Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska / Facebook
Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska / Facebook

 

Nowy rząd nie zostawia raczej złudzeń co do swojej polityki, jeśli chodzi o Ślązaków i ich dążenia do uznania śląskiej mniejszości etnicznej oraz śląskiego języka regionalnego.

Nie doszły do skutku najważniejsze śląskie inicjatywy. Nie powiódł się projekt obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej o uznaniu Ślązaków za mniejszość etniczną. Nikt ze śląskich działaczy nie dostał się do Sejmu, a na dodatek Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej jest w likwidacji. Od kilku lat tożsamość śląska jest na fali, ale do tej pory nie doczekała się żadnego wsparcia ze strony rządzących. Nowy rząd też raczej nie zostawia złudzeń co do swojej polityki.

- W sprawach śląskich możemy się spodziewać trzech kroków do tyłu - przewiduje dr hab. Małgorzata Myśliwiec. - Wielu ludzi jest zniechęconych - przyznaje Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska. Jakby tego było mało, ważą się losy górnictwa. Czy idą ciężkie czasy dla Śląska?


Trzeba zacisnąć zęby i organizować się

Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska

Oczekiwałbym, że w pierwszej kolejności nowy rząd podejmie próbę rozwiązania problemów gospodarczych na Górnym Śląsku, przede wszystkim w górnictwie, które boleśnie odczuwa skutki wieloletnich zaniedbań. I tutaj działania naprawcze mogą przynieść realne korzyści dla całego regionu. W pozostałych, tak ważnych dla Górnego Śląska, kwestiach, dotyczących m.in. samorządności czy tożsamości śląskiej, niestety nie spodziewam się niczego dobrego. PiS nie traktuje samorządów poważnie, co wpisuje się w długoletnie, niechlubne tradycje tego środowiska. I tak też traktuję zapowiedzi utworzenia kilku nowych województw. Owszem, zmiany administracyjne są w Polsce potrzebne, chociażby w przypadku takiej Częstochowy, która niezbyt dobrze się czuje w województwie śląskim. Pytanie jednak, czy śląskie Olesno i Lubliniec chcą być w województwie częstochowskim. Zmiany administracyjne powinny iść w kierunku stworzenia mocniejszych, większych województw, tymczasem części polityków PiS marzy się chyba powrót do gierkowskich czterdziestu dziewięciu. Trzecia sprawa – i tu również nie jestem optymistą – to polityka nowego rządu wobec śląskości. Podejrzewam, że będziemy mieli do czynienia z jeszcze większą polonizacją, z próbą narzucania warszawskiej wizji historii, jeszcze większą pompą przy obchodach kolejnych rocznic powstań zastępującą poważny namysł nad naszymi dziejami. I w tych działaniach spodziewam się niestety jeszcze większej konsekwencji w realizacji, aniżeli za czasów prezydenta Bronisława Komorowskiego. Równocześnie liczę tutaj na efekt sprzeczny z zamierzonym – może właśnie takie działania obudzą Ślązaków? Czy obecnie są oni zniechęceni? W jakimś stopniu tak. Na fali entuzjazmu sprzed kilku lat wielu z nas spodziewało się szybkich efektów. Uwierzyło w obietnice polityków z centrali. Tymczasem jako Ślązacy zostaliśmy oszukani przede wszystkim przez prezydenta Komorowskiego, który najpierw obiecywał poparcie dla starań o uznanie śląskiego języka regionalnego, a potem torpedował tę inicjatywę. Podsumowując: realizacja śląskich celów wymaga konsekwencji, ciężkiej pracy, cierpliwości. Jeśli chcemy zbudować prawdziwą śląską samorządność, a nie jej atrapę, z jaką obecnie mamy do czynienia, musimy być wobec siebie uczciwi. Moja rada: trzeba zacisnąć zęby i organizować się, a nie liczyć na kolejnego mesjasza z Warszawy. Nie sądzę też, aby obecnie rządzący chcieli likwidować RAŚ. Delegalizacja działającego zgodnie z prawem stowarzyszenia sprowokowałaby Ślązaków i nie tylko, do aktywności. I wbrew woli władz skróciłaby znacznie drogę do autonomii.


Górnoślązacy wciąż z niczym
Janusz Wita, radny wojewódzki z Ruchu Autonomii Śląska

Nowa rzeczywistość po wyborach stawia wiele znaków zapytania. Jednym z podstawowych pytań dla mnie jest takie – dlaczego my, jako społeczność górnośląska, wierzymy, że posłowie, którym powierzamy stanowienie praw regulujących życie, będą nas reprezentować? Przecież po raz kolejny zwyciężyła u nas propozycja partii ogólnopolskiej, realizującej swój program. Jaki wpływ nasi posłowie mieli na jego tworzenie? Jaki będą mieli na jego realizację? Doświadczenie uczy, a wnioski nie są budujące. Ktoś kiedyś słusznie powiedział, że nierozsądne jest oczekiwanie innych rezultatów bez zmiany sposobu działania. Dlaczego ciągle nie potrafimy się odważyć na rzeczywistą reprezentację obywatelską w parlamencie? Przecież wielokrotnie przekonaliśmy się, że partie ogólnopolskie skupiają się na realizacji podstawowego swego celu, jakim jest utrzymanie władzy. W okresach przedwyborczych przymilają się do poszczególnych składowych, zróżnicowanego przecież społeczeństwa, by już po wyborach zapominać o swych zapewnieniach. Dlaczego nie stać nas na wysłanie do Sejmu posłów ze Śląska, a nie z partii? Czy tym razem zwycięzcy rzeczywiście zaproponują rozwiązania oczekiwane na Śląsku? Czy wprowadzą regulacje odwracające eksploatację naszego Heimatu? Zakończą żerowanie na górnośląskiej gospodarce, a wprowadzą skuteczne, uzasadnione ekonomicznie, nie politycznie, zarządzanie? Odważą się na oddanie obywatelom odpowiedzialności za ich sprawy? Czy na realizację zadań publicznych przez samorządy pozostawią im adekwatną, potrzebną ilość środków? Co będzie z aspiracjami śląskiego środowiska w sprawie mniejszości etnicznej i języka regionalnego, popartego przecież przez rzeszę ponad 140 tys. osób podpisanych pod obywatelskim projektem ustawy? Czy śląscy posłowie będą w stanie przekonać swoich szefów partyjnych do spraw ważnych i oczekiwanych na Górnym Śląsku? Bardzo bym chciał, by starczyło im odwagi i determinacji do tego, bo wierzę, że mają wolę działania z korzyścią dla swoich wyborców. Gdyby tak się stało, to byłoby to dla mnie miłym zaskoczeniem.

  

Nic nowego i nic dobrego

Leonard Fulneczek, były wójt gminy Krzyżanowice, działacz na rzecz Śląska

Kiedy słyszę pytanie, co dalej ze Śląskiem po wyborach, to ciśnie mi się na usta jedna odpowiedź: To samo, co przed wyborami, czyli nic nowego i nic dobrego. Śląsk, a ściślej mówiąc, obecne województwo śląskie, gdzie mieszka i żyje co 8 mieszkaniec Polski, dla rządzących z Warszawy zawsze był regionem odległym, innym, a nawet nieco podejrzanym. Owszem, oficjalnie można było usłyszeć wiele pięknych słów, ale tak naprawdę Śląskie wiele nie znaczyło. I to się po ostatnich wyborach parlamentarnych nie zmieni, może tylko wyraźniej o tym usłyszymy. Rządząca przez ostatnie lata Platforma Obywatelska zachowywała się wobec Śląska bardzo koniunkturalnie, bawiąc się w "dobrego i złego policjanta". Jedni obiecywali, robili jeden krok do przodu, a wtedy inni koledzy partyjni po cichu robili dwa kroki do tyłu... W ten sposób żadne, ważne dla regionu sprawy nie zostały pozytywnie załatwione. Po wyborach przewiduję w tym względzie jedną tylko różnicę – nowa władza nie będzie się bawiła w takie przepychanki i sprawę będzie stawiała po protu jednoznacznie.

 

 

 

 

 

 

Śląskość zostanie zamrożona?

Dr hab. Małgorzata Myśliwiec, politolog Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

Jeśli chodzi o śląskie dążenia, możemy się teraz spodziewać trzech kroków do tyłu. W poprzedniej rządach mieliśmy poparcie części posłów z PO. Widoczna też była aktywność posła Marka Plury i to skupiało ludzi, tworzyło dość dobry klimat dla spraw śląskich. Obecnie, jak wiadomo, PiS jest przeciwny staraniom o uznanie śląskiej mniejszości etnicznej czy śląskiego języka regionalnego. Spodziewam się więc zamrożenia tego typu inicjatyw, a dopuszczalne będą pewnie tylko formy ludycznej śląskości. Niestety, śląskość wciąż nie ma żadnego wsparcia ze strony państwa, nie jest w żaden sposób zinstytucjonalizowana, a wszelkie  projekty są realizowane głównie dzięki wsparciu osób prywatnych czy samorządów. Obecnie Ślązakom pozostaje jedynie praca u podstaw i po prostu robienie swojego.


 

Galeria

5

Komentarze

  • Johan z Niemiec warszawa juz sie budzi 05 grudnia 2015 20:07Warszawa juz sie budzi ze snu i widzom co wybrali zapowiadajom wielki protesty i oby nie doszlo teraz do rozruchow Stanik tak trzimej .
  • Stanik z Rybnika Mesjasz z Warszawy??? 05 grudnia 2015 13:51Mesjasza z Warszawy nie będzie Śląskość zostanenie zamrożona i zagrożona przecież PIS to w większości Kresowianie i oni będą wszystko robić żeby zniszczyć Śląskość (zakamoflowano opcja nimiecko) chociaż 70 % ludności Polski nie wybierało PIS to oni myślą że so przedstawicielami całego Narodu Polskiego,i tu mają dużo do powiedzenia nasi Slascy przedstawiciele nas w Rządzie .(albo się przyliza do Kaczyńskiego i jego chordy).???? I zapomną że są z Śląska byle by im kasa pasowała i dostali ciepło posadzka i pełne koryto.
  • Stanik z Rybnika Mesjasz z Warszawy??? 05 grudnia 2015 07:34Mesjasza z Warszawy nie będzie Śląskość zostanenie zamrożona i zagrożona przecież PIS to w większości Kresowianie i oni będą wszystko robić żeby zniszczyć Śląskość (zakamoflowano opcja nimiecko) chociaż 70 % ludności Polski nie wybierało PIS to oni myślą że so przedstawicielami całego Narodu Polskiego,i tu mają dużo do powiedzenia nasi Slascy przedstawiciele nas w Rządzie .(albo się przyliza do Kaczyńskiego i jego chordy).???? I zapomną że są z Śląska byle by im kasa pasowała i dostali ciepło posadzka i pełne koryto.
  • Rudolf Paciok. Marzenie 01 grudnia 2015 11:40Przepraszam, ze sie wciskam na lamy Nowin Rybnickich, ale - tylko jeszcze tam znajduje zatroskanych problematyka gornoslaska dzialaczy. W koncu - marzenie jest startem do obranej mety, do ktorej - BEZ CZYNU nie dojdziesz - NIESTETY. Zdaje sobie sprawe z tego, ze moje komentarze sa za bardzo kontrowersyjne, ale razi mnie to, ze Polacy - krzywdy doznane glosza RYKIEM JELENIA. Natomiast o krzywdach wyrzadzonych - piskiem myszy, ale - tylko gluchy pisku nie uslyszy. Bylo, nie bylo - tak odbieram wszelkie uroczystosci rocznicowe polskie i gornoslaskie.
  • roczniok Sprawa języka śląskiego wciąż idzie do przodu 26 listopada 2015 07:43Sprawa języka śląskiego wciąż idzie do przodu, posuwają się prace standaryzacyjne, zwiększa się ilość tytułów książek śląskich...

Dodaj komentarz