekstraklasę, tak jak teraz przy Bukowej była tam duża presja. Udało nam się jednak dostać do elity. Co prawda w Ekstraklasie mieliśmy trudny moment, ale ostatni sezon był dobry dla klubu. Ja niestety nie grałem zbyt dużo i dlatego przeszedłem do GKS-u, żeby się odbudować. Zobaczymy jak to będzie dalej wyglądało - opowiada Zejdler.

Latem tego roku zdecydował się na kolejną zmianę barw. Z Cracovii przeniósł się do występującego w I lidze GKS-u Katowice.Wiadomo było, że jeśli klub sprowadza zawodnika z ekstraklasy, to w nadziei na wzmocnienie drużyny. Zejdler jesienią raczej nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Wystąpił w 18 pierwszoligowych spotkaniach GKS-u. Aż 16 z nich rozpoczął w wyjściowej jedenastce. Dwukrotnie też pokonał bramkarzy rywali katowickiego klubu. jednego gola zdobył w spotkaniu z Chrobrym Głogów, a drugiego dołożył w meczu z MKS Kluczbork.

- Wiadomo, że w tym sezonie, podobnie jak to było w poprzednich latach, oczekiwania kibiców w Katowicach są duże. Na razie zajmujemy drugie miejsce w tabeli, a ono daje upragniony awans do ekstraklasy. Do zakończenia sezonu jeszcze daleko, a w tej lidze każdy mecz wymaga od nas maksymalnego zaangażowania. Nie dopuszczam do siebie myśli, że moglibyśmy nie awansować. Uważam, że Katowice zasługują na grę w ekstraklasie i ja zrobię wszystko, by tak się stało. Mam ku temu też osobiste powody. Chciałbym grać na najwyższym w Polsce poziomie i GKS stwarza ku temu bardzo dobre warunki - mówi Łukasz Zejdler.

Raciborzanin podkreśla, że doskonale współpracuje mu się z szkoleniowcem katowickiej drużyny Jerzym Brzęczkiem. Między nimi szybko nawiązała się nić porozumienia. Zejdler zdaje sobie sprawę, ze dla trenera GKS-u często bywa zawodnikiem do zadań specjalnych.

- Jestem pomocnikiem i ogólnie nie ma to dla mnie znaczenia, w jakim miejscu będę występował. Tam gdzie trener ustawi mnie na boisku, tam zagram i nie widzę w tym problemu - podkreśla raciborzanin.

Czy ma kontakt z swoim macierzystym klubem?

- Oczywiście, że interesują mnie losy Unii. W zespole gra kilku moich kolegów, z którymi występowałem jeszcze w zespole juniorów. Z drugiej jednak strony wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego w Raciborzu nie ma drużyny, która mogłaby występować z powodzeniem na wyższym niż tylko czwartoligowym poziomie. Co roku do zespołu dochodzi kilku wychowanków klubu, którzy później albo trafiają, jak ja, do lepszych klubów, albo idą do okolicznych miejscowości grać w "okręgówce". Gdyby zebrać wszystkich chłopaków z Raciborza grających w okolicznych klubów na pewno można by skompletować drużynę, która powalczyłaby o awans do III ligi. W Raciborzu nadal wspomina się awans do I ligi sprzed pół wieku. Jednak obecnie to miasto jest na na futbolowej prowincji - nie kryje rozczarowania Zejdler.

Jemu się udało. Trafił do silnych klubów. Gra na najwyższym poziomie w kraju. Wszystko wskazuje na to, że w czerwcu będzie po raz drugi w karierze świętował awans do ekstraklasy. I co dla niego najważniejsze: nadal ma szansę grać co raz lepiej.Wszak w mercu skończy dopiero 25 lat. Zejdler liczy, że jeszcze będzie o nim głośno. Swoją piłkarską karierę buduje bardzo konsekwentnie. Teraz gra w I lidze, ale niebawem powinien powrócić na krajowy szczyt.

Komentarze

Dodaj komentarz