Pięciolecie zespołu Carpe Diem  / MOK
Pięciolecie zespołu Carpe Diem / MOK

 

Mówią, że życie zaczyna się po 50. Śpiewają, tańczą, biesiadują, radzą sobie z komputerem i internetem. Dlatego należą do zespołu Carpe Diem.

 

26 kwietnia obchodzili pięciolecie działalności. Nieco wcześniej Carpe Diem wystąpił na deskach MOK w spektaklu "Stacyjka wspomnień". Zespół tworzy 15 osób, które uważają, że... życie zaczyna się po pięćdziesiątce. Scena w ich władaniu zamieniła się w dworcowy peron, ale również m.in. w kawiarenkę. To była taka stacja, której już nie ma w Żorach, a pamiętają ją starsi mieszkańcy. Scenografię profesjonalnie przygotowały plastyczki MOK-u, które znakomicie dopasowały wszystko do klimatu widowiska. Wykonawcy sami zadbali o przebrania i rekwizyty z epoki, śpiewali przeboje głównie z lat 60. Nie mogło zabraknąć "Ballady wagonowej" czy "Wsiąść do pociągu byle jakiego". Publiczność bawiła się znakomicie.

Kilka dni później seniorzy biesiadowali w restauracji na swoim jubileuszu. Carpe Diem oznacza "Chwytaj dzień". To sentencja z poezji Horacego, której dopełniają słowa: "..., bo nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie...". Grupę zorganizowała i prowadzi Dagmara Świtacz, absolwentka wydziału wokalno-aktorskiego Akademii Muzycznej w Katowicach, sopranistka koncertująca swego czasu z Camerata Silesia, a później solistka The EMFEB Symphony Orchestra pod dyrekcją Benjamina Ellina (Wielka Brytania) oraz Zespołu Muzyki Dawnej Parnassos. Występowała w operetkach "Król walca" i "Bal w operze". W Warszawie nagrała płytę z utworami Karola Szymanowskiego. Grupa uczy się więc od najlepszych.

– Pewnego razu Do MOK przyszły osoby z Uniwersytetu Trzeciego Wieku, które chciały mieć tu zajęcia. Pan dyrektor zgodził się, powołując mnie na instruktora. Do zespołu należą dziś również osoby niezwiązane z UTW – opowiada pani Dagmara, która w domu kultury zajmuje się kilkoma grupami (muzyki dawnej oraz młodzieżą przygotowującą musical). – Najbardziej systematycznie chodzi na zajęcia Carpe Diem. Mam zawsze całą 15. Śpiewamy, koncertujemy. Ze "Stacyjką wspomnień" wystąpimy jeszcze raz na inaugurację roku akademickiego w UTW, w październiku. Przygotowujemy się też do konkursu pieśni patriotycznej w Myszkowie, który odbędzie się w listopadzie. Zdobyliśmy już tam wyróżnienie – dodaje pani instruktor.

Do Carpe Diem należą głównie panie, ale jest też kilku mężczyzn. Najstarszy Franciszek Marszolik skończył 83 lata, śpiewa pięknym tenorem. – Na emeryturze szukałem kontaktu z ludźmi. Zapisałem się do UTW. Ponieważ lubię operę i operetkę, wstąpiłem do Carpe Diem. W "Stacyjce wspomnień" śpiewam "Brunetki, blondynki..." Kiepury. Uwielbiam takie klimaty, choć nie ukrywam, że miałem trochę tremy – mówi nestor grupy. Co sprawia, ze jest w tak znakomitej formie? – Odżywiam się zdrowo, codziennie gimnastykuję się od 30 minut do godziny – podkreśla emerytowany magister inżynier geodezji górniczej. Na dole przez 30 lat wytyczał kierunek wyrobiskom. Zaraz po studiach pracował w kopalni Bobrek, nastepnie w kopalni 1 Maja, a potem Borynia. Budował kopalnię Żory. Mieszka w dzielnicy Kleszczówka.

Duszą zespołu i poniekąd liderką jest emerytowana nauczycielka Ludmiła Chojnacka, swego czasu wiceprezeska UTW. – Lubię, jak się coś dzieje i kocham w tym uczestniczyć – stwierdza. Dodaje, że jest osobą medialną, bo fotografuje, zgrywa filmiki oraz prowadzi wspaniałą kronikę Carpe Diem. Bez trudu posługuje się komputerem i internetem. Mieszka na osiedlu Powstańców Śląskich, ale uczyła w Świerklanach. Prawdziwa kobieta renesansu. Grupę tworzą trzy osoby z wykształceniem wyższym, kolejarz po Politechnice Warszawskiej, księgowa, sekretarka w szpitalu, gospodynie domowe – słowem, cały przekrój zawodów.

Komentarze

Dodaj komentarz