Biedaszyby na Wołnowcu / Archiwum
Biedaszyby na Wołnowcu / Archiwum

 

 Biedę cierpiał cały kraj, ale los Ślązaków był dramatyczny. Próby jego odmiany podejmował m.in. minister ds. śląskich, lecz efekty były mizerne. Sytuację poprawiła nieco dopiero reforma Grabskiego, nie na długo jednak.

 

Po objęciu przez Polskę rządów na przejętym obszarze Górnego Śląska nastąpił wielki zawód nowymi realiami bytowymi i społeczno-politycznymi. Ludzie zdesperowani pogłębiającym się bezrobociem i nędzą domagali się poprawy warunków życia, uciekając się do protestów, rezolucji i ostrzeżeń, co wymusiło na nowej władzy przyjęcie niektórych z przedstawianych postulatów.

 

Roszada z marką

 

Po wprowadzeniu z dniem 12 sierpnia 1922 roku do obiegu marki polskiej (mkp) władze województwa śląskiego ustaliły z pracodawcami, że robotnicy na polskim Górnym Śląsku wypłacani będą walutą polską, zaś związki kupieckie będą tę walutę honorowały po urzędowym kursie obowiązującym w danym dniu. Kurs urzędowy nowej marki polskiej, która ciągle funkcjonowała równolegle z marka niemiecką (mkn), ogłaszany miał być codziennie rano przez Polską Krajową Kasę Pożyczkową w gazetach oraz za pośrednictwem plakatów rozwieszanych w starostwach miast, na pocztach i dworcach kolejowych.

Miesiąc później Kartel Związku Zjednoczenie Zawodowe Polskie i Centralny Związek Zawodowy Polski wydały wspólny komunikat zapewniający wszystkich pracowników, że nowa waluta posiada stabilną wartość zagwarantowaną przez Państwo Polskie. Kiedy pomimo wprowadzenia marki polskiej (mkp) inflacja nadal galopowała w zastraszającym tempie, z dniem 1 grudnia 1922 roku Sejm Śląski postanowił znieść na polskim Górnym Śląsku markę niemiecką i jako urzędowy środek płatniczy zaprowadzić tylko walutę polską. Posunięcie to nie zdołało jednak powstrzymać inflacji, drożyzny i zapewnić lepszego zaopatrzenia w podstawowe artykuły konsumpcyjne, co ciągle generowało wzrastające niezadowolenie społeczne potęgowane bezrobociem i dalszą groźbą utraty pracy przez tysiące robotników.

 

Twardy owoc

 

W związku z tym realnym zagrożeniem tzw. Blok Narodowy w piśmie z 22 września 1922 roku zażądał od premiera Polski natychmiastowego przywrócenia porządku na kolei górnośląskiej w celu możliwości wyekspediowania wydobywanego węgla w głąb kraju i poza granice państwa. W dniu wystosowania tego pisma na przykopalnianych bocznicach kolejowych oczekiwało na wywóz 20 tysięcy wagonów załadowanych węglem, a na zwałach kopalnianych oczekiwało na załadunek i transport około 600 tysięcy ton węgla. Sytuacja taka zagrażała wstrzymaniem wydobycia i wywołaniem olbrzymiego bezrobocia.

Zwracając się do premiera polskiego, przedstawiciele Bloku Narodowego sygnalizowali, że bez własnej bazy remontowej taboru kolejowego, bez rozbudowy dworców kolejowych w Oświęcimiu, Herbach, Dziedzicach i Sosnowcu państwo polskie nie będzie w stanie strawić owoców przejętego przemysłu górnośląskiego. "Nad ziemią śląską zawisły ciężkie chmury!" – tak zatytułował swoją odezwę do wszystkich Polaków dyrektor departamentu ds. śląskich w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, inż. Józef Kiedroń (1879-1932). Odezwa ta ukazywała dramatyczne położenie ludności tej części obszaru Górnego Śląska, która znalazła się pod jurysdykcją Rzeczpospolitej Polskiej.

 

Widmo głodu

 

Główną przyczyną tak niekorzystnej dla Ślązaków rzeczywistości był brak dostatecznej aprowizacji w środki spożywcze, które w znikomych tylko ilościach nadchodziły z Polski. Sytuacja, jaka się przez to wytworzyła, stawała się groźna nie tylko dla Śląska, ale w równym stopniu dla całego kraju. Rząd z niecierpliwością oczekiwał na dobrze zapowiadające się zbiory, co złagodzić miało drastyczny deficyt żywności na Górnym Śląsku. Już wiosną 1922 roku podpisano cały szereg kontraktów na dostawy żywności i zboża dla Śląska, które jednak nie były finalizowane, co przypisywano spadkowi wartości marki niemieckiej. Nad ziemią śląską prawdziwie zawisły ciężkie chmury widma głodu.

W tym rozpaczliwym dla Górnoślązaków okresie inż. Józef Kiedroń wezwał Polaków do otwarcia wszystkich spichlerzy dla pokrycia potrzeb "ciężko pracującego i bohaterskiego ludu śląskiego". Górny Śląsk znalazł się bowiem w sytuacji prawie bez wyjścia, co już wykazywało symptomy niezadowolenia społecznego z nowej rzeczywistości i nieuchronnie prowadziło do katastrofy gospodarczo-politycznej. Jednak pomimo usilnych próśb społeczeństwo polskie nie było zbyt skore pomagać Górnoślązakom, chociaż w magazynach pozostało dużo zapasów zboża ze starych zbiorów, a nowe były już zakończone.

 

Próżne apele

 

Apelowano zatem do sumień polskich rolników, aby wszelkie nadwyżki mąki, zboża, kartofli, bydła rzeźnego i innych artykułów rolnych natychmiast zgłaszali wprost do urzędów województwa śląskiego lub wojewody Józefa Rymera, który wszystkie zaoferowane produkty bez zwłoki zakupi. Ostrzegano przy tym obywateli polskich, że lud śląski może stracić cierpliwość i dać się pchnąć do czynów nierozważnych z powodu braku najpotrzebniejszych artykułów pierwszej potrzeby, jak mąka, mięso, mleko, tłuszcze, kartofle, których na polskim rynku jest w bród. Za okazaną pomoc w niedostatku rząd polski liczył też na większą przychylność Ślązaków, która złagodzi wzrastające tendencje separatystyczne i stanie się najlepszym spoiwem scalającym przejęty obszar Górnego Śląska z Polską.

Na tle tak bardzo napiętych emocji społeczno-politycznych nie sposób zrozumieć postępowania wojewody krakowskiego, który 18 sierpnia 1922 roku na stacji kolejowej Kraków zatrzymał transport żywych świń i zakazał ich wywozu na polski Górny Śląsk. Na wieść o takim bezprawiu połączonym z pogardą dla Górnoślązaków robotnicy większych zakładów pracy wystosowali do wojewody krakowskiego stanowczy protest podpisany przez przedstawicieli kopalń: Donnersmarck, Bluecher, Roemer, Charlotte, Emma, Hoym, Knurów, huty Silesia w Paruszowcu i wielu innych zakładów pracy.

 

Głos wdów i sierot

 

Górnoślązacy ten groźny incydent potraktowali jako jawną prowokację i przypomnieli w proteście, że to oni podarowali Polsce "serce przemysłowe" za cenę przelanej krwi i podziału swej ojczystej krainy, trudno więc było im zrozumieć tak okrutne postępowanie przedstawicieli władzy polskiej względem nich samych i ich głodnych rodzin. W ostatnich dniach 1922 roku wdowy i sieroty po górnikach z Gliwic, Nikiszu, Janowa i Szopienic wystosowały list otwarty do władz wojewódzkich i Sejmu Śląskiego, w którym przedstawiły opłakaną sytuację w jakiej się znalazły. W liście tym między innymi czytamy, co następuje.

"Do wojny, a nawet do roku 1916 otrzymywały wdowy po ofiarach w przedsiębiorstwach wynagrodzenie dochodzące do wysokości zarobków mężów, połowę deputatu węglowego oraz dodatkowe wsparcie na każde święta. Wdowy zaś, których mężowie należeli do Spółki Brackiej (Knappschaft) otrzymywały trzy czwarte zarobku, połowę deputatu węglowego tj. 3 tony rocznie. Wszystko to otrzymywały na zasadzie ustawy rządowej. Obecnie się to jednak zmieniło. Do roku 1916 otrzymywały przeciętnie 120 marek miesięcznie i tak pozostały renty w tej wysokości aż dotychczas" – dowiadujemy się z listu.

 

Postulaty do kapitalistów

 

"Gdy tona węgla przed wojną kosztowała 9 marek, dziś każą sobie kapitaliści płacić 40 tysięcy marek. Suma zaś 120 marek spadła do przedwojennych wartości 6 fenygów. Wdowie więc, która ma kilkoro dzieci, a są wypadki, że pozostało aż 10 dzieci po zabitym w kopalni ojcu, płaci się miesięcznie aż 120 marek, czyli 6 fenygów przedwojennych. Uważamy, że jednym z najpilniejszych zadań Sejmu Śląskiego jest zająć się strasznym położeniem wdów i sierot po górnikach i robotnikach. Żądamy tedy, aby kapitaliści zapłacili nam wartość tych 120 marek przedwojennych, dali 3 tony węgla rocznie jako deputat oraz zwrócili zaległe nam od roku 1916 renty w wysokości 120 marek wartości przedwojennej" – napisały wdowy.

W konkluzji stwierdziły, że jeśli ich żądanie zostanie spełnione, nie będą "wtenczas potrzebowały wyprzedawać ostatniego łachmana z domu i będziemy pewne, że Sejm Śląski zapewnił tym najbiedniejszym z biednych spokojną egzystencję i umożliwi nam wychowanie naszych dziatek na porządnych obywateli państwa." Należy tu dodać, że w tych niezwykle trudnych czasach bezrobocia, nędzy, głodu i wojny z bolszewikami w całym państwie polskim nastąpiła rekordowa hiperinflacja. Społeczeństwo polskie nie wytrzymywało drakońskich podwyżek cen, przy równie wysokim bezrobociu. Dochodziło do rozruchów, buntów i utarczek rozjuszonych ludzi z policją i wojskiem.

 

Reforma Grabskiego

 

Sytuacja w kraju doprowadziła do upadku rząd Wincentego Witosa. W obliczu strajków i masowych protestów prezydent Stanisław Wojciechowski (1869-1953, piastował urząd w latach 1922-1926) ponownie powołał na stanowisko premiera Władysława Grabskiego (1874-1938), któremu Sejm dał ustanowione nadzwyczajne prerogatywy na okres sześciu miesięcy. Nowy premier bez zwłoki wprowadził jednorazowy podatek majątkowy dla najbogatszych, ograniczył wydatki administracji publicznej, doprowadził do rygorystycznego egzekwowania danin publicznych. W drugiej kolejności od 1 kwietnia 1924 roku Władysław Grabski przystąpił do reformy walutowej.

Dotychczasowa marka polska została zniesiona i zastąpiła ją nowa waluta – złoty, emitowany przez niezależny Bank Polski. Zniesiona waluta była w pełni wymienialna na nową walutę w stosunku 1 milion 800 tysięcy marek polskich do jednego złotego. Cena jednego dolara ustalona została wówczas na 5,18 złotego. Początkowo Bank Polski zdołał utrzymać sztywny kurs złotego wobec innych walut, jednak w 1925 roku na skutek wojny celnej z Niemcami i urynkowienia złotego wartości nowej waluty nie udało się już utrzymać na dotychczasowym poziomie. Było to głównym powodem dymisji rządu Władysława Grabskiego.

 

Kto miał pracę

 

Po okresie reform tym, co mieli pracę, żyło się względnie dobrze, szczególnie odczuwalne to było po 1926 roku, kiedy kraje europejskie objęła zwyżkująca koniunktura gospodarcza. Zwiększyło się też zatrudnienie i zarobki, co skutkowało wzrostem stabilności życiowej pozwalającą wielu ludziom oszczędzać i inwestować. Czasy prosperity nie trwały jednak długo, po kilku latach jako takiego dostatku już w pierwszych latach trzydziestych XX wieku ponownie nadciągnął wielki bezlitosny kryzys.

 

 

Kurs złotego
1,8 mln marek polskich – taki był przelicznik dotychczasowej waluty w stosunku do nowej, która weszła do obiegu 29 kwietnia 1924 roku. Był to polski złoty. Jego sztywny kurs udało się utrzymać przez rok

 

 

 

9

Komentarze

  • Stanik z Rybnika Do Anonim 16 października 2015 10:27Anonim masz rację tylko wtedy Śląsk był Śląski , i gospodarzyl sam do siebie, i wtedy Śląsk był najbogatszym regionem EUROPY i ludzie żyli w dostatku i żaden ich nie okradal jak dzisiaj , chociaż używali na codzień 3ch języków Śląski , Niemiecki, i Czesko -Morawski, żyli z sobą w zgodzie i bes nienawiści Tylko Sanacyjni Polacy robili nienawiść na Śląsku i wykorzystali do tego Korfantego i jego pomysły zabijać brat brata sąsiada i kolegów z szkolnej ławki,i tak jest do dzisiaj. Sieją nienawiść przeciwko tym co potrzebują schronienia przed Śmiercią tylko dlatego że są innej wiary niż Polacy .
  • anonim Autonomia Śląska 14 października 2015 22:56Śląsk zawsze cieszył się autonomią. Czy należał do korony czeskiej, węgierskiej, czy Habsburgów. Nawet w Prusach dopiero w połowie 19 wieku zaczęto ją ograniczać. Sejm Śląski zbierał się od początku 15 wieku! Dopiero Polska - od 1945 r, dekretem komunistów, do dzisiaj - zabrała ją nam na tak długo.
  • Stanik z Rybnika Do jo/co za bzury 12 października 2015 15:43Przyjacielu kiedy za Niymca była Autonomia ???co ci się pokićkalo .To był warunek Śląsokow przyłączymy się do Polski , ale dostaniemy Autonomia i będziemy samodzielnym landem w granicach Polski . ale tak się nie stało Autonomia była tylko na papierze a rządzili Polacy a Śląsacy byli bezrobotni ,Polonizowani i wysiedlani (wyganiani )z Śląska na zawsze ,a ich majątki przejmowały Polacy . I to mamy do zawdzięczenia naszym Dziatkom ale nie wszystkim.
  • markus zas cyganstwo.. 12 października 2015 12:15Zostal zrujnowany jeden z bogatszych regionow Europy- przemyslowy Slask.Winni nie sa Marsjanie,autonomisci itp tylko konkretne panstwo ze stolica w Warszawie.Nie probojcie zas nos ciulac !
  • kris Biyda je teraz.. 12 października 2015 11:57Niymiec dowoł robota,budowoł domy...We autonomii był nalot warszawskij szarancze na stanowiska.We kolejnych wyborach Slonzoki glosowali na niymieckie listy ,abo emigrowali do Reichu.Sanacjo uniewazniala glosy na niymieckie listy.Problemem Slonska niy je autonomia yno to ze caly czos styrko sie tu Warszawa ze swojom niyudolnosciom.Nawet w autonomii wcisli nom tu wojewody soronia Grazynskigo (Kurzydło) kiery zajmowol sie polskimi fanami i inkszymi pierd...łami zamiast przemysłym i robotom do ludzi.Niy takij autonomie chcieli Slonzoki, bez to Poloki zabili Korfantego bo godoł niywygodno prowda...Ze Polskom zawsze bydzie biyda,złodziejstwo i bajzel.Biydaszyby som dzisiej nawet we Walbrzychu kaj niy ma autonomie.Styknie " wolna Polska".
  • jo było lepiej? 12 października 2015 09:19A za Niymca to my mieli lepij? Co za bzdury. Była przed wojną autonomia i była bieda. Teraz chcecie autonimi i też bydzie biyda.
  • Stanik z Rybnika Do Pyjtra 10 października 2015 08:57Pyjter wcale nie bo autonomia Śląska to jest najlepsze rozwiązanie , i tak było tyko Polacy pod szyldem autonomii oszukali Slasakow ,bo oni wcale nie myśleli i nie realizowali postulatów co podpisali z mocarstwami rozjemczymi o autonomii Śląska , zależało im tylko aby dostać ten Śląski Przemysł (kopalnie, huty , fabryki, i tysiące małych firm w granice Polski ,i śląski skarb na którym może żyć cało Polska. Od pierwszego dnia byli wymieniani Śląscy Ekonomiści , Przemysłowcy , Handlowcy , cała Administracja na ludzi z Polski co potrafili tylko krowy doic , barany paś ,, i rogolki strugac o zlodziejstwie i pijanstwie nie wspominam. Ze była w granicach Polski to jest wuszt , albo w Niemieckich tez wuszt , Autonomia miała byś na Śląsku do Śląsaków i rządzona przez Śląsakow a nie przez Polaków , i tak podstępnie oszukali , okradli , i zdegradowali autoch tonów Śląsakow do zera , a nawet wyśmiewali Śląski język, i przemusowo Polonizowali Śląsakow. W ten sposób zniszczyli przemysł, kulturę i obyczaje Śląska.
  • Stanik z Rybnika Do Pyjtra 10 października 2015 08:36Pyjter wcale nie bo autonomia Śląska to jest najlepsze rozwiązanie , i tak było tyko Polacy pod szyldem autonomii oszukali Slasakow ,bo oni wcale nie myśleli i nie realizowali postulatów co podpisali z mocarstwami rozjemczymi o autonomii Śląska , zależało im tylko aby dostać ten Śląski Przemysł (kopalnie, huty , fabryki, i tysiące małych firm w granice Polski ,i śląski skarb na którym może żyć cało Polska. Od pierwszego dnia byli wymieniani Śląscy Ekonomiści , Przemysłowcy , Handlowcy , cała Administracja na ludzi z Polski co potrafili tylko krowy doic , barany paś ,, i rogolki strugac o zlodziejstwie i pijanstwie nie wspominam. Ze była w granicach Polski to jest wuszt , albo w Niemieckich tez wuszt , Autonomia miała byś na Śląsku do Śląsaków i rządzona przez Śląsakow a nie przez Polaków , i tak podstępnie oszukali , okradli , i zdegradowali autoch tonów Śląsakow do zera , a nawet wyśmiewali Śląski język, i przemusowo Polonizowali Śląsakow. W ten sposób zniszczyli przemysł, kulturę i obyczaje Śląska.
  • pyjter chcieli Polska to dostali bieda 08 października 2015 19:31Dlo Gornygo Slonska najgorsze co mogou byc to trefi we polske panstwo dejcie afie cyferblad a uona zrobi go kaput....wto kedys tak bedziou a miou RECHT

Dodaj komentarz