Po przejrzeniu starych zapiskw proboszcz odetchnął z ulgą, że nie został wystrychnięty na dudka / Elżbieta Grymel
Po przejrzeniu starych zapiskw proboszcz odetchnął z ulgą, że nie został wystrychnięty na dudka / Elżbieta Grymel

 

Ta historia dowodzi, że jeśli ludzie opowiadają o jakimś dziwnym zjawisku, nie należy tego lekceważyć, tylko zbadać sprawę. Choćby nawet za cenę stanięcia oko w oko ze zjawą na cmentarzu!

 

W pewnej wsi opowiadano, że na miejscowym cmentarzu straszy. Podobno od ponad dwustu lat przy grobie pana z Wólki pojawiał się noc w noc duch młodego mężczyzny i modlił się przy nim aż do godziny trzeciej. Potem znikał równie szybko jak się pojawił, dlatego nikt z miejscowych nie odważyłby się przejść przez cmentarz w godzinie duchów. Dokładnie całą tę historię pamiętali już jednak tylko najstarsi mieszkańcy wsi, a starka Gomuliczka opowiadała, że ten pan, choć był hrabią, zakochał się w biednej sierocie, ale jego rodzice nie zgodzili się, by młodzi się pobrali.

Po cichu namówili mu jakąś bogatą szlachciankę i przymusili go, by się z nią ożenił! Młodemu panu zabrakło odwagi i nic o tym nie wspomniał swojej sierocie, za to nieżyczliwi ludzie niezwłocznie jej o tym donieśli. I wtedy ta nieszczęśnica przyszła na wesele ukochanego i przeklęła go za swoją krzywdę! – W złości wykrzyczała, że po śmierci będzie cierpiał tak długo, dopóki ktoś się nad nim nie ulituje! Pan młody stał jak skamieniały, a sierota wybiegła w pośpiechu za wrota i nikt już jej więcej nie widział. Sam młody hrabia szukał jej potem w całej okolicy, ale nadaremnie! Widać bardzo się przejął tym, jakie nieszczęście na ukochaną sprowadził i z tej zgryzoty długo nie pożył, bo już do roku powieziono go na cmentarz – opowiadała stara Gomuliczka.

Rodzice pochowali syna w rodzinnym grobowcu obok dziadków. Kiedy jednak skończył się okres żałoby, wsią wstrząsnęła wieść, że przy grobie młodego hrabiego straszy! Podobno co noc młody pan modlił się przy swojej mogile, jakby czekał na wybawienie. Jego rodzina obiecywała, że da sporą kwotę pieniędzy za pomoc, ale nie znalazł się nikt, kto by wybawił hrabiego. Ludzie uważali bowiem, że z duchami nie ma żartów i takie próby można życiem przypłacić! – I tak to już trwa ponad dwieście lat – kończyła swoją opowieść starka.

Pewnego lata jednak stary ksiądz proboszcz zmarł, a na jego miejsce przyszedł jesienią nowy duszpasterz, typ sceptyka i niedowiarka – jak mawiał miejscowy nauczyciel. Nowy proboszcz nierad słuchał ludowych opowieści o zjawach i strachach i nieraz grzmiał z ambony, że to oznaka ciemnoty i zacofania! Kiedy doniesiono mu o zjawie pojawiającej się na cmentarzu, najpierw zawrzał gniewem i oznajmił, że w jego parafii nie ma miejsca na temu podobne rzeczy. Po namyśle jednak doszedł do wniosku, że dobrze byłoby zrobić rozeznanie w terenie i jeżeli to możliwe, przekonać się, jak jest w rzeczywistości i co naprawdę dzieje się na cmentarzu. Sam tam jednak iść nie chciał! Potem widać uznał, że wystawia na szwank swój autorytet i zrezygnował z pomysłu stanięcia ze zjawą oko w oko.

W zamian, tak na wszelki wypadek, odprawił 30 mszy w intencji rzekomego ducha, a potem także jego nieszczęśliwej kochanki. Podobno skutek był natychmiastowy, jako że od tego czasu zjawa nikomu się już nie ukazała. Po jakimś czasie ksiądz proboszcz jednak doszedł do wniosku, że chyba jego parafianie sobie z niego zakpili, opowiadając mu o rzekomym duchu pojawiającym się na cmentarzu, a teraz zapewne wyśmiewają się po cichu z jego łatwowierności. Choć było to tylko przypuszczenie, to bardzo ubodło to jego dumę i przez dłuższy czas ogromnie psuło mu humor!

Jakiś czas później ksiądz musiał uporządkować księgi parafialne, bo spodziewał się wizyty biskupa i całkiem przypadkowo natknął się na notatkę sprzed prawie stu lat. Spisano w niej zeznania niejakiego Bartka Żymły, który opowiadał pod przysięgą o swoim spotkaniu z duchem szlachcica na miejscowym cmentarzu. Jako że od tamtego czasu upłynęło wiele lat, historia ta poszła w zapomnienie. Wspominała o niej jedynie owa notatka w kronice, skreślona ręką dawnego proboszcza, jednak nowemu proboszczowi zrobiło się lżej na duchu, że nie został wystrychnięty na dudka!

Komentarze

Dodaj komentarz