Ewald Paulus z pucharem ostatnich mistrzostw Polski grnikw w skacie / Archiwum
Ewald Paulus z pucharem ostatnich mistrzostw Polski grnikw w skacie / Archiwum

 

Dziś zgodnie z zapowiedzią przedstawiamy sylwetkę Ewalda Paulusa, gracza Silesii Rybnik, zwycięzcy ostatnich mistrzostw Polski górników w skacie.

 

Ewald Paulus to długoletni gracz Silesii Rybnik, jeden z najbardziej utytułowanych szkaciorzy w Polsce. Niedawno, jak już wspominaliśmy, wygrał ostatnie, 18. już Mistrzostwa Polski Górników w Skacie, powiększając swój niemały dorobek o kolejny sukces. – Rzeczywiście mam już wiele laurów, raz zdobyłem tytuł mistrza Polski, raz byłem drugim wicemistrzem kraju, ale cieszę się ogromnie z każdego zwycięstwa. Zwłaszcza że z kartą bywa różnie. Jak idzie, to się wygrywa, jak nie idzie, jest gorzej – mówi skromnie Ewald Paulus. Jak przyznaje, dostał dobrą szkołę. Od kogo? Od swojego taty, który często i namiętnie grywał ze znajomymi i sąsiadami po powrocie z pracy w Ryfamie, gdzie był kowalem. Miał też własny warsztat, gdzie podkuwał nawet konie, bo tuż po wojnie było ich sporo, więc nie brakowało mu roboty. Ale zawsze wygospodarował czas na partyjkę.

– Wtedy nie było zresztą innych rozrywek. Jak ojciec miał zajęcie w kuźni, to mu pomagałem, a jak grał, to siedziałem na kolanach i uczyłem się. Może nie miałem wtedy nawet sześciu lat. A w wieku ośmiu, dziewięciu lat to mogę powiedzieć, że już grywałem z kolegami, jak oni pasali krowy w naszych rodzinnych Zebrzydowicach. Wtedy nikt nawet nie myślał, że kiedyś to będzie dzielnica Rybnika – wspomina Ewald Paulus, który w sierpniu tego roku skończy 74 lata. W domu było ich pięcioro: dwóch chłopców i trzy dziewczyny. Ewald był najstarszy, aczkolwiek z rodzeństwa na tym świecie pozostał już tylko on i jedna siostra. W ślady ojca jeśli chodzi o karty poszedł wyłącznie on.

– Reszty nikogo to nie interesowało, a mama była wręcz wrogiem kart. Dopiero jak zacząłem odnosić pierwsze sukcesy, zmieniła swoje podejście, a potem to już była ze mnie dumna – śmieje się Ewald Paulus. Jak wspomina, interesował się również tenisem, ale to skat okazał się jego największym hobby. W 1959 roku zajął drugie miejsce na spartakiadzie kopalń i zaplecza górniczego Polmag, która odbyła się w Rydułtowach. – Był to mój pierwszy większy sukces – wspomina. W owych czasach już pracował w Ryfamie (jak widać, poszedł w ślady taty także zawodowo, z tą jednak różnicą, że był szlifierzem, nie kowalem), gdzie w 1972 roku założył sekcję skatową As 72 Ryfama.

– Początkowo było nas 20, z czasem coraz więcej. Organizowaliśmy turnieje, sami też jeździliśmy na liczne zawody, jako że wtedy sport skatowy już prężnie się rozwijał – relacjonuje Ewald Palus, który od 1984 roku, a więc od chwili powstania, jest członkiem Silesii. Gra w pierwszej drużynie, która z końcem zeszłego roku (po dwóch latach) wróciła do najwyższej ligi. – To gracz, z jakiego może być dumny każdy klub: bardzo dobry, zaangażowany i do tego jeszcze wyjątkowo aktywny. W regionie bez jego udziału odbywa się naprawdę niewiele turniejów. Jemu po prostu się chce. Wszyscy tu ogromnie cieszymy się z jego ostatniego sukcesu – podkreśla Stanisław Kałuża, prezes Silesii i prezes okręgu Rybnik PZSkat.

Wypada tu dodać, że dla Ewalda Paulusa jeżdżenie po turniejach jest wyzwaniem, jako że nie ma ani prawa jazdy, ani samochodu. – W związku z tym muszę dogadywać się z kolegami, nieraz także z innych klubów, niekiedy trzeba się prosić, ale dla chcącego nic trudnego. Teraz żona Rita, też już emerytka, trochę narzeka, bo auto nieraz by się przydało. Może trochę to zaniedbałem, ale była praca, dzieci, budowa domu, a w tym wieku to już przecież nie pora na robienie prawa jazdy – przyznaje Ewald Paulus. Jak dodaje, od 15 lat jest na emeryturze (odchodził na nią z Ryfamy, z którą był związany przez całe swoje zawodowe życie, czyli, jak wyliczył, przez 41 lat, trzy miesiące i 15 dni), mieszka w Radoszowach, ma trzy córki, no i oczywiście wnuki. Jedna córka wraz z rodziną mieszka w domu, który wybudowała tuż obok domu rodziców, dwie są w Niemczech.

Co ciekawe, u Paulusów prócz głowy domu nikt nie gra w skata. – Żona, która nawiasem mówiąc, pracowała w gastronomii, była kelnerką albo bufetową, zależnie od potrzeb, w restauracji Diana, najlepszej w Pszowie, to nie gra nawet w remika. Ale zainteresowanie skatem przejawia wnuczka Emilka, która ma 17 lat i właśnie skończyła pierwszą klasę technikum graficznego w Rybniku. Może nauczę ją grać – nie kryje nadziei Ewald Paulus. Jego największym marzeniem jest znaleźć się w pierwszej trójce mistrzostw Europy.

– Najbliższe odbędą się w sierpniu w Koblencji w Niemczech, więc nie pojadę, bo to duże koszty. Ale za dwa lata ME będą w Polsce i może wtedy mi się uda – podsumowuje Ewald Paulus.

Więcej w kąciku skatowym w "Nowinach".

Komentarze

Dodaj komentarz