Prezes Energetyka uderza się w pierś i nie wyklucza dymisji, ale jednocześnie atakuje władze miasta za... sponsorowanie żużla! Tylko co to ma wspólnego z kompromitujacą przegraną piłkarzy?
Co dalej z klubem piłkarskim w Rybniku? Po niedzielnej kompromitacji Piotr Masłowski, wiceprezydent odpowiedzialny za sport, stwierdził, że ze sportów zespołowych w mieście liczy się tylko żużel. Argumentem – jego zdaniem – nie jest nawet to, że Energetyk ROW Rybnik szkoli dzieci i młodzież. – Mamy ofertę zagranicznego klubu, który jest tu w stanie szkolić młodzież za mniejsze pieniądze, z o wiele bogatszą ofertą – stwierdził Piotr Masłowski.
Grzegorz Janik, prezes klubu piłkarskiego, w "Dzienniku Zachodnim" zaatakował lokalne władze. – Wszystkie miasta wycofują się ze sponsorowania żużla, a my w to brniemy. Dobrze, mamy tradycje, zgodzę się, ale proszę policzyć, ilu jest żużlowców na całym świecie. Więcej dzieciaków trenuje piłkę nożną w samym tylko Rybniku. A mimo to prezydent pieniądze z profilaktyki alkoholowej daje nie tak, jak to było od lat przyjęte, czyli klubom sportowym, ale swojemu koledze. My te dzieci odciągamy od używek, a prezydent sam je takimi decyzjami w nie pcha – mówił.
Wynik niedzielnego meczu (2:0 dla Limanovii) i frekwencja (na decydującym spotkaniu Energetyka wedle obserwatorów było około dwóch tysięcy kibiców, na czwartkowym ligowym meczu ŻKS ROW około 10 tysięcy) nijak jednak nie przemawia na korzyść prezesa. Póki co Grzegorz Janik zapowiedział, że chce spotkać się z prezydentem Rybnika, potem odbędzie się posiedzenie zarządu klubu, Janik nie wyklucza dymisji.– Na pewno obcięcie dotacji miało wpływ na naszą drużynę. Dostaliśmy o 200 tysięcy złotych mniej, musieliśmy się pożegnać m.in. z Grzegorzem Fonfarą – komentował Grzegorz Janik. Tymczasem kibice oskarżają i klub, i piłkarzy, że tak naprawdę nie chcieli awansować do pierwszej ligi. Bo to nie mieści się w głowie, żeby przegrać (u siebie!) z najsłabszą drużyną drugiej ligi, która spada o szczebel, w dodatku grała w dziesiątkę.
– Uważam, że Energetyk ROW Rybnik powinien skupić się na pracy swojego zespołu. Chciałbym, by kibice piłki nożnej mogli oglądać ciekawe, emocjonujące widowisko sportowe. To nie pula miejskich, publicznych pieniędzy decyduje o sukcesie czy porażce piłkarzy w kluczowym meczu. W latach 2012-2015 Energetyk otrzymał z miejskich funduszy niebagatelną kwotę 7.595.000 tys. Dodatkowo jest zwolniony co roku z opłaty za korzystanie ze stadionu, a to ok. 150 tys. W kontekście przegranej klubu trzeba postawić pytanie o jakość promocji miasta poprzez sport i zakres finansowania niektórych dyscyplin. Przesunięcie akcentu w kierunku wspierania sportów amatorskich wydaje się lepszym pomysłem – komentuje prezydent Rybnika Piotr Kuczera.
Więcej w aktualnym wydaniu "Nowin".
Komentarze