Rod was wszystkich tukej widza, nikierych już dziesionty roz. (...)
Terozki bydzie trocha szpasu, bo z tych gupot, kiere łozprawiajom roztomajte patrioty idzie yno lachać. Mom szpecjalne pozdrowiynia do naszego wojewody, tego nowego Graźyńskiego, kiery wyloz z kapsi od prezesa i durś straszy RAŚ-em. Na ta przileżytość narychtowołech mu drobny geszynk, tako mycka, kiero nosił Szwejk. Kiej bydzie zajś fuloł o ślonskim seperatyzmie, w takiej czopce na łebie, żodyn nie bydzie się na niego gorszył. Kożdy pomiarkuje, że to yno wic. A do mycki mom jeszcze pistołla na placpatrony, co by nasz wojewoda poradzioł lepiej bronic polskij racyje stanu przed zakamufloną opcją niemiecką.
Witam wszystkich przyjaciół Górnego Śląska. Tych, którzy identyfikują się z ideami samorządności i regionalizmu, bez względu na to, skąd przybywacie. Cieszę się z waszej obecności, która nabiera szczególnego wymiaru w dobie dobrej zmiany. Jest tu z nami ktoś, kto przed 90. laty padł ofiarą takiej zmiany. Nazywa się Korfanty. Wojciech Korfanty. Musieliśmy go przywieźć na lawecie, bo po pobycie w twierdzy brzeskiej i w więzieniu na Pawiaku, ledwo trzyma się na nogach. Doza wdzięczności za zasługi dla Polski, jakiej doświadczył od władz w Warszawie. powaliłaby najsilniejszego. Jednak jest tu z nami symbolicznie po to, by przypominać o tym, że deptanie rządów prawa oraz pogarda dla samorządności, odrębności etnicznych i regionalnych, dla praw mniejszości, to tak naprawdę dwie strony tego samego medalu. Kiedy w roku 1926 Józef Piłsudski wprowadzał swoją dobrą zmianę, a jakże, dla naprawy państwa i społeczeństwa, nie mógł sobie pozwolić na oficjalne zniesienie autonomii województwa śląskiego, postanowił zatem zlikwidować ją do fasady, za którą kryły się autorytarne rządy jego protegowanego, wojewody Michała Grażyńskiego. Bezwględnie wykorzystał przy tym naiwność tych wszystkich, którzy uważali, że wystarczającą gwarancją sląskich swobód jest dobra wiola rzadzących w Warszawie.
To historyczne wiarołomstwo powinno być dla nas przestrogą, bo niestety historia lubi się powtarzać . Dziś rozparawa z regionalną samorządnością jest zdecyowanie łatwiejszym zadaniem niż w w roku 1926. Nie mamy przecież Statutu Organicznego. Dzisiaj wystarczy pozbawić samorzad pieniędzy, niczym niesforne dziecko kieszonkowego i to dokonuje się właśnie na naszych oczach. Pewnie wielu z nas zadaje sobie pytanie, że tak łatwo skruszyć jest jeden z fundamentów demokratycznego państwa. Odpowiedź wydaje się prosta: fundament jest słaby, ponieważ przez 25 lat wolnej Polski żaden obóz polityczny, który znajdował się u władzy, nie potraktował samorządności i decentralizacji z należytą powagą.
W polskiej Konstytucji nie zagwarantowano w żadnym stopniu praw samorządu regionalnego, ustanowiono za to ustawodawczy monopol władz centralnych. W drodze do rzeczypospolitej samorządnej nie zatrzymano się nawet w pół drogi, ale w ćwierć drogi, ale w każdym bądź razie tak blisko punktu wyjścia, że łatwo dzisiaj ten proces cofnąć.
Ileż to razy słyszeliśmy, że autonomia jest postulatem zbyt radykalnym, ocierającym się wręcz o zdradę stanu. W efekcie Rzeczpospolita Polska nigdy nie przestała być tym, czym była Polska Ludowa, a jeszcze wcześniej Polska sanacyjna – Księstwem Warszawskim, w którym regiony zdane są na łaskę politycznego centrum, Centrum, które mówi nam, jak żyć, jak myśleć i jak wydawać nasze pieniądze. Te grzechy zaniechania mszczą się dzisiaj recydywą centralizmu w jego radykalnej postaci. Przechodząc przez czyściec dobrej zmiany musimy wyciągać wnioski z popełnionych błędów, z kruchości samorządu, który obarczany był chorymi zadaniami bez przekazywania odpowiednich środków, który kolejne nierządy traktowały niczym chłopca na poysłłki, Z braku edukacji regionalnej, która otwierałaby umysły na różnorodność i imprtegnowała je na jad nacjonalistycznej polityki historycznej, z arogancji władzy, która z uporem przez wiele wiele lat nie dostrzegała największej mniejszości etnicznej w Polsce i głosiła ideał państwa jednolitego narodowo. Obrona ładu konstytucyjnego i obrona państwa prawa jest dzisiaj najwyższą koniecznością. Obecny kryzys obnaża to, o czym mówimy od lat. Państwo nowoczesne, sprzyjające obywatelom, musi opierać się na silnych regionach.
Komentarze