Jak w Rybniku podzielili kasę na sport

Granty sportowe na ten rok rozdane. Najwięcej, bo prawie 2,9 mln zł, otrzymał żużlowy klub na projekt "KS ROW Rybnik w Najlepszej Żużlowej Lidze Świata".

Dziękujemy, że kolejny raz zostaliśmy obdarzeni zaufaniem. To zaufanie nie tylko dla klubu, ale całego rybnickiego środowiska żużlowego i wspaniałych kibiców. To właśnie oni przychodząc tłumnie na mecze i dopingując naszą drużynę sprawiają, że pozycja sportu żużlowego w naszym mieście jest coraz mocniejsza - komentuje Krzysztof Mrozek, prezes KS ROW Rybnik S.A.

Na sport zawodowy rozdysponowano 5 milionów 100 tysięcy złotych. - Łączna wartość ofert opiewała na 9 mln 416 tys. zł. W puli zabrakło 4 mln 316 tys. zł na to, by zaspokoić żądania wszystkich. Wprowadziliśmy wymóg 20-procentowego wkładu własnego. To kryterium spowodowało odrzucenie kilku ofert. Wkład własny nie był zachowany m.in. w przypadku sekcji bokserskiej RMKS. Trzymamy się tego sztywno, reguły muszą być takie same dla wszystkich. Kluby muszą szukać pieniędzy również poza miastem, ponieważ nie jesteśmy zagwarantować, że zawsze będziemy w stanie oferować tyle pieniędzy na sport – wyjaśnia Piotr Masłowski, wiceprezydent miasta odpowiedzialny za sport.

W jaki sposób dzielono pieniądze? Najpierw rozdysponowano część, zostawiono półmilionową pulę do negocjacji. - Odbyło się szereg negocjacji z klubami. Niektóre kluby skróciły swoje oferty realizacji zadania po to, by wystartować w kolejnym konkursie, na który musimy nazbierać pieniądze – mówi Piotr Masłowski.

Na wspieranie i upowszechnianie kultury fizycznej miasto dało 720 tysięcy złotych. Dofinansowanie otrzymały 22 oferty. Złożone wnioski przekroczyły tę pulę o ponad 2 mln zł!

W tym roku po raz pierwszy część pieniędzy została rozdysponowana na podstawie ustawy o sporcie. - Pozwala nam finansować całoroczne szkolenie, wypłaty stypendiów – wyjaśnia Piotr Masłowski, wiceprezydent miasta odpowiedzialny za sport.

Pieniądze na wspieranie i upowszechnianie kultury fizycznej dzieliła komisja na podstawie głosowania. - W 3/4 komisji pracował senator Wojciech Piecha. To polityk, człowiek zaufania publicznego i jest w stanie potwierdzić, że pieniądze są rozdysponowane w wyniku głosowania i nie jest tak, że pieniądze są podzielone z góry. Było tak, że ja mam jeden głos w komisji i oferty, za którymi głosowałem nie dostały dofinansowania, pana senatora spotkało to samo – wyjaśnia Piotr Masłowski.

Do komisji zgłosił się również Wojciech Sałata, ale nie brał udziału w jej pracach, bo jego klub również zgłosił ofertę. - Był konflikt interesów i pan Wojciech miał wybór: albo zrezygnować z udziału w pracach komisji, albo wycofać wniosek o grant, wybrał to pierwsze – wyjaśnia Piotr Masłowski.

Nie wszyscy są zadowoleni z podziału pieniędzy. - Pula na sport była mniejsza, w środowisku więcej będzie niezadowolonych niż zadowolonych. Przyzwyczajenia i sposób traktowania grantów cały czas w dużej mierze są takie, że jak kluby nie dostaną pieniędzy z miasta, to nie działają – ubolewa Piotr Masłowski.