Grzegorz Stasiak w obiektywie Dawida Lacha z Radlina / dawidlach.com
Grzegorz Stasiak w obiektywie Dawida Lacha z Radlina / dawidlach.com

Uczył pan blondynkę Asię jeździć samochodem. Grał pan proboszcza Maryjana w majtkach z trupimi czaszkami...

 Te sceny z "Nauki jazdy", jak Asia jechała na rondzie w lewo, najbardziej mnie rozbawiły. Były kręcone na żywo, bez scenariusza. Zresztą ten epizod z Asią, z programu TVN, jest już chyba znany na całym świecie. A jeśli chodzi o majtki, w których wystąpiłem jako ojciec Maryjan w filmie "Byzuch" Eugeniusza Klucznioka, to pożyczyłem je od syna. Skądś je przyniósł albo dostał, tak dla jaj. No i przydały mi się w filmie.

 
I za ten śląski humor ludzie pana lubią najbardziej...

Bo godka ślonsko je wszyndzi lubiano (śmiech). Jak byłem w wojsku, czy występowałem gdzieś w Polsce, reakcje zawsze były pozytywne. Ślązacy są lubiani właśnie za poczucie humoru, za poczciwą i dobroduszną naturę. Choć są i u nas zakały, zresztą tak jak wszędzie...

 
Czym jest dla pana Śląsk, Ślązacy?

Ślązak to człowiek przywiązany do swojego Heimatu, do ojczyzny, do rodziny, do miyjsca urodzynio, pochowanio. To je dlo Ślonzoka rzecz świynto.
 
 A godka ślonsko?

Dla mnie to śląska gwara. Jestem przeciwny wprowadzeniu nauki śląskiego do szkół. Mam 62 lata i raczej nie widzę języka śląskiego jako przedmiotu w szkole. Wolę, żeby za te pieniądze dzieci uczyły się angielskiego czy niemieckiego. Za to poza szkołą śląskość należy pokazywać wszędzie i krzewić, gdzie tylko się da. Kabarety po śląsku, filmy po śląsku, śląscy prezenterzy. To wszystko ma żyć i się rozwijać.

 
Nie uczył się pan aktorstwa, a jednak jest pan dzisiaj jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy na Śląsku?

Prywatności niestety nie mam żadnej. Ludzie rozpoznają mnie na ulicy w Polsce, a nawet nasi ziomkowie za granicą. Co ciekawe, największe powodzenie mam w Niemczech, wśród Ślązaków, którzy wyjechali. Przyczynił się do tego wspomniany film "Byzuch", który dość krytycznie pokazuje odwiedziny tak zwanych polskich Niymców, ale o dziwo, oni się za to w ogóle nie obrazili. Wręcz przeciwnie, bawią się przy tym filmie doskonale.
 
Rozmawiała: Iza Salamon
 

 

 

Ojciec Maryjan - w majtkach z trupimi czaszkami...

...pochodzi z Rudy Śląskiej, z zawodu jest instruktorem nauki jazdy. Karierę na scenie rozpoczął kilkanaście lat temu, kiedy zdobył drugie miejsce w konkursie "Po naszymu, czyli po śląsku". Telewidzowie znają go m.in. ze starszych programów "Nauka jazdy" (TVN) czy obecnych "Grzegorz Stasiak łowi s sieci" (rybnicka TVT). Kabareciarz jednak bardziej od telewizji pokochał radio. Ze wzajemnością, jak mówi. Udzielał się na antenie radia eM, Vanessa czy Piekary, zaś od sześciu lat można go usłyszeć w śląskim radiu Fest. - Wiy pani, kto to som Kaszuby? To som takie Ślonzoki, co zostały nad morzym w drodze na Szwecjo - żartuje na antenie. Grzegorz Stasiak wystąpił w wielu filmach. Zagrał m.in. Alojza w "Świętej wojnie" i Ewalda w filmie "Angelus" Lecha Majewskiego. Szczególnie zaś związał się z Eugeniuszem Kluczniokiem, reżyserem z Rybnika. Wcielił się w rolę Gerarda w filmie "Jak przed wojną", Sztajgra w filmie "Msza" czy proboszcza w filmie "Byzuch". Kabareciarz ma swój rozpoznawalny styl i ton głosu. Nie kryje, że ciągnie go w stronę sceny bluesowo - rockowej (nagrał m.in utwór "Czarny kwiat", obecny na liście śląskich szlagierów), jednak niemiennie wraca do biesiad, bo takim go ludzie lubią najbardziej. Bawi publiczność na festynach w całej Polsce, rozpoczynając swoje występy: Toż pyrsk, ludkowie!

A sztuki prowadzenia biesiad uczył się na kursie wodzireja zabaw i wesel bezlakoholowych w parafii w Brynowie.

 

Autorzy zdjęć w galerii: Dawid Lach (dawidlach.com) oraz Kino Filmu Niezależnego z Rybnika 

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz