Latający Łaguta i waleczny Woryna to za mało

 

Osiem tysięcy kibiców stawiło się w niedzielne popołudnie na stadionie w Rybniku, aby dopingować żużlowców w starciu z Get Well Toruń. Goście pokazali piekielną wprost siłę i wygrali 38:52.

 

Spotkanie kapitalnie rozpoczęli goście z Torunia zwyciężając w pierwszym biegu 5:1. Chris Holder i Adrian Miedziński bez większego problemu rozprawili się z Maksem Fricke i Rune Holtą. Jak się później okazało, Anioły prowadzenia nie oddały już do końca meczu, a wyżej wspomniana para gospodarzy zawodziła we wszystkich kolejnych biegach. – Usprawiedliwiam trochę Maksa Fricke`a, który miał w środę upadek w lidze duńskiej – powiedział po spotkaniu trener Piotr Żyto. Natomiast Holta nie mógł mieć nic na usprawiedliwienie i po pojawieniu się w zaledwie dwóch biegach został zastąpiony.

Po biegu siódmym Get Well uciekł już na osiem punktów, ale pod taśmą stanęli skuteczni Łaguta i Woryna. Wyjście ze startu wygrał Rosjanin i w miarę pewnie pognał do przodu. Początkowo wydawało się, że szybko do niego dołączy napędzający się po szerokiej Woryna. Niestety naszego juniora pod bandą zablokował Adrian Miedziński i tym samym spadł na koniec stawki. Na nie wiele zdała się podwójna rezerwa taktyczna w kolejnej gonitwie. Parę Holta-Fricke zastąpili Łaguta i Baliński. "Grisza" nie zawiódł, ale Baliński po udanym początku spotkania nie zdołał tym razem przyjechać na punktowanej pozycji. Woli walki i ambicji nie można było mu jednak odmówić. Do ostatnich metrów walczył z Kacprem Gomólskim, ale tego dnia rybnicki tor zbytnio nie pozwalał na przeprowadzanie skutecznych ataków.

Wyścig później do głosu doszedł Greg Hancock. Po przegranym starcie potrafił bardzo szybko się zrehabilitować i jeszcze na przeciwległej prostej minął prowadzącą dwójkę gospodarzy. W dodatku podwójna wygrana gości w kolejnym biegu właściwie jasno określiła kto z tego meczu wyjdzie zwycięsko. Ostatnia wygrana, jaką gospodarze zapisali na swoim koncie, miała miejsce w wyścigu 12. Woryna bardzo dobrze rozegrał pierwszy łuk i objął prowadzenie, a za jego plecami walczył Andreas Jonsson o dwa punkty z Chrisem Holderem. Wydawało się, że ROW dowiezie do mety komplet punktów, ale rzutem na taśmę Holder minął AJ`a.

W końcówce spotkania Get Well powiększył jedynie swoją przewagę. Walczący o medale Toruń wykonał zatem swój plan w stu procentach. Rybniczanie natomiast muszą szukać kolejnych punktów w meczach z innymi drużynami. Doskonałą okazją będzie nadchodzące starcie w Poznaniu z Betard Spartą Wrocław. Kolejny mecz w Rybniku już w czwartek 23 czerwca – na stadion przy ulicy Gliwickiej przyjeżdża Unia Tarnów.

Komentarze

Dodaj komentarz