Znaki, jakie ludzie zobaczyli na niebie w Wigilię 1913 roku, przejęły ich trwogą / Elżbieta Grymel
Znaki, jakie ludzie zobaczyli na niebie w Wigilię 1913 roku, przejęły ich trwogą / Elżbieta Grymel

 

Znaki wieszcze na niebie, jakie ludzie zobaczyli w Wigilię 1913 roku, okazały się niestety prorocze – w następnym roku wybuchła pierwsza wojna światowa.

 

W ubiegłym roku krótko przed Wigilią zadzwoniła do mnie nasza czytelniczka, pani Elżbieta, ponieważ jeszcze latem umawiałyśmy się, że przekaże mi opowieść swojej babci Anny o znakach wieszczych, jakie pojawiły się na niebie czasach jej młodości. A oto co przekazała. Wydarzenie to miało miejsce w Wigilię 1913 roku. Moja starka Anna była najstarsza z siedmiorga rodzeństwa, a przyszła na świat w roku 1896. Więc kiedy rozgrywały się te pamiętne zdarzenia, miała już wtedy 17 lat, i dobrze wszystko zapamiętała – opowiadała pani Elżbieta.

Jej babcia pochodziła z dużego gospodarstwa położonego na Glasinie (Głożyny to obecnie dzielnica Radlina), więc w domu było roboty, i to doprawdy co nie miara! Anna jako najstarsza była prawą ręką matki i starała się ją wyręczać w cięższych pracach. Dbała także o młodsze rodzeństwo. Jak zawsze, przed świętami gospodarze urządzili świniobicie i wędzone kiełbasy i szynki oraz inne mięsne przetwory wisiały na strychu. Nie wolno było ich jednak ruszać, bo w Wigilię ludzie przestrzegali ścisłego postu. Zaraz po postnej wieczerzy i odśpiewaniu kolęd młodsze dzieci poszły spać, a zmęczony ojciec położył się niedługo po nich.

W izbie pozostały tylko matka i Anna, które zmywały naczynia i sprzątały po kolacji. Wtedy gospodyni zaproponowała córce, żeby obie poczekały do północy, a potem udały się na strych i w nagrodę za dobrą pracę jako pierwsze posmakowały nagromadzonych tam na święta specjałów. Pierworodna gospodyni bardzo chętnie przystała i z jeszcze większym zapałem wzięła się do pracy. Tymczasem krótko przed północą matka wyszła przed dom, bo zdawało jej się, że coś podejrzanego dzieje się w chlewie i dość długo nie wracała, a potem córka usłyszała jej zmieniony głos:

– Anno, Anno, chodź tu zaraz do mnie! – zawołała.

Dziewczyna natychmiast odłożyła robotę, okryła się chustą i po chwili wyszła z domu. Jej matka, która stała na środku podwórka, była czymś mocno zaniepokojona i wskazała ręką w kierunku stodoły. – Co tam widzisz na niebie? – dopytywała się drżącym głosem.

Anna spojrzała we wskazanym kierunku i ciarki przeszły jej po plecach! Na niebie zobaczyła bowiem wielki krzyż, a wkoło niego promienie, jak na świętym obrazku wiszącym nad łóżkiem jej rodziców, a obok tego krzyża znajdował się ucięty ukośnie pień. Obraz był bardzo wyraźny!

– Ty też to widzisz? – upewniała się matka, a wtedy córka przytaknęła. Obie kobiety, starsza i młoda, stały jak skamieniałe, bo tak były zafascynowane tym niesamowitym widokiem. Wkoło było cicho i bardzo ciemno, mimo, że na ziemi leżał świeży biały śnieg.

– Co to może znaczyć? – zaczęła zastanawiać się głośno Anna.

– Albo przyjdzie zaraza, albo głód, albo...wojna! – odpowiedziała zamyślona gospodyni, a potem zażądała, żeby córka obudziła ojca, ale kiedy on się ubrał i wyszedł przed dom zjawisko to już znikło. Dostało się potem za to obu kobietom, że budzą spracowanego człowieka po nocy i wymyślają niestworzone historie! Zrugane kobiety poszły zaraz położyły się spać i nie pomyślały nawet o kosztowaniu wędlin. Okazało się jednak, że dziwne zjawisko na niebie widzieli też górnicy wracający z pracy w kopalni, a potem pisały o nim gazety w Breslau (Wrocław), tak więc ojciec Anny uwierzył w końcu, że rzeczywiście było tak, jak mówiły mu żona i córka!

– Niestety, moja prababka, czyli matka Anny, miała rację, bo w 1914 roku wybuchła pierwsza wojna światowa – zakończyła swą opowieść pani Ela.

Komentarze

Dodaj komentarz