Górka: W kolejce do Króla

W niedzielę usiadłem w ostatniej ławce naszego kościoła, chociaż zawsze moje kroki kierują ku środkowi, by móc obserwować z dumą, jak moje dziecko służy przy ołtarzu. Tym razem jednak niewidzialna ręka pokierowała mną inaczej. Nie zadział rozum, nie zadziały przyzwyczajania. Ksiądz w czasie kazania wprowadził wiernych w tematykę Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Starał się, przytaczając niezwykle poruszającą historię z własnego życia, odrzucić medialny szum o tym, jakoby dokonuje się akt intronizacji Jezusa na króla Polski. Myślę, że skutecznie, ale do pewnego momentu...

Czar prysł, absolutnie nie z winy kapłana, w czasie odmawiania aktu, który został przygotowany przez Episkopat Polski i Zespół ds. Ruchów Intronizacyjnych. W tekście wielokrotnie pojawiają się odniesienia do Polski, narodu i ojczyzny. W mnogości tych słów można się było pogubić, o co tak naprawdę chodzi. A ignorantem nie jestem, bo dokładnie 10 lat temu broniłem pracę dyplomową z religijności Polaków... Wyeksponowano rządzących (było to także widać w Łagiewnikach), władze duchowne, a zapomniano chyba o wiernych, którzy jak mantra powtarzali słowa: Króluj nam Chryste! Wiem, że polska religijność jest specyficzna i wynika z przemian społeczno-politycznych, które miały miejsce do 1989 roku. Jak zauważył francuski socjolog Patrick Michel, autor książki "Kościół katolicki a totalitaryzm", stan wojenny wyzwolił, szczególnie w elitach, potrzebę uczestnictwa w Kościele, który umocnił się w roli strażnika tożsamości narodowej. Irena Borowik wspomina, że w kluczowych momentach 1981 roku w Polsce odbyło się ponad 2000 nabożeństw w zakładowych halach. Wtedy nabożeństwa miały charakter oddolny i autentyczny.

Religia jest niezwykle osobistą sferą życia. Joachim Wach napisał coś niezwykle ważnego: "Ostatecznym źródłem i sensem wyrazu lub formy w sferze religijnej jest pochodzenie z autentycznego doświadczenia religijnego i świadczenie o nim. Gdziekolwiek wyraz ten jest autentyczny, tam nie ma służyć celom zewnętrznym, to znaczy społecznym, politycznym, ekonomicznym, estetycznym lub osobistym, lecz celem jego jest formułować i utrwalać najgłębsze doświadczenie człowieka – obcowanie z Bogiem". Niestety, mi zabrakło tej szczerości w Akcie Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana...

PS. W tym samym dniu papież Franciszek zamknął Drzwi Święte w Watykanie i zakończył obchody Roku Miłosierdzia. Powiedział też do wiernych: "Byłoby jednak za mało, gdybyśmy wierzyli, że Jezus jest Królem wszechświata i centrum historii, nie czyniąc Go Panem naszego życia: wszystko to jest próżne, jeśli Go nie przyjmiemy osobiście i jeśli nie przyjmiemy także Jego sposobu panowania".

Mirosław Górka, pracownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Rybniku, szefuje T:RAF do Niedobczyc i Niewiadomia

3

Komentarze

  • hanek szacun 27 listopada 2016 15:55chylę kapelusza za celne zwerbalizowanie moich odczuć
  • Joalojz za a nawet przeciw ? 25 listopada 2016 09:57a tego co czytałem Panie Górka pan jest za a nawet przeciw ?
  • Klaus z Kamienia Szacunek za ten tekst 24 listopada 2016 08:45Panie Górka. Szacunek za ten tekst, bo większość wiernych w niedzielę miała podobne odczucia, ale nikt nie umiał tego ubrać w słowa. W bardzo podobnym tonie wypowiadał się Szymon Hołownia, który pisze super książki o religii.

Dodaj komentarz