Rozmowa z Januszem Witą, członkiem Rady Naczelnej Ruchu Autonomii Śląska, radnym Sejmiku Samorządowego Województwa Śląskiego pochodzącym z Połomi
Ostatnio pisaliśmy, że grupka zapaleńców z Radlina postanowiła założyć koło RAŚ, ale jak przyszło co do czego, okazało się, że to wymaga czasu i zachodu, bo w statucie jest mowa o okresie kandydackim, członkach wprowadzających itd. Czemu ludzie tego nie wiedzą?
Treść statutu jest na naszej stronie internetowej. Nie może więc być mowy o tym, że go nie udostępniamy, tylko że ci panowie prawdopodobnie go nie przeczytali. Gdyby się z nim zapoznali, wiedzieliby, jakie warunki trzeba spełnić, że jeśli chcą założyć koło, to muszą być tzw. członkami zwyczajnymi ruchu. Nie wiem zresztą, czemu robić z tego taki problem. Obecnie mieszkańcy Radlina mogą przecież należeć do koła wodzisławsko-żorskiego RAŚ.
No i to jest właśnie największy zarzut, bo gdzie tam Żory, gdzie Radlin, a gdzie Wodzisław, więc Radlin zdaniem tych osób powinien mieć własne koło. Przy okazji pojawiły się opinie, że w ciągu tych 25 lat istnienia nie udało się wam założyć zbyt wielu kół. Panowie z Radlina naliczyli ich około 30. Pomylili się?
Kół jest ponad 30, głównie oczywiście na terenie województwa śląskiego i opolskiego, czyli historycznego Górnego Śląska, bo tam siłą rzeczy mamy najwięcej członków. Obszar działania naszej organizacji to oczywiście cały kraj.
A ile osób liczą szeregi RAŚ?
To trudne pytanie. Nominalnie jest ich bowiem około sześciu tysięcy, ale tych, którzy płacą składki, będzie około 1,8 tysiąca. Czasem trzeba kogoś wykluczyć z powodu niepłacenia składek, ale takie przypadki zdarzają się incydentalnie. Ważni są ludzie i ich zapał, chęć do działania.
To dlaczego wprowadziliście do statutu o rocznym okresie kandydackim i trzech członkach wprowadzających?
Powiem tak: mamy różne doświadczenia z różnymi osobami, które podejmowały różne działania kojarzone z RAŚ, ale niekoniecznie w jego interesie. Chodzi m.in. o postawy, także w działalności samorządowej, wypowiedzi czy wpisy m.in. na portalach społecznościowych, które nie tylko nie przysparzają nam sympatyków, ale skutkują przypinaniem łatki ekstremistów, separatystów, koniunkturalistów itd., a to przecież nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Nie wolno dostarczać paliwa politycznym przeciwnikom. Stąd w statucie pojawił się zapis, że najpierw trzeba wykazać się zaangażowaniem, a po roku zostaje się tzw. członkiem zwyczajnym i nabywa bierne oraz czynne prawo wyborcze, czyli można uczestniczyć w wyłanianiu władz ruchu i do nich kandydować.
Ale najpierw składa się deklarację i zostaje członkiem kandydatem, jak to ujmuje statut ruchu. Ilu macie oczekujących i czy komuś odmówiliście przyjęcia?
Dokładnej liczby członków kandydatów nie jestem w stanie podać, bo to zmienia się każdego dnia. Ciągle ktoś wypełniając deklarację, chce angażować się na rzecz autonomii Górnego Śląska. I to bardzo cieszy. Ilu osobom odmówiono – w pamięci mam dosłownie kilka przypadków. Przyczyny – w każdej sprawie inne.
Macie też zapis, że okres kandydacki można skrócić do bodajże sześciu miesięcy w szczególnie uzasadnionych przypadkach, na co liczą pasjonaci z Radlina. Jak często się to zdarzało?
O ile pamiętam, w przypadku kilkudziesięciu osób. W kontekście radlinian to jednak nie jest problem. Tam doszło do nieporozumienia, gdyż grupka ludzi zebrała się przed rozmową z kimś z przedstawicieli naszych władz. Na pewno powstanie sekcja, a potem koło, bo są osoby, które chcą działać. Szanse na utworzenie kół istnieją zresztą także w Jastrzębiu, Żorach i Raciborzu, z czego bardzo się cieszymy, bo przecież przybędzie nam członków i ludzi do pracy.
Ile macie kół w naszym regionie?
Jest wspomniane koło wodzisławsko-żorskie, jest koło świerklańskie, rybnickie, są koła w Leszczynach i Lyskach. Jeśli zatem ktoś chce, ma gdzie przystąpić.
A pana zdaniem RAŚ dobrze działa? Bo niektórzy nabrali wątpliwości, czy z tą niewielką jednak liczbą członków, biorąc pod uwagę ćwierć wieku istnienia i to, że zasiadaliście w zarządzie województwa, w 2020 roku uda się doprowadzić do autonomii.
Działamy na tyle, na ile pozwalają nam możliwości. Nasza zadanie polega na tłumaczeniu idei autonomii, przekonywaniu, promowaniu śląskości, przypominaniu historii. 6 maja na przykład przypada kolejna, już 70., niechlubna rocznica zniesienia autonomii województwa śląskiego. Nieco inaczej działania wyglądają w przypadku wyborów, ale też, jak każde ugrupowanie, staramy się wprowadzić do samorządów jak najwięcej swoich przedstawicieli. Każdy chętny jest u nas mile widziany.
No to na koniec pytanie, na ile pomogli i pomagają wam członkowie honorowi, bo takich też macie, i kto może liczyć na taki status.
Członkiem honorowym może zostać w myśl zapisów statutu osoba szczególnie zasłużona dla ruchu. Kongres jako najwyższa władza nadaje ten tytuł temu, kto, zdaniem wnioskujących, wybitnie zasłużył się dla Śląska i RAŚ. Takie rozumienie otwiera szerokie możliwości działań na rzecz naszej małej ojczyzny, naszego heimatu. Popularyzacja wiedzy o historii i kulturze Śląska, działalność samorządowa, społeczna czy, teraz coraz częściej także po śląsku, literacka, dają realną szansę skutecznego promowania naszych idei. Z pożytkiem dla wszystkich mieszkańców.
Rozmawiała: Elżbieta Piersiakowa
Komentarze