Ireneusz Rugor i Adam Drewniok dostarczyli wiele eksponatw na wystawę / Dominik Gajda
Ireneusz Rugor i Adam Drewniok dostarczyli wiele eksponatw na wystawę / Dominik Gajda

 

Na wystawie w muzeum można zobaczyć niemal wszystko, co jest związane z czarnym sportem i jego historią.

 

W rybnickim muzeum można oglądać czasową wystawę, poświęconą żużlowi. Prezentowane zbiory w znacznej części pochodzą od Adama Drewnioka i Ireneusza Rugora, wielkich pasjonatów czarnego sportu. Znają się od lat, razem jeżdżą po giełdach w poszukiwaniu eksponatów. – Ostatnio na giełdzie w Bytomiu wpadł nam w ręce zielony puchar z finału Indywidualnych Mistrzostw Polski z 1959 roku! Sprzedawca chciał sprzedać szalik, który był włożony właśnie do tego pucharu! Kupiliśmy i szalik, i puchar. Co ciekawe, puchar został wyprodukowany w rybnickiej Silesii – mówi Adam Drewniok.

Co ważne, wszystkie pamiątki związane z rybnickim żużlem zostają w mieście. – Czasem kupujemy eksponaty z innych miast, lecz zamieniamy je na te, związane z naszym miastem – zapewniają kolekcjonerzy. Ireneusz ma drugą pod względem wielkości kolekcję plastronów w Polsce, liczy blisko 400 okazów! Do tego cztery tysiące odznak żużlowych, walory filatelistyczne i inne okazy. Kolekcjonuje od pierwszego meczu żużlowego, na którym był. Było to 11 lipca 1981 roku. Miał wtedy dziewięć lat. Oglądał żużel w telewizji. Tata powiedział mu, że w Rybniku też jest żużel i że na najbliższe zawody pójdą razem. Niestety, coś mu wypadło. Dał więc synowi pieniądze i wysłał na mecz.

– Mieszkałem wtedy w bloku przy ulicy Wyzwolenia, gdzie dzisiaj mieści się redakcja "Nowin". Przeszedłem przez ulicę i już byłem na stadionie. Kupiłem wtedy program. Nie przyniosłem go na wystawę, wisi u mnie na ścianie w antyramie. Dla mnie ma olbrzymią wartość, a dla kogoś, kto kolekcjonuje programy, będzie jednym z wielu. Bilet z tego pierwszego żużla niestety zgubiłem – opowiada Ireneusz Rugor. Dodaje, że od tamtej pory, gdy tylko wczesną wiosną słyszał ryk motocykli, biegł na stadion. Tak jak wszyscy jego koledzy z podwórka. – W sumie byłem na ponad 60 finałach światowych, na ponad 40 imprezach zagranicznych. Dzięki temu nawiązałem wiele kontaktów z kolekcjonerami – wylicza. To pomaga w rozbudowywaniu kolekcji. Tak jak przychylność działaczy klubowych, którzy rozumieją pasję rybniczan.

Pan Irek na wystawę przyniósł m.in. plastron Andrzeja Wyglendy, w którym żużlowiec zdobywał mistrzostwo świata par razem z Jerzym Szczakielem. Zostali uwiecznieni w Księdze rekordów Guinnessa jako jedyni zawodnicy, którzy wygrali wszystkie wyścigi po 5:1! Andrzej Wyglenda przekazał cenną pamiątkę na leczenie Kamila Cieślara, żużlowca, który uległ wypadkowi. Ireneusz Rugor wylicytował ten plastron. – Chciałem, żeby pozostał w Rybniku. Przecież to rybniczanin zdobył złoty medal na rybnickim torze – opowiada Irek.

W przypadku Adama Drewnioka również zaczęło się od taty. – Mojego ojca Henryka wciągnął do żużla wujek Karol, starszy brat. Był sędzią, chronometrażystą i spikerem. Mój ojciec był geodetą, uczył się kaligrafii, więc został sekretarzem klubu. Wypisywał ręcznie protokoły zawodów, które dopiero przepisywała maszynistka. Byliśmy pierwsi na stadionie i wychodziliśmy ostatni – wspomina Adam Drewniok. Pan Adam, znany z folkowej grupy Carrantuohill, zaprojektował plastron rybnickiej drużyny z lat 90., oczywiście w celtyckim klimacie. Niestety, nie ma ani jednej sztuki. – Może ktoś jeszcze ma taką pamiątkę? – zastanawia się.

Wystawę uzupełniają pojedyncze eksponaty innych osób, zdjęcie z lat 70., należące do wieloletniego mechanika Konrada Kuśki, czy plastron Mariusza Stronczka. Kolekcjonerzy z sentymentem wspominają czasy, kiedy w kasach stadionu można było kupić żużlowe pamiątki. – Były talerze, odznaki, proporczyki, naszywki. Dzisiaj są tylko ładne, wydane na kredowym papierze programy... – ubolewają pasjonaci. Na wystawie są także eksponaty z muzeum, wśród nich wspaniały sztandar klubu żużlowego z napisem "Wszystko dla socjalistycznej ojczyzny". – To jednak pokazuje, jaki kiedyś był szacunek dla klubu, barw klubowych, nie wiedziałem, że klub miał taki sztandar. To mnie zaskoczyło – mówi Ireneusz Rugor.

– Cieszę się, że odnalazły się szarfy, związane z wygrywaniem m.in. Drużynowych Mistrzostw Polski z 1966 roku, ceramiczne puchary – dodaje Adam Drewniok. Wystawę można zwiedzać do 15 listopada.

 

Wspomóż kolekcjonerów
Kto ma żużlowe pamiątki, a chciałby się ich pozbyć, może się zwrócić do rybnickich kolekcjonerów, numer telefonu Ireneusza Rugora 601 555 033. – Szukamy również archiwalnych zdjęć, prezentujących chociażby stadion – mówią panowie.

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz