Kobieta zobaczyła w szklanej kuli, jak kluczyki wysuwają się z torebki i spadają na ziemię / Elżbieta Grymel
Kobieta zobaczyła w szklanej kuli, jak kluczyki wysuwają się z torebki i spadają na ziemię / Elżbieta Grymel

 

Czy stosowanie szklanej kuli wiąże się z magią, czy też jest to tylko rodzaj techniki psychologicznej? Po zapoznaniu się z tą historią można mieć wątpliwości. Oceńcie to sami, drodzy Czytelnicy!

 

Chciałabym tu opisać znany mi przypadek, kiedy osoba wróżąca użyła kryształowej kuli z dobrym skutkiem. Wszystko wydarzyło się na początku lat 70. ubiegłego wieku, a miało związek z zagranicznym i dość drogim samochodem, który nabyli moi znajomi. Najpierw jeździł nim pan, a potem od czasu do czasu pani. Ponieważ mieli dwa komplety kluczyków, każde nich miało swoje, co jednak często stawało się przyczyną nieporozumień, zamiast ułatwiać sytuację! Bywało, że pani była akurat w sklepie i miała sporo zakupów do zabrania, a pojawiał się tylko problem, do czego je załadować. Pani jednakże wiedziała, że w pobliżu sklepu parkuje jej mąż, bo obok jego zakładu pracy brak było miejsc postojowych. Bezceremonialnie odszukiwała zatem auto, władowywała doń swoje bambetle i jechała do domu.

Niestety, jej mąż o tym nie wiedział, bo wtedy nikt nie znał telefonów komórkowych i kontakt był utrudniony. W takich przypadkach właściciel samochodu nieraz stawiał na nogi cała miejscową milicję twierdząc, że samochód ukradziono! Kres takim nieodpowiedzialnym wycieczkom położyło to, że w końcu jeden komplet kluczyków uległ zniszczeniu i trzeba było go zastąpić dorobionym. Tej trudnej, jak się potem okazało, sprawy podjęła się moja znajoma, ale nie wszystko poszło po jej myśli. Jak już bowiem wspomniałam, pojazd był zagraniczny i wymagał specjalnych kluczyków. Tego dnia specjalistyczny zakład dorabiania kluczy czynny był wyjątkowo dopiero od godziny 13, więc pani współwłaścicielka musiała trochę poczekać.

Żeby nie marnować czasu, najpierw załatwiła zaległą sprawę u krawcowej. Potem napiła się herbaty w pobliskiej cukierni, odwiedziła znajomą, która mieszkała również niedaleko, a na koniec jeszcze zrobiła drobne zakupy! Kiedy po dwóch godzinach wróciła do samochodu, okazało się, że nie ma kluczyków! Całą zawartość torebki wyrzuciła na maskę samochodu, ale niestety, kluczyków nie znalazła! A rekonesans po wszystkich miejscach, które wtedy odwiedziła, też nie dał spodziewanych rezultatów. Wieczorem, kiedy wrócił z pracy jej mąż, wszystko skończyło się na potężnej awanturze! Trzeba było wezwać fachowca, a ten orzekł, że nie da się otworzyć samochodu bez nawiercenia drzwi.

Tego jednak małżonkowie nie chcieli, bo to zniszczyłoby wygląd tego drogiego auta, a wymiana drzwi nie wchodziła w rachubę, bo żaden zakład naprawczy w okolicy nie dysponował taką częścią! Następnego dnia za namową koleżanki pani poszła do wróżki, która kiedyś tej koleżance bardzo pomogła. Ciemny gabinet wróżb sprawiał niezbyt przyjemne wrażenie, ale wróżka okazała się bardzo miła i skora do pomocy. Posadziła kobietę za stołem i kazała jej wpatrywać się w kryształową kulę, która na nim stała. Klientka nie miała się odzywać, dopóki nie będzie pewna, że wizja, która tam się pojawi, już się skończyła. Kiedy wróżka odwróciła się na chwilę, żeby uporządkować jakieś drobiazgi, pani przeżegnała się, a dopiero potem ze spokojem zaczęła wypełniać jej polecenie.

Przez dłuższy czas nie widziała niczego, dopiero po chwili przed jej oczami zaczęły przesuwać się liczne obrazy: odchodząc od samochodu wrzuciła kluczyki do torebki, ale nie do kieszonki, w której zazwyczaj je nosiła. Potem zobaczyła siebie, jak płaciła rachunek w sklepie i kiedy piła herbatę w cukierni, nabrała też wielkiego apetytu na pączka, który pysznił się na wystawie! Później jednak film, jakby się urwał i wtedy ją olśniło: klucze są u znajomej! W tym momencie zobaczyła, jak jej torebka otwarła się i po płaszczu klucze zsunęły się pod szafkę, obok której siedziała! I istotnie tak było!

Sama długo byłam pod wrażeniem tej opowieści, ale kilka lat później na gruncie towarzyskim poznałam pewnego psychologa, który wyjaśnił mi to istotę zjawiska. Od niego dowiedziałam się, że nie jest to żadna czarodziejska sztuczka, tylko technika dość często stosowana również przez jego kolegów – psychologów. Nasz mózg rejestruje wszystkie nasze poczynania, nawet te, których sobie w pełni nie uświadamiamy, chodzi jedynie o to, żeby je wydobyć z pamięci! Wierzcie – nie wierzcie, ale tak to działa!

Komentarze

Dodaj komentarz