Czarna dama w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Czarna dama w kresce autorki / Elżbieta Grymel

 

Miejscowi twierdzą, że zjawa wciąż pojawia się jak nie w zamku, to w parku. Jeśli pałac obróci się w ruinę, gdzie podzieje się zamkowy duch?

 

Drodzy Czytelnicy, zanim zaczniecie czytać tę opowieść, winna jestem wam jedno wyjaśnienie. Otóż chodzi o to, że baranowicki zamek tak naprawdę jest pałacykiem. Na przełomie wieków XVIII i XIX stara siedziba szlachecka została gruntownie przebudowana w stylu klasycystycznym i tak już, z małymi oczywiście poprawkami, pozostało do dziś. Niektórych być może dziwi to, że na ziemi śląskiej pałacyki i dwory nazywają zamkami. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że kiedy na przełomie wieków XIII i XIV Śląsk został oderwany od Polski, nie istniało jeszcze słowo pałac, którego zaczęto używać znacznie później, dlatego nie trafiło ono do języka śląskiego.

Po tym wprowadzeniu wracamy do zasadniczego wątku, czyli ducha w baranowickim zamku. O tym, że tam straszy, wiedzą wszyscy w okolicy, ale są również tacy, którzy twierdzą, że widzieli zjawę na własne oczy. Jest to ciemna (choć według innych – biała!) postać kobieca z rulonem lub jakimś zwitkiem pod pachą. O północy pojawia się na zamkowym korytarzu, czasem też można ją spotkać w samo południe w pałacowym parku. Kiedy w 1946 roku w zamku zorganizowano kolonie letnie, widziały ją kobiety pracujące w kuchni. Wysoka postać z rulonem pod pachą krążyła wtedy wokół budynku i zaglądała w okna.

Chodzą różne słuchy na temat tego, kim była owa dama. Jedna z wersji jest godna uwagi, zwłaszcza że tłumaczy, dlaczego owa zjawa nosi pod pachą jakiś rulon. Jest to opowieść o starej kobiecie, która była właścicielką Baranowic w okresie potopu szwedzkiego. Opuszczona przez rodzinę i służbę, żyła sama w splądrowanym dworze. Miejscowi chłopi uważali ją za sekutnicę lub osobę niespełna rozumu i nie interesowali się jej losem. W tych ciężkich czasach dość zresztą mieli własnych kłopotów. Kiedy zmarła kobieta, dokładnie nie wiadomo. O dziwo jednak widywano ją często w samo południe na zamkowej werandzie nawet w czasach, kiedy z cała pewnością już nie żyła! Tak przynajmniej twierdzą okoliczni mieszkańcy.

Jej ciało znalazł daleki krewny, pastor z Cieszyna, który po latach zdecydował się odwiedzić starą ciotkę. Podobno jeszcze za życia obiecała wszystkie swoje precjoza przekazać rodzinie, ale ani testamentu, ani kosztowności nigdy nie znaleziono. Pomimo że ciało jej zostało pochowane, czarna dama nadal zjawiała się w zamku o północy lub w samo południe w parku. Na wsi szeptano, że pokutuje za to, że podobno w obliczu śmierci przeklęła swoich bliskich. Miejscowi twierdzą, że zjawa ta pojawia się do dziś w starej części zamku. Nowa widocznie jej nie interesuje, ponieważ wzniesiono ją znacznie później, bo dopiero w wieku XIX.

Efekt jest taki, że jeszcze dziś nawet racjonalni ludzie po zapadnięciu zmroku wolą omijać zamek i park wielkim kołem. Tymczasem opuszczony pałac niszczeje coraz bardziej i wkrótce zamieni się w ruinę. Pytanie, gdzie wtedy podzieje się zamkowy duch.

 

Dzieje pałacu w Baranowicach
Pałac w Baranowicach powstał w XVII wieku i był przebudowywany w latach 1846-1847. Po 1945 roku w jego murach powstała szkoła, która istniała niemal do połowy lat 90. W 1994 roku szkołę i nauczycieli (w pałacu istniały dla nich mieszkania) wyprowadzono, a obiekt sprzedano prywatnym inwestorom. Przez lata stopniowo popadał jednak w coraz większą ruinę. W 2008 roku zabytek odkupił Urząd Miasta Żory, który planuje jego odbudowę.

 

 

8

Komentarze

  • Ona 212 15 stycznia 2024 17:16Jako dziecko lotało się po parku i wokoło zamku ...vylo tam strasznie pamiętam jeszcze stary dąb który musiało objąć kilka osób.....
  • Baranowiczanin Ratujmy pałacyk Barnowicki 24 września 2015 18:55Więcej szczegółów na: http://www.petycjeonline.com/signatures/ratujmy_palac_w_baranowicach/ ponad to https://www.facebook.com/parkbaranowice
  • Grymlino. Do czytelników 13 września 2015 13:14Dziynkuja Wom Wszystkim, Roztomili, za ta dyskusyjo, tak my se po naszymu pogodali i myśla, że my sie dobrze rozumieli! Pozdrowienia do pani Elizabeth z Niymiec. Licza na dalsze komyntorze!
  • Stanik z Rybnika Do Elizabeth Grymlinej 12 września 2015 09:00Pani Elzbietko: Dziolcho czytom twoje artykuły bardzo chętnie , nie wiem jak się stracisz czy ktoś będzie dalej pisał tak jak ty,nie miałem zamiaru żadnego korygować tylko coś dodałem.Alllle proszę wiyncy szkryflac po Śląsku ,i mocka co nosze lebonie i dziolchy to poklopiom i bydom godac we doma na szosyji i szpilplacach po noszymu po Śląsku . A szkole mogę se godać po Polsku kej my som pod Polskom.
  • Elisabeth zjawa z baranowic.... 11 września 2015 20:02wspaniala opowiesc-fajne na zaczynajace sie dlugie ,jesienne wieczory,Tak jak kiedys nasze starziki "bojaly"przy kaczycy-wspomnienia,wspomnienia.Kiedys odwiedze te strony i te stare zamki-.Dziekuje Pani Grymel za kolejna wspaniala opowiesc-i czekam na nastepna,
  • Grymlino. Do czytelników i komentarorów 11 września 2015 12:07Dziekuję panowie za przeczytanie mojego artykułu. Uważam, że określenie "oderwany" należy odczytać raczej przenośnie (w znaczeniu, że nie należał). Był to proces długotrwały.Na przełomie XIII i XIV wieku Piastowie śląscy potrzebowali mocnego sojusznika, bo na osłabionych Polaków nie mogli liczyć. W roku 1346 Kazimierz Wielki oblegał Żory, ale ich nie zdobył. W tamtym czasie miasto Żory uchodziło za twierdzę czeską.
  • Statik z Rybnika Ziga dobrze zauważyłeś/ tego w Szkole nie uczą. 10 września 2015 19:40Zrzekł sie Śląska i nie tylko od 1178 - 1320 Śląsk był samodzielnym ksiestwem niezależnym od żadnego ale tego w szkole nie uczą że istniało Niezależne księstwo Śląskie i miejscowa Śląska Ludność Śląsacy.
  • ziga Zrzekł się ! 10 września 2015 09:13Drobna niescislosc.Slask nie został od Polski oderwany lecz w 1348 krol Polski Kazimierz Wielki zrzekl sie Slaska ...Potem gdy Niemcy zrobili tu przemysl Polska przypomniała sobie o Sląsku. Ale brawa za swietne artykuly Pani Elzbieto .Pozdrawiam

Dodaj komentarz