Jeszcze w niedzielę była wspólna zabawa, wspólny obiad, potem impreza na rynku. A w poniedziałek łzy rozstania.
Aleksandra i Piotr Pankowie z Rybnika przyjęli do siebie dwie dziewczyny z Barbadosu. – Nigdy nie braliśmy udziału w Światowych Dniach Młodzieży. Chcieliśmy poczuć klimat takiego spotkania, więc zgłosiliśmy, że chętnie przyjmiemy pielgrzymów – mówi pani Ola. Mają troje dzieci. – Pomyśleliśmy, że dzięki gościom podszkolą swój angielski – dodaje pan Piotr. – Najbardziej na gości czekało nasze najmłodsze dziecko, dziewięcioletnia Julia. Chciała, by to były właśnie dziewczyny, bo brakuje jej trochę kobiet w domu – śmieje się pani Ola.
Tydzień przed dniami diecezji dowiedzieli się, że do Zespołu Szkół Urszulańskich przyjadą dwie grupy, z Barbadosu i ze Słowacji. – Grupa z Barbadosu przyleciała do Polski dzień wcześniej. Nie każdy był już gotowany na przyjęcie pielgrzymów, a nam nie sprawiało to kłopotu – mówi pani Ola. Dopiero przy autobusie, w czasie powitania, dowiedzieli się, jak ich goście mają na imię. Okazało się, że trafiły do nich dwie sympatyczne dziewczyny, 18-letnia Neyola Marshall i 16-letnia Gabrielle Dupigny.
– Nie było jakiegoś szoku kulturowego, bo troszkę podróżujemy. Nasza Julia na wakacjach miała koleżankę Murzynkę. Z posiłkami również nie było problemu, bo Barbados jest powiązany z Wielką Brytanią, więc na stołach króluje angielskie jedzenie: kiełbasy, jajka, pomidory, ogórki. Dziewczyny były najszczęśliwsze wtedy, kiedy zrobiłam im rano naleśniki ze świeżymi owocami – opowiada pani Ola.
Państwo Pankowie mają już zaproszenia na Barbados. – Nawiązaliśmy kontakt z polskim księdzem, który od kilku lat pełni tam posługę. Teraz tylko musimy zebrać pieniądze na wyjazd – mówią.
A co mówią inne rodziny, które przyjęły pielgrzymów pod swój dach? Więcej na ten temat w papierowych "Nowinach".
Komentarze