Ksiądz dr Grzegorz Śmieciński, rzecznik prasowy metropolity katowickiego, tłumaczy, że ksiądz Wojciech Grzesiak, były kapelan szpitalny, tak jak i inni kapłani, podlega przepisom prawa kościelnego w zakresie wykonywania posługi duszpasterskiej. Te zaś przewidują, iż przełożony kościelny w nieskrępowany sposób nominuje na poszczególne urzędy. „Sprawa” księdza Grzesiaka w żaden sposób nie odbiega od innych tego typu sytuacji, kiedy to duchowny otrzymuje dekret i zmienia miejsce pełnienia posługi.
Działalność misji medycznej „TO-MISJA” nie jest w żaden sposób związana z archidiecezją katowicką (o jakichkolwiek współzależnościach finansowych nawet nie wspominając), a ksiądz Grzesiak nigdy nie otrzymał zgody na pełnienie funkcji jego prezesa. Taki stan rzeczy miał miejsce między innymi ze względu na konieczność poświęcenia wystarczającej ilości czasu chorym powierzonym jego opiece duszpasterskiej w szpitalu. „Podkreślić trzeba, iż archidiecezja katowicka poprzez pracę licznych misjonarzy bardzo aktywnie uczestniczy w dziele misyjnym Kościoła, zaś ksiądz Grzesiak miał otwarte możliwości poświęcenia się pracy misyjnej, których wykorzystać nie chciał” – twierdzi rzecznik.
Po powrocie z misji do Polski ksiądz Grzesiak otrzymał nominację do posługi parafialnej. „Stwierdził jednak, iż nie może zostać zwolniony z posługi kapelana, ponieważ ma półroczne zwolnienie lekarskie. Pomimo tego zapowiedział, iż zamierza udać się do Paragwaju. Jako że tego typu zachowania nie mogą być zaakceptowane choćby ze względu na przepisy prawa pracy, nie otrzymał na to zgody. Poinformował zatem, iż jest człowiekiem poważnie chorym i prosi o urlop zdrowotny z możliwością zamieszkania w rodzinnym domu, na co uzyskał zgodę. Ze smutkiem należy stwierdzić, iż zaprzeczając tym informacjom, potwierdza niestety tezę, iż jedynym jego celem jest sianie niepokoju i zwrócenie uwagi na swoją osobę” – pisze rzecznik metropolity katowickiego.
Do sprawy będziemy wracać.
Komentarze