Gad domowy w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Gad domowy w kresce autorki / Elżbieta Grymel

 

Gad, zaskroniec, demon – jak zwał, tak zwał. Ważne, że podobno przynosił szczęście. Przekazy nie podają już jednak, czy dzięki jego obecności czyjś los rzeczywiście odmienił się na lepsze.

 

Powszechnie uważano, że szczęśliwy to dom, w którym gad zamieszkał. Należy jednak dodać, że w dawnych czasach gadami nazywano wszystkie węże, aczkolwiek z czasem miano to przylgnęło tylko do jednego z nich – popularnego zaskrońca, którego Ślązacy nazywają tak do dziś, a jego obecność była związana z konstrukcją budynków, ponieważ kiedyś domy budowano zupełnie inaczej niż dzisiaj. Były drewniane i niepodpiwniczone. Tylko w niektórych z nich występowały namiastki piwnicy zwane dołkami. Takie domy miały fundamenty płytko zagłębione w ziemi, które łatwo przemarzały, dlatego wokół zewnętrznych ścian domu budowano rodzaj skrzyni, którą nazywano gaceniem albo gacią.

Jesienią napełniano ją słomą, sianem albo mchem, czasem też wysuszonymi łętami ziemniaków, wszystko to ubijano i na górę kładziono warstwę gliny albo piasku. Bogatsi, których było na to stać, nakrywali ogacenie domu deskami. Ten rodzaj ocieplenia budynku spisywał się dobrze pod warunkiem, że znajdował się pod okapem dachu lub strzechą i nie był wystawiony na opady atmosferyczne, które mogłyby spowodować jego zawilgocenie. Zimą należało usuwać z gaci roztapiający się śnieg i lód. Suchego puchu śnieżnego nie usuwano, bo stanowił on dodatkową izolację cieplną! Tak ocieplony dom dawał schronienie nie tylko ludziom, co jest zrozumiałe, i wcale nie trzeba uruchamiać tu wielkiej wyobraźni .

Dlaczego? Ano dlatego, że pojawiały się w nim również myszy oraz wszelkiego rodzaju robactwo, więc lokator w postaci gada był jak najbardziej pożądany. Najczęściej zagnieżdżał się on pod podłogą, gdyż była to jedyna przestrzeń, w której mógł żyć nie niepokojony przez domowników. Drewniana podłoga w wiejskim domu jeszcze sto lat temu była synonimem bogactwa, gdyż większość chałup zamiast dylówki (podłogi z grubych desek) miała gliniane klepisko. Być może dlatego uważano, że gad domowy przynosi gospodarzom bogactwo.

Mógł to jedynie zrobić gad z koroną na głowie, który był podobno królem wszystkich węży. Kiedy był zadowolony, jego gospodarze mogli się spodziewać nagrody w postaci napływu pieniędzy czy znalezienia woreczka kruszcu (leżącego gdzieś w obejściu) albo nadzwyczajnej pomyślności w gospodarstwie. Dlatego wieczorami wiejskie gospodynie wystawiały na próg miseczki z mlekiem. Czy opróżniał je gad, czy też bezpańskie koty, tego jednak już się nie dowiemy.

Nasuwa się pytanie, dlaczego gada domowego uważano za demona. Podobno tak. Działo się tak dlatego, że mógł zaszkodzić człowiekowi, który go nawet niechcący rozgniewał, a poza tym powszechnie uważano, że bogactwo zdobyte bez żadnego wysiłku nie przynosiło nigdy szczęścia. Moja babcia też często powtarzała obiegową opinię: Dioboł sie na mało kupka niy wysro, yno na wielgo! Czyli nie przyniesie bogactwa tam, gdzie jest bieda, ale tam, gdzie już panuje dostatek.

2

Komentarze

  • Elisabeth Do Pani Grymel 15 sierpnia 2015 19:35skontaktuje sie jaknajszybciej
  • Elżbieta Grymel Do pani Eli Hinzen 06 sierpnia 2015 17:48Proszę o kontakt, chciałabym opisać Pani opowieści, kontakt na Facebooku i na Naszej klasie jest nie możliwy z powodu likwidacji Pani konta. Pozdrawiam

Dodaj komentarz