Dawidowi pomaga ojciec, murarz / Dominik Gajda
Dawidowi pomaga ojciec, murarz / Dominik Gajda

 

We wsi, której budowę wywalczyły ofiary zbiornika Racibórz Dolny, na razie stanie około 50 domów. W przyszłości pojawią się kolejne, a zamieszkają w nich nie tylko ludzie z miejscowości, która zniknie z powierzchni ziemi.

 

Pierwsze rodziny wprowadziły się już do Nowych Nieboczów, które nie przypominają tradycyjnej wsi. Wyglądać będą jak eleganckie przedmieścia. – Przynajmniej nas nie zaleje i nie będziemy sztyc sprzątać po powodzi – mówi Jurek, emerytowany górnik, który planuje się wprowadzić na święta, ale dopiero wielkanocne.

 

Kto się przeniósł

 

W Nowych Nieboczowach stanie około 50 domów. Zamieszkają w nich ludzie ze starych Nieboczów. Muszą się wynieść z powodu budowy zbiornika przeciwpowodziowego Racibórz Dolny. Wywalczyli tyle, że zostanie przeniesiona cała wieś, i to razem z kościołem oraz cmentarzem. Miejsca starczy tu dla wszystkich, co wcale nie znaczy, że przenieśli się wszyscy ze starej wsi. Nie czekali na końcowe ustalenia, wybudowanie nowego miejsca. Wzięli odszkodowania za stare domy i pobudowali się gdzie indziej.

– Szkoda, że wszyscy się nie przenieśli, mogli się trzymać w kupie i wszyscy przyjść – uważa Dawid Szymiczek, który pochodzi z Lubomi, ale żona Basia jest z Nieboczów. Mogli mieszkać w Lubomi, w rodzinnym domu Dawida. – Wszystko było poszykowane, ale zdecydowali się na Nowe Nieboczowy. To taka trochę ucieczka. Ale mam jeszcze drugiego syna – mówi nam Marian Szymiczek, z zawodu murarz, ojciec Dawida. Pomaga synowi wznieść nowy dom. Na razie wymurowali piwnice. Przed zimą chcą skończyć izolację i dreny. Pogoda jest, można robić.

 

Ojciec nie dożył

 

Na Gwiazdkę chce się wprowadzić Daniel Wendelberger, syn Łucjana, sołtysa Nieboczów, wiceprezesa Stowarzyszenia na Rzecz Przenosin i Rozwoju Wsi Nieboczowy. Wendelberger senior zmarł w grudniu 2011 roku, miał dopiero 61 lat. Można powiedzieć, że zjadła go walka o Nieboczowy. – Pamiętam, jak przyszedł z gminy, już mocno schorowany, na tabletkach przeciwbólowych. Powiedział: już mamy wszystko załatwione, Nowe Nieboczowy są zapięte na ostatni guzik. Wtedy choroba go zmogła – wspomina jego syn.

Wendelbergerowie przenoszą się do Nowych Nieboczów całą rodziną. Daniel z żoną Bożeną, dziećmi, z mamą, siostrą. Najbardziej cieszą się najmłodsi, 12-letnia Julia i dziewięcioletni Dawidek. Bo będą miały swoje pokoiki. Ich tata już przeniósł tu swój warsztat samochodowy. To pierwsza firma w Nowej Wsi! – Dostaliśmy dotację na nowe miejsca pracy z programu rozwoju obszarów wiejskich z Unii Europejskiej. Zatrudniłem dwie osoby. Mam swoich klientów ze starego warsztatu, nowi też przybywają – cieszy się Daniel.

 

Jest robota

 

Z budowy nowej wsi cieszą się fachowcy w całej okolicy. Bo nie każdy buduje sam. Tadeusz Grzonka ma zakład stolarski w Wodzisławiu. Robi schody w dwóch domach. – Byłem tu cztery lata temu, u klienta na pomiarach. Wtedy stały dwa budynki, wokół leżały płyty betonu. Śniło mi się wtedy, żeby powiesić tutaj reklamę i tyle roboty będzie – wspomina. Sny czasem się spełniają. Roboty jest multum.

– Ludzie mają pięknie wszystko porobione, tak jak im się zamarzyło. Tam mieszkali w starych domkach, teraz sobie zrobili tak, jak to powinno być – opowiada Tadeusz. Chwali tych, u których pracuje. – W jednym domu zamieszka małżeństwo w średnim wieku, biorą ze sobą babcię, w drugim młodzi, ci z kolei zabierają swoich rodziców. Normalni ludzie, nie ma przerostu formy nad treścią, co zdarza się bogatym – opowiada stolarz.

 

Czekają na kościół

 

Nikogo nie ma w domu! – oświadcza nam starsza pani, która już mieszka na nowym i wyraźnie nie ma zaufania do obcych. Po chwili jednak zgadza się na krótką rozmowę. – Mam 84 lata, od urodzenia żyłam w Nieboczowach. Trzy tygodnie temu zamieszkałam tutaj, z córką i zięciem – mówi. Czeka na wybudowanie kościoła i przenosiny cmentarza. Dopiero wtedy będzie mogła powiedzieć, że to prawdziwe Nieboczowy. – Na cmentarzu leżą mąż, ojcowie, teściowie i mój syn. Osiemnaście mu było, gdy zginął borok – dodaje.

Chociaż przysłowie mówi, że starych drzew się nie przesadza, to mieszka jej się tu dobrze. Dodajmy, że w tym środowisku będą nie tylko sami swoi. Bo choć są i tacy, co pokupili w Nieboczowach podwójne działki, dla swoich dzieci, to trochę ziemi jeszcze zostało. Wolne parcele gmina wystawi na przetarg, będą je mogli kupić ludzie spoza Nieboczów. – Nowy zawsze będzie zauważalny. Bo teraz każdy wie, kto gdzie mieszka – mówią ludzie. Nowe Nieboczowy od Nieboczów dzieli 7 km. Nowa wieś powstaje w gminie Lubomia na terenie sołectwa Syrynia, do starej będzie nawiązywała nie tylko nazwą, ale także charakterem.

 

 

 

 

1

Komentarze

  • jur Polder Nieboczowy zniknie pod wodą 11 listopada 2015 14:51Polder Nieboczowy zniknie pod wodą tylko w przypadku powodzi. Panu redaktorowi pomylił się polder z zalewem.

Dodaj komentarz