Wiele osb czeka z zakupami na wyprzedaże / Dominik Gajda
Wiele osb czeka z zakupami na wyprzedaże / Dominik Gajda

 

Życie staje się coraz droższe. Chociaż problem nie jest specjalnie nagłaśniany, to wielu ludzi coraz bardziej odczuwa rosnące wydatki.

 

 

W górę poszły m.in. obowiązkowe ubezpieczenia za samochód, opłaty bankowe i ceny niektórych produktów żywnościowych. Producenci i handlowcy robią, co mogą, aby skutecznie ukryć przed klientem rosnące ceny. Oferują wyprzedaże, promocje i obniżki cen, jednak w portfelach i tak ubywa, a końcowy rachunek nie staje się przez to niższy. – Widzę to po niektórych produktach, jak chociażby moje ulubione batoniki. Cena pozostała ta sama, ale są o 5 g lżejsze i nie ma w nich tylu bakalii. Również warzywa i owoce są, moim zdaniem, bardzo drogie w tym roku – mówi pani Zofia z osiedla Wrębowa.

Z kolei w internecie popularna jest zestawienie cen podstawowych produktów żywnościowych, z którego wynika, że jeszcze w czerwcu były one tańsze. – Cukier kosztował średnio 2,56 zł, teraz jest to 3,09 zł. Średnio o złotówkę poszedł w górę schab, a o ponad dwa złote kiełbasa. Kostka masła kosztowała około 3,08 zł, obecnie jest to średnio 3,89 zł. Tymczasem nasze wypłaty i emerytury stoją w miejscu – pisze jeden z internautów.

Jak mówi Stanisław Kasznia, prezes PSS Społem w Wodzisławiu, spółdzielnia w żaden sposób nie odczuła przypływu gotówki z tytułu wypłaty 500 plus. – Na razie nic do nas nie trafiło z tych pieniędzy. Wprawdzie nie mamy jakichś drastycznych skoków cen, ale niestety idzie nam gorzej, do czego przyczynia się przede wszystkim agresywna kampania promocyjna dyskontów – mówi prezes Kasznia. Podobnie wypowiada się Janusz Przybylak, prezes PSS Społem w Rybniku. – Ceny są raz niższe raz wyższe i ta tendencja skokowa utrzymuje się przez cały czas. Staramy się, aby u nas pozostały one u nas takie same, na tym samym poziomie, ale czasem musimy zejść z marży – przyznaje prezes rybnickiego Społem.

Wielkie sieci handlowe nie za bardzo chcą zdradzać tajniki prowadzonej nieustannie wojny cenowej. Na wypowiedź dla naszej gazety zdecydowała się Biedronka. – W przypadku większości produktów rolno-spożywczych nie widzimy wyraźnych wahań cen w porównaniu z ubiegłym rokiem. W przypadku niektórych artykułów mogą występować różnice z minionym rokiem, ale wszystko zależy od konkretnego produktu i np. cen surowców użytych w produkcji. Zwyczajowo ceny owoców i warzyw są niższe w sezonie letnim – teraz widzimy to w przypadku krajowych warzyw okopowych, które są tańsze niż rok temu. Zapewniamy, że jako sieć Biedronka od lat dokładamy wszelkich starań, aby ceny produktów dostępnych w naszej sieci były jak najniższe – poinformowało nas Biuro Prasowe Jeronimo Martins Polska S.A.

Jak dodało, w Polsce rynek detaliczny jest wysoce konkurencyjny i konsumenci bardzo zwracają uwagę na wysokość cen. – Często to właśnie one są determinującym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji o zakupie – stąd tak wiele promocji i akcji cenowych prowadzonych przez różne działające na rynku sieci handlowe – mówią przedstawiciele Biedronki.

Z kolei Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex Wadowice, w rozmowie z portalem Money.pl twierdzi, że drożyzna w polskich sklepach jest mitem, ponieważ klienci przez cały czas korzystają na wojnie cenowej, którą między sobą prowadzą sieci handlowe. – Wszystkie badania, jakie zostały przeprowadzone w naszym regionie, pokazują, że Polska ma najtańszą żywność – podkreśla prezes Pawiński. – Tak, tylko szkoda, że nasze zarobki nie są takie jak w innych krajach – komentuje pani Eugenia z Rybnika.

 

 

 

Trzeba obniżyć podatki

Rozmowa z Andrzejem Sadowskim, ekonomistą, prezydentem Centrum im. Adama Smitha i członkiem Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP

 


Czy życie dla przeciętnego obywatela w Polsce staje się droższe?
Bez wątpienia tak. Koszty życia siłą rzeczy muszą rosnąć, bo zwiększają się wydatki polskiego rządu na projekty socjalne. Przyjmując rządowe pieniądze, większość rodzin nawet nie zdaje sobie sprawy z faktu, iż pochodzą one z ich własnych podatków. Należy pamiętać, że rząd nie ma własnych środków. Obdarowuje obywateli ich własnymi pieniędzmi, ażeby zaś zwiększyć pulę dochodów, nakłada kolejne podatki. I tak już widzimy skutki wprowadzenia podatku handlowego czy bankowego. Jan Kowalski płaci więcej za usługi, za opłaty bankowe, za produkty. Te zwyżki cen nie są może zbyt gwałtowne, ale prędzej czy później będą odczuwalne dla portfela. Wtedy się okaże, ile mimo różnych socjalnych projektów ma w kieszeni przeciętny obywatel.

Widzi pan jakieś wyjście?
Jest tylko jeden sposób poprawy sytuacji: obniżenie podatków. Wicepremier Mateusz Morawiecki, deklaruje, że jednym z głównych celów rządu jest zwiększenie oszczędności polskiego obywatela i zwiększenie kapitału w rękach polskich przedsiębiorców. A tego nie da się osiągnąć w inny sposób, jak tylko obniżając podatki, które i tak przecież należą do najwyższych w Europie, w relacji do wysokości zarobków w Polsce. Jeśli rząd chce zwiększyć dobrobyt, musi obniżyć podatki.

Jak pan ocenia obecną sytuację, jeśli chodzi o finanse publiczne?
Niebezpieczeństwo jest coraz większe, ponieważ ani poprzednie rządy, ani obecny rząd nie przedstawiły planu obniżania narastającego długu publicznego, a on może się w którymś momencie wymknąć spod kontroli, co możemy obserwować na przykładzie Grecji.

Rozmawiała: Iza Salamon

 

 

 

1

Komentarze

  • Stanik z Rybnika Zaciskania pasa 21 sierpnia 2016 09:03Niestety to jest program PISu , wszystko drożeje , bo skąd PIS bierze pieniądze na finansowanie jego programu , PIS nie myśli gdzie pieniądze zarobić, zainwestować żaby mieć zysk, tylko myśli jak najwięcej  obciążyć ludzi pracy ręcistów , żeby mieć czym dzielić, i utrzymać się jak najdłuzej w rządzie przy korycie. Tylko ze trzeba myśleć o gospodarce kraju o tym nie mają pojęcia, i budować przemysł na miejsce wyekploatowanego po Niemieckiego przemysłu też nie mają pojęcia czekają znów na Niemieckich,-Austriackich itd ,inwestorów żeby mogli ich obciążyć podatkami i z tego żyć i dzielić,jak pasożyty .

Dodaj komentarz