Paweł Mitura-Zielonka / Adrian Karpeta
Paweł Mitura-Zielonka / Adrian Karpeta

 

Straż miejska w Rybniku twierdzi, że ukarała Pawła Miturę-Zielonkę za zakłócanie porządku publicznego. Czy aby na pewno?

 

Paweł Mitura-Zielonka, kabareciarz, wolontariusz roku miasta Rybnika, dostał 200 złotych mandatu. Za co? Zaczęło się od tego, że poszedł z kolegami na piwo. Wracali ulicą Reymonta, w pobliżu komendy straży miejskiej. – Stwierdziłem, możemy sprawdzić sobie trzeźwość. Weszliśmy do komendy, poprosiliśmy o alkomat. Wyszło mi 0,5 promila. Wychodząc, usłyszałem brzęk kluczy. Patrzę, klucze tkwią w zamku w drzwiach. Wyjąłem je i poszedłem w kierunku kolegów, mówiąc: w budynku straży są klucze i każdy może wejść, wyjąć je i wyjść – relacjonuje Paweł Mitura-Zielonka. Dyżurny wybiegł jednak za nim, zapytał o klucze, więc oddał mu je, przeprosił za całą sytuację i poszedł.

Kiedy wraz z kolegami przeszedł na drugą stronę ulicy, podjechał radiowóz straży miejskiej. Paweł Mitura-Zielonka dowiedział się, że dostanie mandat za zakłócanie porządku! Ponieważ był pod wpływem alkoholu, strażnicy spisali go i poinformowali, że sprawa zakończy się w najbliższych dniach. – Incydent miał miejsce w poniedziałek, w piątek straż przyszła do mojej matki. Powiedzieli, że ukradłem im klucze! Ponieważ nie było mnie w domu, skontaktowali się dopiero wieczorem. Usłyszałem, że grozi mi od 100 do 500 złotych mandatu. Stanęło na 200 złotych. To absurdalne. Bo szliśmy chodnikiem, rozmawiając o całej sytuacji. I nagle zatrzymuje mnie straż miejska za zakłócanie spokoju! – mówi Paweł Mitura-Zielonka.

– Mandat został nałożony za zakłócanie ciszy, spokoju i porządku publicznego. Nie miał związku z tym, że mężczyzna wcześniej wyjął klucze z zamku w drzwiach – mówi Dawid Błatoń, rzecznik straży miejskiej. A dlaczego w ogóle klucz znajdowały się w drzwiach? – Przede wszystkim tkwił od środka, a nie na zewnątrz, więc nikt z ulicy nie mógł go ot tak zabrać. Strażnik, który pełnił dyżur, zawsze robi obchód budynku. Po godzinie 23 właśnie miał taki zamiar. Wtedy w drzwiach stanęło trzech mężczyzn. Pan Paweł poprosił o przebadanie alkomatem. Strażnik mu to umożliwił. Widział też, że mężczyzna wyjmuje klucze i natychmiast za nim pobiegł – relacjonuje Dawid Błatoń.

Paweł Mitura-Zielonka przyznaje, że trochę sprowokował całe zajście. – Co by było, gdyby klucze były w innych budynkach, takich jak szpital, policja, sąd. Co by się działo, gdyby dobrali się do nich jacyś nieodpowiedzialni ludzie? – zastanawia się Paweł Mitura-Zielonka. Póki co odwołał się do sądu. – Sąd ma 30 dni na wyznaczenie daty rozprawy – mówi.

3

Komentarze

  • Piotr Brak powagiidorosłego człowieka.. 28 sierpnia 2015 09:38Mi to jakoś wygląda na żarty szczeniaków. Dobrze że jeszcze po piwku znaków nie powyginali. Oczywiscie dla żartu..
  • antyk Coś nie tak 27 sierpnia 2015 19:30Prawdziwy wolontariusz tak by nie postąpił!!!! Ale narobiło się teraz celebrytów, wolontariuszy, a większość , to takie "święte" krowy
  • plato Czy napewno wolontariusz ? 26 sierpnia 2015 21:03Nazywajmy rzecz po imieniu zabór mienia to kradzież a osoba która tego czynu się dopuszcza to złodziej. Mam nadzieję , że sąd zmieni kwalifikację czynu.

Dodaj komentarz