W niedzielny październikowy wieczór, starszy sierżant Grzegorz Białas z żoną Oleną wracał samochodem do domu. W pewnym momencie z daleka na jezdni zauważył ledwo poruszające się zwierzę. Natychmiast zatrzymał się, wysiadł z auta i po chwili dostrzegł kociątko, które z wyczerpania nie potrafiło poruszać się o własnych siłach. Kot próbował pełzać po asfalcie jednak każdy ruch sprawiał mu trud i ogromny ból. - Bez chwili zastanowienia podniósł malucha z ziemi i od razu zawiózł go do weterynarza. Tam okazało się, że zaledwie czterotygodniowy kot jest chory i kompletnie wyczerpany. Chociaż rokowania nie były zbyt optymistyczne, zwierzę walczyło o życie., Troszczył się o nie również mundurowy. I tak po kilku dniach kociak zaczął wracać do zdrowia – opisuje aspirant sztabowa Kamila Siedlarz, oficer prasowa żorskiej policji. Stróż prawa nie tylko uratował zwierzę z opresji, ale i pokrył koszty jego leczenia. Postarał się też o opiekę dla kota i w tym celu nawiązał kontakt z jastrzębskim stowarzyszeniem, zajmującym się ochroną zwierząt. Przyjaciele psów i kotów pomogli policjantowi i znaleźli dom tymczasowy dla malucha, a teraz, razem z sierżantem Białasem, szukają dla niego nowych opiekunów. Policjant ma już swojego kota o imieniu Misha.
Komentarze