Rybnickie koło RAŚ / Dominik Gajda
Rybnickie koło RAŚ / Dominik Gajda

 

Na dziesiątym Marszu Autonomii, który odbył się w Katowicach, znowu nie brakowało mieszkańców naszych stron.

 

Podczas kiedy nad Katowicami wisiały ciężkie chmury, miasto zabarwiło się na żółto i na niebiesko. Śląska manifestacja jak co roku wyruszyła z placu Wolności i skierowała się na udekorowaną flagami ulicę 3 Maja, a następnie w stronę placu Sejmu Śląskiego. W dziesiątym Marszu Autonomii wzięli udział mieszkańcy naszego regionu m.in. z Rybnika, Pszowa, Rogoźnej, Radlina, Świerklan, Wodzisławia i Jastrzębia-Zdroju. Do autonomistów i sympatyków idei dołączyli Kaszubi, Morawianie, Ślązacy z Niemiec, goście z innych regionów Polski oraz Europy, a także przedstawiciele European Free Alliance (Wolnego Sojuszu Europejskiego). 

– Rod was wszystkich tukej widza, nikierych już dziesionty roz. Witam wszystkich przyjaciół Górnego Śląska. Tych, którzy identyfikują się z ideami samorządności i regionalizmu, bez względu na to, skąd przybywacie. Cieszę się z waszej obecności, która nabiera szczególnego wymiaru w dobie dobrej zmiany – witał wszystkich na placu Sejmu Śląskiego Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska. Dodał, że jest też na tym placu ktoś, kto padł już ofiarą takiej zmiany. I wskazał na przywiązaną do lawety postać Wojciecha Korfantego. Rzeźba wykonana z papier-mâché została podpisana jako"Ofiara dobrej zmiany 1926 roku".

– Musieliśmy go przywieźć na lawecie, bo po pobycie w twierdzy brzeskiej i w więzieniu na Pawiaku ledwo trzyma się na nogach. Doza wdzięczności za zasługi dla Polski, jakiej doświadczył od władz w Warszawie, powaliłaby najsilniejszego. Jednak jest tu z nami symbolicznie po to, by przypominać o tym, że deptanie rządów prawa oraz pogarda dla samorządności, odrębności etnicznych i regionalnych, dla praw mniejszości, to tak naprawdę dwie strony tego samego medalu – podkreślił Jerzy Gorzelik. Jego zdaniem rozprawa z regionalną samorządnością jest dzisiaj zdecydowanie łatwiejszym zadaniem niż w w roku 1926. Wystarczy bowiem pozbawić samorząd pieniędzy, a to się właśnie dzieje.

– W efekcie Rzeczpospolita Polska nigdy nie przestała być tym, czym była Polska Ludowa, a jeszcze wcześniej Polska sanacyjna – Księstwem Warszawskim, w którym regiony zdane są na łaskę politycznego centrum – grzmiał Jerzy Gorzelik. Przekonywał, że "przechodząc przez czyściec dobrej zmiany", należy wyciągać wnioski z popełnionych błędów, z kruchości samorządu i z braku edukacji regionalnej, która otwierałaby umysły na różnorodność i impregnowała je na jad nacjonalizmu. Miał też prezenty dla wojewody śląskiego – czapkę w stylu wojaka Szwejka oraz pistolet na placpatrony (kapiszony).

Tegoroczny marsz odbywał się pod hasłem "Autonomia to normalność" – nie separatyzm, odłączanie Śląska od Polski, ale silny samorząd regionalny. Nie przekonało to przedstawicieli Ligi Obrony Suwerenności, którzy protestowali nieopodal, przed pomnikiem Józefa Piłsudskiego na placu Grunwaldzkim.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt
1

Komentarze

  • KK i inni 19 lipca 2016 11:03Byliśmy też, jak zawsze, z Leszczyn i Lysek ! Atmosfera wspaniała - żadnej agresji. Kilkunastu "narodowców" i jedna /?/ flaga niemiecka znalazły w mediach więcej uznania niż nasz kolorowy i radosny tłum. Będziemy maszerować do skutku!

Dodaj komentarz