Wiózł dziecko do szpitala i utknął w korku. Pomogła policja


Dziewczynka została uderzona żelaznymi drzwiami w szkolnej szatni. Pojawił się duży guz. Nauczyciele zareagowali błyskawicznie, przygotowali zimny okład i wezwali rodziców.
Ojciec dziewczynki odebrał ją ze szkoły i postanowił pojechać do szpitala. Gdy przygotowywali się do wyjazdu, dziewczynka zaczęła płakać i krzyczeć, że traci czucie w nogach. Ojciec błyskawicznie wziął dziecko na ręce, wsadził do szpitala i ruszył do szpitala.
Niestety, dojeżdżając do stacji Shell od strony Chwałowic, utknął w korku. - Nie wiedziałem co robić, z minuty na minutę coraz gorzej, płacz łamał mi serce. Zadzwoniłem pod 997. Reakcja była natychmiastowa, w momencie zjawił się patrol drogówki - relacjonuje ojciec dziecka.
Policjanci, widząc przestraszonego ojca oraz płaczącą dziewczynkę, powiedzieli mężczyźnie, żeby jechał za nimi. Włączyli sygnały świetlne oraz dźwiękowe i ruszyli przez zakorkowane miasto w stronę szpitala. Po kilku minutach dziewczynka była już pod opieką lekarzy.
Policjanci otrzymali maila od rodziców dziewczynki, którzy chcieli w ten sposób podziękować dyżurnemu oraz policjantom za pomoc. "Życzę wam spokojnej służby, tylu powrotów ile wyjazdów... i wszystkiego tego czego tylko funkcjonariusze i pracownicy policji mogą sobie tylko życzyć" - czytamy w mailu.

1

Komentarze

  • rybniczanka Dlaczego??? 22 czerwca 2016 14:07nauczyciel/e nie wezwali karetki pogotowia jak pojawił się wielki guz????? dlaczego ojciec nie wezwał karetki ???? itd.itp ---zdrowia dla dziecka życzę a do dorosłych więcej myślenia

Dodaj komentarz