Górka: Mosty zamiast murów

Po drugiej stronie Polski, w pobliżu ujścia do Zalewu Wiślanego, leży urokliwe miasteczko Braniewo. Jeszcze 10 lat temu można tam było dojechać ze stacji w Elblągu. Obowiązkowo z nosem przyklejonym do szyby, bo piękniejszych krajobrazów kolejowi podróżnicy wyśnić nie mogli. Niestety, w 2006 roku zlikwidowano trasę. Minęła dekada i zamknięto mały ruch graniczny z obwodem kaliningradzkim. I tak naprawdę nikt nie wie, jaka jest tego przyczyna. Argumenty o bezpieczeństwie państwa nikogo tam nie przekonują. Mnie również, chociaż mieszkam 600 kilometrów dalej...

Współpraca polsko-rosyjska układała się bardzo dobrze. Występowały pojedynczy słowne utarczki w sklepach, ale bez znaczenia w ogólnym bilansie. Bo trzeba zdawać sobie sprawę, że Braniewo ma jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia w kraju, jest słabo zurbanizowane i posiada wiele terenów popegeerowskich. Z informacji braniewskiego magistratu wynika, że mały ruch graniczny wpłynął na ożywienie gospodarcze – skoncentrowane głównie na rozbudowie marketów spożywczych oraz wszelakich usług. Rosjanie robili zakupy nie tylko spożywcze – bardzo chętnie korzystali z usług fryzjerskich, lekarskich, medycznych. Naprawiali samochody i wypoczywali w Trójmieście. W Braniewie raczej koncentrowano się na zakupach spożywczych, a tutejsze Biedronki miały najwyższe obroty w kraju. To bezpośrednio przełożyło się na nowe miejsca pracy, zwłaszcza dla kobiet mniej wykształconych, które dominują w statystykach osób bezrobotnych. Ze wstępnych, początkowych szacunków wynika, że obroty w handlu spadły o około 20 procent.

Wprowadzając ograniczenia, nie zaproponowano nic w zamian. Wręcz przeciwnie – wszystkie działania i decyzje centralne pogłębiły marginalizację tego regionu.

Centrum Badania Opinii Publicznej (CBOS) co roku bada nasze sympatie i niechęci względem innym narodów. Okazuje się, ze Rosjanie w tym zestawieniu wypadają blado. Plasują się w ogonie, zaraz za Romami i Rumunami. Tak odczuwa grupa reprezentatywna dla całego kraju... A gdyby tak zapytać samych mieszkańców Braniewa? Jestem przekonany, że wtedy słupki sympatii dla braci Słowian byłyby znacznie wyższe. Bo niestety, ale dzisiaj stereotypy narodowościowe bardzo często budują politycy, którzy podejmują nieracjonalne decyzje oparte na zaszłościach historycznych czy własnych doświadczeniach.

Współczuję mieszkańcom strefy przygranicznej w obwodzie kaliningradzkim, bo pamiętam połowę lat 80., gdy w Polsce nie było dosłownie nic, a wyjazd do Czechosłowacji oznaczał podróż do innego świata (kakao, słodycze, zabawki, buty). I nie rozumiałem, jako dziecko, dlaczego celnicy tak szczegółowo kontrolują rodziców... Przejście graniczne Chałupki – Bogumin jest dla mnie symbolem, bo na moście zbudowano mur. Na szczęście było to 30 lat temu. Oby szybko brakło cegieł i spoiwa do budowy muru w Braniewie...

Komentarze

Dodaj komentarz