Tak w kresce autorki wyglądał diabeł, ktry urzędował na ziemi / Elżbieta Grymel
Tak w kresce autorki wyglądał diabeł, ktry urzędował na ziemi / Elżbieta Grymel

 

Jak wyglądał diabeł? Wszystko zależało od tego, czym się zajmował. Niektórzy z przedstawicieli tego społeczeństwa nigdy nie widzieli piekła na oczy!

 

Ludzie nie zawsze nazywali diabła po imieniu, często po to, żeby nie wywoływać złego, nazywali go rogatym lub czornym. Poza tym myliłby się ten, kto sądziłby że diabeł był tylko jeden. W piekielnym społeczeństwie panowała swoista hierarchia: istnieli piekielni książęta, urzędnicy i cała zgraja przeróżnych podlejszych piekielników przeznaczonych do pracy na ziemi. Wielu z nich nigdy nie oglądało piekła. Były to jaroszki, jordki, biesy, gizdy, dioski, rokity itp.

Jak wyglądał diabeł? Wszystko zależało od szczebla, jaki zajmował dany przedstawiciel w piekielnym społeczeństwie. Piekielni książęta raczej się na ziemi nie pojawiali, ale diabła urzędnika można było spotkać nawet na wiejskiej drodze. Najgorsze było to, że ludzie rzadko kiedy mieli pojęcie, z kim się w ogóle zetknęli, ponieważ wyglądał on całkiem zwyczajnie, jak... pruski urzędnik. Nosił frak lub mundur przypominający go krojem oraz modny, trójgraniasty kapelusz, który doskonale ukrywał rogi. Jego nogi ginęły w wysokich skórzanych butach, więc z ukryciem kopyt też nie było żadnego kłopotu.

Jedyny problem stanowił ogon, ale sprytni piekielnicy chowali go pod wierzchnim ubraniem, jego owłosioną część natomiast wykładali na kołnierz, gdzie przewiązany wstążką udawał modny wtedy harcap. Tylko ludzie bardziej obeznani w sytuacji potrafili zwrócić uwagę na ciemną, ziemistą cerę urzędnika, wąskie oczy o przenikliwym spojrzeniu i brak dziurek w nosie. W drugiej połowie XIX wieku diabeł zmienił nakrycie głowy. Na jego rogatym łbie pojawił się cylinder, a na łapach albo białe, bawełniane rękawiczki, albo glazyjki z delikatnej, glansowanej skórki.

Nieco inaczej nosiły się diabły stale przebywające na ziemi. Żeby się nie zdradzić, ubierały się podobnie jak miejscowi chłopi, ale wygląd ich był dość niechlujny. W zmierzwionej, kudłatej czuprynie ukrywały niewielkie rogi, a całe ich ciało było porośnięte ciemnym włosem. Niektóre z nich wcale nie nosiły ubrania, zwłaszcza wtedy, gdy gdy przebywały w miejscach odludnych lub ukazywały się nocą. Ten ostatni opis pasował szczególnie do jaroszków, jordków i rokitów. Jaroszki można było spotkać na pograniczu pól i lasów. Grasowały głównie nocami, za dnia pokazywały się rzadko. Była to jedyna forma diabła, którą człowiek mógł oswoić i wykorzystać do pracy w gospodarstwie, ale o tym napisałam już w opowieści poświęconej tym demonom.

Najmniej wiadomo na temat tego, kim naprawdę były jordki, pojawiające się czasem na drogach lub w polach. Były bardziej psotne niż złośliwe. Podobnie działały też dioski. Rokitami z kolei nazywano diabły, które egzystowały na terenach podmokłych i często obierały sobie na mieszkanie dziuple w starych wypróchniałych wierzbach. Choć na Śląsku jest wiele terenów podmokłych, diabłów z gatunku rokita nie było tu zbyt wiele. Ze znanych diabelskich postaci pozostał jeszcze gizd, o którym tak naprawdę niewiele wiadomo. Określenie to jest do dziś używane w okolicy Żor i Rybnika jako synonim diabła w ogólności.

Drodzy Czytelnicy, przedstawiłam wam pokrótce kilka ludowych wyobrażeń diabła, może Wy słyszeliście także o innych wizerunkach tego demona? Napiszcie do mnie na adres egrymel@onet.eu lub w komentarzach do internetowego wydania "Nowin".

Komentarze

Dodaj komentarz