Stangret nie chciał słyszeć o ożenku, az tu nagle okazało się, że jest śmiertelnie zakochany w hrabiance! / Elżbieta Grymel
Stangret nie chciał słyszeć o ożenku, az tu nagle okazało się, że jest śmiertelnie zakochany w hrabiance! / Elżbieta Grymel

 

Podstarzała hrabianka upatrzyła sobie na męża młodego stangreta, ale on nie chciał słyszeć o mariażu, choć wiązałyby się z tym duże pieniądze. I nagle okazało się, że skuteczniejsze są jakieś tajemne zabiegi?

 

Często jedna ze stron zakochuje się bez wzajemności. W dawnych czasach być może zdarzało się to nawet częściej niż obecnie, a powody bywały różne – wybranek nie gustował w typie urody potencjalnej kandydatki na narzeczoną, miał inne plany na życie lub też był już po prostu zajęty. Taka historia zdarzyła się podobno niedaleko Żor.

Do dworu w pobliskiej wsi przyjechała kuzynka pani dziedziczki w średnim, jak byśmy dziś powiedzieli, wieku. Ponieważ była uboga i nie miała odpowiedniego posagu, to choć posiadała arystokratyczny tytuł, nie wyszła za mąż. Właścicielka majątku niedawno została wdową, więc nigdzie nie bywała, jednak chciała sobie osłodzić nudę. Dlatego postanowiła wydać kuzynkę za mąż, choć ta przekroczyła już czterdziestkę i wszyscy uważali ją za starszą panią.

– Ty, Elwirko, wybierz sobie chłopa, a ja się postaram o to, żeby był twój! – stwierdziła na wstępie pani dziedziczka i nie miała wcale na myśli uciekania się do żadnych czarów, ale raczej była skłonna przyszłemu małżonkowi kuzynki podarować dość znaczną kwotę pieniędzy. Pani Elwira zaczęła więc dyskretnie rozglądać się wśród potencjalnych kandydatów na męża. Nie było ich zbyt wielu: miejscowy panic (ekonom) mężczyzna w sile wieku, który był bezdzietnym wdowcem, stary, garbaty organista, wprawdzie szlachetnie urodzony, ale jego styl bycia wiele pozostawiał do życzenia, oraz miejscowy nauczyciel – stary kawaler, któremu niedawno zmarła matka.

Co prawda był nieco młodszy od pani Elwirki, ale on szukał raczej gospodyni niż żony, bo zupełnie nie radził sobie z prowadzeniem gospodarstwa domowego. Nieco później doszedł jeszcze jeden kandydat: również owdowiały sąsiad – szlachcic cała gębę, ale obciążony dwunastką drobiazgu. Hrabianka Elwira nie zamierzała jednak nikomu matkować, więc sąsiad, choć bogaty, odpadł w przedbiegach. Na żadnego z pozostałych kandydatów panna Elwira nie mogła się natomiast zdecydować, bo każdy z nich miał, jej zdaniem, jakiś istotny feler.

I pewnie z czasem sprawa zamążpójścia pani Elwiry by się rozmyła i poszła w niepamięć, ale jej krewna kupiła sobie bryczkę i wynajęła stangreta, który był młody, przystojny i nad wyraz uprzejmy. No i tak się złożyło, że wpadł podstarzałej hrabiance w oko. Ciągle wymyślała jakieś wyjazdy, byle się nim zobaczyć, niestety ich znajomość nie posunęła się przez to nawet o krok. Wtedy do akcji wkroczyła sama pani dziedziczka. Postanowiła otwarcie porozmawiać z chłopakiem na temat planów matrymonialnych, ale on nie przystał na jej propozycję, choć kilkakrotnie podnosiła kwotę, którą zamierzała wypłacić kuzynce w formie posagu.

Stangret na to wszystko jednak beztrosko stwierdził, że panią Elwirę bardzo szanuje, ale jej pragnień spełnić nie może, bo jest już zajęty. Jego wybranką okazała się młoda pokojówka Marianna pracująca w tym samym majątku. Zakochana Elwira wpadła w depresję i całymi dniami obmyślała, jak pozbyć się dziewczyny i rozkochać w sobie młodego stangreta. Z pomocą przyszła jej stara kobieta, która paliła w dworskich piecach. Skierowała ją do miejscowej czarownicy, która mieszkała na końcu wsi pod lasem. Nie była stara i w niczym nie przypominała przysłowiowej bajkowej jędzy, nie miała też czarnego kota. Na początek dała hrabiance dobrą radę, żeby się zastanowiła, czy na pewno chce tego, o czym mówi. Stwierdziła bowiem, że jeżeli młodzi naprawdę się kochają, to żadne czary tu nic nie pomogą!

Jednak Elwira była zdecydowana i zdeterminowana. Należało więc tylko zdobyć włos ukochanego, a potem zaszyć w jego ubraniu tajemniczy woreczek. Z tym nie było problemu, bo hrabianka już dawno zauważyła, że jeden z lokajów spełnia swoje obowiązki dość opieszale, więc zaproponowała mu swoją pomoc w czyszczeniu garderoby. Kilka dni później sprawa pani Elwiry przyjęła pomyślny obrót. Raptem okazało się, że młody stangret Jędrzej wprost świata poza nią nie widzi, co więcej, deklaruje wszem i wobec chęć rychłego ożenku. Jak to było możliwe?

O tym dowiecie się za tydzień, drodzy Czytelnicy.

Komentarze

Dodaj komentarz