Wyścig piętnasty. Jakim cudem Rune Holta (kask niebieski) wciąsnął się między bandę i innego zawodnika, wie tylko on / Archiwum
Wyścig piętnasty. Jakim cudem Rune Holta (kask niebieski) wciąsnął się między bandę i innego zawodnika, wie tylko on / Archiwum

 

ROW pokonał aktualnego wciąż mistrza Polski 54:35. Co to był za mecz, co to było za zwycięstwo!

 

Spotkanie oglądało ponad dziewięć tysięcy kibiców, którzy zamarli w ciszy już w pierwszym wyścigu dnia - niebezpieczny upadek zaliczyli Tobiasz Musielak i Andreas Jonsson. Na torze pojawiły się natychmiast dwie karetki, a zawodnicy długo się nie podnosili. Na szczęście żadna karetka nie była ostatecznie potrzebna i zarówno Jonsson, jak i Musielak kontynuowali jazdę w zawodach. Początkowo wynik był "na styku", ale pierwsze przełamanie nastąpiło w wyścigu 4. Doskonałą jazdą parą popisali się Kacper Woryna i Grigorił Łaguta, którzy umiejętnie bronili się przed atakami rywali, Dominika Kubery i Nickiego Pedersena, co dało Rybnikowi podwójne zwycięstwo. Już wtedy było wiadomo, że ten mecz będzie obfitował w ciekawy żużel co potwierdziło się jeszcze w biegu kolejnym - na prowadzeniu jechał Piotr Pawlicki, ale trójka Max Fricke, Damian Baliński i Tobiasz Musielak stworzyła żużlowy "taniec" na torze przy G72. W gonitwie, którą cała żużlowa Polska jeszcze nie raz będzie oglądać na powtórkach, Rekiny zdołały dowieźć remis.

Na torze szaleli Rune Holta i Grigorij Łaguta. Leszczyńskie Byki po ósmym biegu traciły do miejscowych 9 punktów i już wtedy sytuacja podopiecznych Adama Skórnickiego wydawała się trudna. Wtedy jednak nastąpił największy cios w postaci trzech biegów wygranych podwójnie przez gospodarzy. Wpadkę zaliczył Zengota, który był najjaśniejszym punktem Mistrzów Polski, a na wsparcie liderów nie można było liczyć. Stało się jasne, że o zwycięstwie nie ma co marzyć i to Rybnik będzie się cieszył tego dnia ze zwycięstwa.

Przed biegami nominowanymi Unia odrobiła co prawda jeszcze 6 punktów, ale było to tylko ratowanie wyniku. W 14. biegu po stronie gospodarzy pojechał Max Fricke i Kacper Woryna. Australijczyk powrócił do zespołu w dobrym stylu i przywiózł dla Rybnika sporo punktów, a wygrana w 14. gonitwie była zwieńczeniem świetnego dnia. Dobre zawody odjechał również Woryna, który dopiero w tym wyścigu pogubił się ustawieniami i przyjechał do mety ostatni. Ostatnia gonitwa również na długo zostanie w pamięci rybnickich kibiców. Unia desygnowała na start Zengotę i Pawlickiego, a ROW Holtę i Łagutę. Lepiej ze startu wyszli goście, ale po szerokiej napędzał się Norweg i w szaleńczym ataku pod samą bandą przecisnął się przed swoich rywali. Łaguta nie był gorszy i również dołączył do swojego kolegi.

Przed Rybnikiem droga do fazy play-off cały czas otwarta. Trener Piotr Żyto już szykuje się na wyjazdowe spotkanie z Unią Tarnów, a te już za tydzień. Na kolejny mecz na własnym obiekcie przyjdzie nam poczekać dwa tygodnie. Wtedy to w ramach ostatniej kolejki rundy zasadniczej przyjedzie lider tabeli, Stal Gorzów.

Z kolei przegrana na torze w Rybniku mocno skomplikowała sytuację Unii. Byki mają jeszcze 3 mecze do rozegrania, ale szanse na awans do najlepszej czwórki mocno zmalały. Walka o ostatnie miejsce w play-offach może być bardzo ciekawa.

Komentarze

Dodaj komentarz