Max Fricke (z lewej) w tym sezonie znw będzie jeździł w Rybniku. / Arkadiusz Siwek
Max Fricke (z lewej) w tym sezonie znw będzie jeździł w Rybniku. / Arkadiusz Siwek

 

Żużlowcy ROW Rybnik S.A. przygotowują się do nowego sezonu, a działacze kompletują skład drużyny na sezon 2016.

 

Kto jeszcze dołączy do rybnickiej drużyny? To pytanie zadają sobie kibice, którzy z niepokojem obserwują kurczący się rynek transferowy. Prezes ROW Rybnik S.A. uspokaja... – Okres transferowy trwa do końca stycznia i do tego czasu poznamy nazwiska. Od trzech lat bardzo rozsądnie podchodzimy do spraw transferowych i nie podpisujemy umów, które mogą nas wpędzić w problemy finansowe. Tak jest też w tym roku, więc proszę jeszcze o cierpliwość – mówi Krzysztof Mrozek.

Rybniczanie na pewno potrzebują jeszcze wzmocnienia krajowym seniorem – w tym przypadku najczęściej padają nazwiska Tomasza Gapińskiego i Rune Holty. Ten pierwszy ma za sobą słaby sezon w gorzowskiej Stali, ale na jego usprawiedliwienie można powiedzieć, że zaczął go od kontuzji i dopiero pod koniec zaczął solidnie punktować. Co więcej, Gapiński to brązowy medalista Indywidualnych Mistrzostw Polski, które w 2015 roku rozegrano w Lesznie. Natomiast Rune Holta mocno dał się we znaki rybniczanom podczas rundy finałowej Nice Polskiej Ligi Żużlowej - startujący w Ostrovii Norweg z polskim paszportem był jednym z liderów swojej drużyny.

Na pewno najwięcej emocji na krajowym rynku transferowym budzi nazwisko Piotra Pawlickiego, który szuka klubu po odejściu z Unii Leszno. Czy jest szansa, żeby ten utalentowany młody zawodnik trafił do Rybnika? Działacze ROW-u nie chcą potwierdzić zainteresowania tym żużlowcem, choć nieoficjalnie wiadomo, że takie rozmowy były. Problem w tym, że Pawlicki nie należy do zawodników tanich i za jego podpis pod kontraktem zainteresowany klub musi zapłacić około 600 tys. zł. Cały sezon takiego zawodnika to dla klubu wydatek rzędu 1-1,2 mln zł.

– Piotr Pawlicki? Bardzo fajny zawodnik, wszyscy pamiętamy że właśnie na torze w Rybniku uzyskał awans do cyklu Grand Prix. Będę jednak powtarzał jak mantrę: nie będziemy podpisywać ryzykownych kontraktów. Jeśli nas na kogoś nie stać, nie jeździ w Rybniku. To proste, choć wiem, że nie wszyscy kibice będą chcieli to zrozumieć. My jednak jesteśmy w tym klubie po to, by znów nie dopuścić do takiej zapaści finansowo-organizacyjnej jak w latach 2010-2012. To szczególnie ważne szczególnie w czasach, w których dobra kondycja finansowa klubów żużlowych jest czasami ważniejsza niż krótkoterminowy wynik sportowy – przekonuje Mrozek.

Komentarze

Dodaj komentarz