Medalion Chrabąszcza / Elżbieta Grymel
Medalion Chrabąszcza / Elżbieta Grymel

 

Dziwny nieznajomy na pewno znał się jeśli nie na czarach, to na jakichś magicznych sztuczkach. Jakie dokładnie one były i czy miały związek z nieczystymi mocami – tego niestety już się nie dowiemy.

 

Dawno, dawno temu w okolicy Raciborza osiadł pewien niemłody już mężczyzna. Skąd przywędrował, nikt nie wiedział, bo on nie lubił mówić o sobie. Dlatego okoliczni mieszkańcy snuli wprost fantastyczne domysły. Ponieważ przybysz swój dom zbudował w pobliżu lasu, sądzono, że ma coś do ukrycia, inni mówili, że pochodzi ze znacznego rodu, bo nosił na szyi wielki złoty medalion. Krok jego był sprężysty i dumny, więc niektórym wydawało się, że jest to ktoś ważny, kto z jakichś sobie tylko wiadomych powodów postanowił osiedlić się w tej spokojnej okolicy! Okolica jednak nie była tak spokojna, jak się z pozoru wydawało, bo grasowała tam banda złodziei. Z tego też powodu dom przybysza, który nigdy nie zamykał go na noc, mógł stał się dla nich łatwym łupem.

Tak się jednak tylko wydawało. Ekipa rzezimieszków zakradła się do chałupy stojącej samotnie pod lasem z zamiarem ograbienia śpiącego gospodarza, jednak ich zamiar spełzł na niczym! Okazało się bowiem, że nieznajomy zna jakieś tajemne sztuczki lub jest w zmowie z tajemnymi siłami. Wyszło to na jaw wtedy, kiedy jeden ze złodziei sięgnął po wielki medalion leżący na stołku obok łóżka, a wówczas w jego wnętrzu rozbłysło światło i rozległo się głośne szczekanie. Tymczasem nie było tam żadnego psa, a tylko wielki chrabąszcz! Na tym nie koniec! Zbudzony gospodarz machnął ręką i wszyscy intruzi stanęli jak przymurowani. Żaden z nich nie mógł rusz ruszyć ani ręką, ani nogą, tylko serca biły im z przerażenia jak młoty!

– No i kto jest górą?! – zaśmiał się czarodziej. Potem machnął znowu ręką i złodzieje padli na podłogę, ale kiedy z powrotem poczuli władzę w nogach, uciekali, gdzie pieprz rośnie, nie oglądając się za siebie. Z czasem przybysz zaczął zarabiać na jarmarkach jako sztukmistrz. Wyczarowywał przed oczami widowni przedziwne miraże, twierdząc, że przenosi widzów w dalekie strony. Postronni świadkowie, którzy nie poddawali się sugestiom iluzjonisty, stwierdzali jednak, że oglądający występ nigdzie się nie ruszali. Pewnego dnia sztukmistrz starł się na targu z miejscowym garncarzem. Podobno poszło o miejsce przy głównej targowej ścieżce. Krewki garncarz uderzył czarodzieja drewnianą pałą tak mocno, że niemłody już magik aż się zatoczył.

Czarodziej nie mógł darować takiej zniewagi! Strzelił więc palcami i zawołał do przeciwnika:

– Patrz chłopie, z czego żyjesz! Tam wrony srają ci po garncach! – i wskazał na wózek garncarza. Ten od razu rzucił się rozganiać niewidoczne dla innych ptaszyska, a przy okazji rozbijał pałą swoje garnki! Choć stan taki trwał tylko chwilę, sztukmistrz zdążył się oddalić i zostawić garncarza na pobojowisku.

Wtedy ludzie zaczęli bać się tego dziwnego człowieka, którego od dłuższego już czasu nazywali Chrabąszczem albo Chroboczkiem. Konflikty między nim a miejscowymi zaczęły się mnożyć i trudno dziś dociec, z czyjej tak się działo winy. Pewien odważny młodzian postanowił się na Chrabąszczu zemścić. Zauważył, że sztukmistrz szczególnie chroni mieszkańca swego medalionu, więc doszedł do wniosku, że to musi być z pewnością jego dusza! Wobec tego żeby pozbyć się złośliwego magika, wystarczy chrabąszcza (robaka) zabić! Niestety, zamiar jego nie powiódł się! Pijany magik drzemał w karczmie i młodzieńcowi udało się wyjąć jego chrabąszcza z medalionu, ale kiedy chciał rozgnieść go w palcach, robak wypadł mu z ręki, upadł na podłogę i zaczął rosnąć... Co było dalej, nikt się nie dowiedział, bo odważny młodzian zrejterował!

Od tego czasu ludzie zaczęli szeptać, że stary sztukmistrz nosi w medalionie samego diabła i kiedy go spotkali na drodze, zawsze czynili na czole znak krzyża. Zapewne to było powodem, że sztukmistrz obawiając się o swoje życie po prostu zniknął. Problem w tym, że przed odejściem podpalił jeszcze swoje domostwo. Dlaczego? Tego trudno było dociec. Niektórzy sądzili, ze na pogorzelisku może być ukryty skarb i postanowili go poszukać, jednak wszystkich bez wyjątku śmiałków odstraszyła pojawiająca się tam wysoka, biała zjawa. Jedni z naocznych świadków twierdzili, że była podobna do starego sztukmistrza, choć znacznie od niego wyższa. Zaś inni przekonywali, że raczej przypominała małego pokurczonego diabła z ognistymi oczami i czerwonymi rogami.

 

PS Chroboczek to po śląsku znaczy tyle, co robaczek.

Komentarze

Dodaj komentarz