Pałac obraca się w ruinę. Ostatnio ktoś podłożył w nim ogień / Archiwum
Pałac obraca się w ruinę. Ostatnio ktoś podłożył w nim ogień / Archiwum

 

Dzierżawca nie ruszył jeszcze z renowacją, więc może stracić pieniądze obiecane w promesie. Tymczasem mieszkańcy zaczęli akcję, która ma zmobilizować włodarzy do remontu zabytku. To w końcu miasto jest jego właścicielem.

 

Kilka dni temu na pierwszym piętrze obracającego się w ruinę zamku w Baranowicach wybuchł pożar. Najprawdopodobniej ktoś podpalił śmieci i składowane w nim deski. Wiele wskazuje, że byli to bezdomni, którzy sforsowali zabezpieczone otwory okienne i weszli do środka. Wtedy wszyscy przypomnieli sobie o zabytku. Na czwartkowej sesji problem po raz kolejny poruszył radny Krzysztof Mentlik, który stwierdził, że dzierżawca nie ruszył nawet z pracami. I zapytał prezydenta o los dawnej siedziby rodu von Durantów. Waldemar Socha przypomniał, ze ponad rok temu rozstrzygnięto przetarg. Jedyny uczestnik – Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości Sp. z o.o. wydzierżawiła budowlę na 30 lat.

– Warunkiem było rozpoczęcie i zakończenie renowacji w określonym czasie. Spółka starała się o środki na ten cel, a wstępnie koszt modernizacji szacuje się na około 20 mln zł – mówił szef magistratu. Dodał, że ARP otrzymała promesę w wysokości ponad 1,6 mln zł z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach na termomodernizację budynku wraz z zabudową paneli fotowoltaicznych i szuka brakującej kwoty. Teraz może stracić obiecane pieniądze z promesy, bo prace muszą ruszyć do końca roku. Jak nam powiedział Maciej Gramatyka, rzecznik prasowy WFOŚiGW, ARP nie dostała jeszcze rzeczonej kwoty, bo wciąż nie dopełniła pewnych formalności.

Krzysztof Mentlik zapytał, czy gdyby pieniądze z promesy rzeczywiście przepadły, to czy remont mogłoby przeprowadzić miasto i w jakim terminie. Prezydent odpowiedział, że to możliwe, ale trzeba mieć pewność, co powstanie w gmachu i kto będzie utrzymywał kolejną placówkę kultury w mieście. Przypomnijmy, iż jeszcze w styczniu 2013 roku koszt modernizacji szacowano na blisko 11 mln zł. Miasto zabiegało o 6,8 mln zł dotacji z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego. Projekt był na liście rezerwowej. Ostatecznie Żory nie dostały kasy, a plany były ambitne. Na parterze miała powstać restauracja, na pierwszym piętrze kilka sal konferencyjnych i sala bankietowa, na drugim hotel, w parku nowe aleje, plac zabaw oraz zadaszony krąg do organizowania koncertów. Nic z tego nie wyszło.

Wojciech Kałuża zauważył, że można wycofać się z umowy dzierżawy, bo firma przez rok nie ruszyła z pracami. – Czy w tym czasie szukaliśmy innego inwestora? – dopytywał radny. Waldemar Socha poinformował, że miasto prowadziło rozmowy. Nie skorzystano jednak z oferty, gdyż inwestor chciał przekształcić zamek w swoją prywatną rezydencję. Dariusz Domański podsumował, że najwyższy czas zdecydować o remoncie, bo przyszłe pokolenia rozliczą samorząd z pałacu. Podobnie uważają mieszkańcy, którzy po pożarze za pośrednictwem internetu zaczęli zbierać podpisy pod petycją w sprawie modernizacji. Apel można przeczytać pod adresem petycjeonline.com/ratujmy_palac_w_baranowicach, www.facebook.com/parkbaranowice, tam też można poprzeć akcję.

Komentarze

Dodaj komentarz