Na grodzisku znowu pojawili się wojowie. Tym razem w rekonstrukcji / Archiwum
Na grodzisku znowu pojawili się wojowie. Tym razem w rekonstrukcji / Archiwum

 

 

Blisko rok temu powstało Stowarzyszenie Golęszyczanie, które poszukuje śladów mieszkańców naszych ziem sprzed tysiąca lat. Niedawno zorganizowało akcję nieinwazyjnych badań archeologicznych wczesnośredniowiecznego grodziska w rejonie w Lubomi, które przypuszczalnie było dawną stolicą plemienia Gołęszyców. Ze względu na swoją wielkość (blisko 10 hektarów) grodzisko to zalicza się do największych w Polsce.

 

Kto się włączy

 

– Zainteresowaliśmy naszym projektem władze gminy oraz mieszkańców, dotarliśmy także do osób, które zajmują się takimi badaniami i chciałyby się włączyć – mówi Mirosław Kurek, prezes Stowarzyszenia Golęszyczan. Celem tych badań było przede wszystkim uzyskanie dokładnego obrazu grodu sprzed ponad tysiąca lat: rozmieszczenia i wielkości zabudowań, ich liczby oraz rodzaju. Wynik badań da początek kolejnym działaniom pasjonatów, którzy chcą stworzyć wirtualną kopię grodziska, a w przyszłości może je nawet odbudować, ale już na nowym terenie.

Stowarzyszenie Golęszyczanie powstało we wrześniu 2014 roku, jednak ludzie wchodzący w jego skład działają już aktywnie w ruchu rekonstrukcyjnym od ponad 10 lat. Jak wspominają, Grodziskiem w Lubomi zainteresowali się około pięciu lat temu. Wtedy to jeszcze jako grupa rekonstruktorów Golęszycka Drużyna Dąb wybrali się tam na trzydniowy obóz rekonstrukcyjny. Rozbili historyczne namioty, wszyscy byli w strojach z epoki, jaką odtwarzają, czyli z IX wieku. Wieczorem rozpętała się straszliwa burza. Szalał tak potworny huragan, że drzewa uginały się prawie do samej ziemi.

 

Głos przodków

 

– Stwierdziliśmy wtedy, że to nasi przodkowie, którzy kiedyś żyli na grodzisku, dopominają się, aby o nich sobie przypomnieć, aby opowiedzieć ich historię światu. Tak powstała idea – mówi szef stowarzyszenia. Początkowo działali na własną rękę, promując historię Golęszyców, gdzie tylko się da. Jednak dopiero jako stowarzyszenie odnieśli sukces. Wsparł ich wójt Lubomi, a także ludzie, dzięki którym ruszyły badania grodziska.

– W skład naszego stowarzyszenia wchodzą nauczyciele, historycy, ekonomiści i socjologowie. Nie chcemy poprzestać na rekonstrukcji grodziska. Jako cel nasze stowarzyszenie obrało sobie przede wszystkim szeroko rozumianą popularyzację kultury słowiańskiej, edukację historyczną oraz dbałość o dawne zabytki śląskiej ziemi. Nie te industrialne, ale te, które były tu dużo wcześniej – mówi o działalności stowarzyszenia Mirosław Kurek.

 

Potrzebne porządki

 

Aby można było przystąpić do badań, konieczne było uporządkowanie terenu, w czym pomogli mieszkańcy oraz uczniowie gimnazjum. Porządki były niezbędne, gdyż sprzęt, jakim prześwietlane było grodzisko, jest bardzo czuły i każdy kapsel czy puszka mógł znacznie zniekształcić wyniki. Jako pierwsi do dzieła ruszyli geodeci ze specjalistycznymi urządzeniami. Odnotowali każde wzniesienie i zagłębienie, w efekcie stworzyli wirtualną siatkę terenu. Umożliwiła ona przystąpienie do prac archeologom, którzy rozpoczęli badania metodami nieinwazyjnymi, czyli mówiąc prostym językiem – bez wbijania łopaty.

– Ten rodzaj badań ma wiele zalet. Po pierwsze w żaden sposób nie narusza i nie niszczy stanowiska archeologicznego, jakim jest lubomskie Grodzisko. Po drugie jest metodą o wiele szybszą i precyzyjniejszą, aniżeli tradycyjne wykopaliska, a co najważniejsze, jest o wiele tańsza – mówi prezes stowarzyszenia. W skrócie działania archeologów można opisać jako prześwietlanie ziemi metr po metrze. Wygląda to tak, że na ekranach komputerów ukazują się obrazy w skali szarości, z ciemniejszymi i jaśniejszymi plamami.

 

Wskrzesić grodzisko

 

– Te ciemne to właśnie pozostałości po palach, chatach i piecach, jakie znajdowały się na Grodzisku w 900 roku. I o nie chodzi nam najbardziej. Chcemy odtworzyć układ ustawienia chat, palisady, bram i innych zabudowań w skali jeden do jednego. Na razie tylko w sposób wirtualny, ale kto wie, może w niedalekiej przyszłości uda nam się znaleźć odpowiednio duże pieniądze i teren, by zrekonstruować Lubomię i zrealizować nasze największe marzenie, uruchomić w nim żywy skansen archeologi doświadczalnej – dodaje Mirosław Kurek. Realizację projektu można śledzić na profilu Wskrześmy Lubomię.

 

 

 

 

Lud spokojny z pięcioma grodami
Golęszyczan nazywa się różnie. Można mówić o nich Golęszycy, Gołęszycy, Golęszyce, Gołęszyce, Gołężyce. Pasjonaci ze stowarzyszenia celowo zmienili nieco nazwę plemienia. Niemniej Gołęszyce byli niewielkim plemieniem słowiańskim zamieszkującymi region Bramy Morawskiej. Lokalizacja ta była bardzo korzystna ze względów ekonomicznych. Wiodło tędy wiele szlaków handlowych. Niestety nie szły za tym uwarunkowania obronne. Gołęszyce znaleźli się między dwoma silnymi związkami plemiennymi, jakimi wtedy byli Wiślanie i Morawianie. Oba zapewne miały wpływ na ich rozwój, ale również przyczyniły się do upadku w X wieku.
Wydaje się, że Gołęszyce byli raczej ludem spokojnym, nie nastawionym na podbój. W opisie Geografa Bawarskiego z początku X wieku czytamy, iż posiadali jedynie pięć grodów. Historycy wymieniają wśród nich Cieszyn, Hradec i Holasovice (Czechy) oraz Racibórz i oczywiście Lubomię. To ostatnie grodzisko było najpotężniejsza ze wszystkich. Dzięki swym olbrzymim wałom oraz obszarowi, jaki zajmuje (prawie 10 hektarów), klasyfikuje się w pierwszej dziesiątce tego typu obiektów w tej części Europy. Niewykluczone, że Lubomia była stolicą plemienia Golęszyców.

 

 

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz