Jerzy Milian pochodzi z Poznania, ale swoje życie związał ze Śląskiem / Dominik Gajda
Jerzy Milian pochodzi z Poznania, ale swoje życie związał ze Śląskiem / Dominik Gajda

 

Szefem Orkiestry Rozrywkowej PRiTV w Katowicach, jednej z najlepszych w Polsce, był Jerzy Milian, który na Śląsk przyjechał z Poznania. Niedawno w Katowicach świętował swoje 80. urodziny. Bo na Śląsku już pozostał.

 

W latach 1956–1958 grał na wibrafonie w sekstecie Krzysztofa Komedy, a na przełomie 1959 i 1960 w Kwintecie Jana Ptaszyna Wróblewskiego. Z drugiej strony zasiadał w jury Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. W 1973 roku trafił do Katowic. - Tu byli wspaniali muzycy, Wichary, Kazanecki, Zubek, Kalemba. Kiedy więc zadzwonił do mnie Janusz Cegiełła, szef muzyczny Polskiego Radia i Telewizji, z propozycją przyjazdu do Katowic w celu stworzenia orkiestry, moje pierwsze pytanie brzmiało: czy ja komuś nie wejdę w drogę. Usłyszałem, że te osoby nie były brane pod uwagę... Moja finansowa sytuacja wtedy w Poznaniu była taka, że trzeba było pojechać za chlebem. Poza tym była ogromna pokusa posiadania własnej orkiestry, zbudowania czegoś nowego od podstaw. Przyjeżdżasz bracie do miasta i musisz zbudować wszystko. Okazało się, że dobrze zrobiłem, bo jakoś stanąłem na nogach – opowiadał nam kilka tygodni temu Jerzy Milian.

Kiedy jednak wysiadł na dworcu w Katowicach, to... gdyby pociąg jechał z powrotem, od razu wsiadłby do niego. - I tylko to, że umówiłem się z Cegiełłą w hotelu Katowice, zobligowało mnie do tego, by zostać. To był facet, którego bardzo ceniłem, słuchałem jego audycji. Trzeba było iść. Wypiliśmy po 50 gramów, potem piechotą maszerowaliśmy na ulicę Ligonia, do radia. Tam był długi stół, przykryty zielonym suknem. Siedziało masę ludzi, pamiętam jednego człowieka ze złotym zębem. Przedstawiłem tam, co bym chciał zrobić – wspomina po latach.

Zaangażował przede wszystkim młodych, niczym nie obciążonych muzyków. - Nie było łatwo, czasem przychodzili i mówili, że na grając na statkach mogą zarobić 6 tysięcy dolarów. Mówiłem takim: dobrze, ale dawaj zastępstwo. I płynął. Z jednej trasy kupował mieszkanie, samochód. Nagle stawał się człowiekiem bogatym, przyjeżdżał potem z największą butelką Johnnie Walkera, lał wszystkim szczęśliwy. Ja już wtedy nic nie mówiłem... - opowiada Milian.

Jak pisze Regina Gowarzewska-Griessgraber, publicystka związana ze śląskim środowiskiem muzycznym, sława katowickiego zespołu szybko rozeszła się po świecie. Zagrali m.in. w Goeteborgu, Debreczynie. Zachwycił się nimi guru światowego jazzu Willis Conover. Nagrywali płyty. Pierwsza, wydana w 1975 roku, jest dzisiaj białym krukiem i przedmiotem pożądania, za który trzeba zapłacić kilkaset złotych...

Jerzy Milian szefował Orkiestrze Rozrywkowej PRiTV przez 17 lat, aż do jej rozwiązania. Z orkiestrą współpracowało wielu znakomitych artystów, m.in. Alicja Majewska, Andrzej Dąbrowski, Zbigniew Wodecki czy Krzysztof Krawczyk. - W Katowicach m.in. za sprawą orkiestry Miliana działo się naprawdę bardzo wiele koncertowo, nagraniowo. Często grywaliśmy na Śląsku, ale nie tylko. Za sprawą Jerzego Miliana byłam w Szwecji, w Związku Radzieckim. W Katowicach się nagrywało, bo tu było studio radiowe, jedno z niewielu, obok warszawskiego i łódzkiego. Praca z orkiestrą to były jednocześnie moje początki – opowiada Alicja Majewska, która już 23 maja wystąpi w Rybniku-Boguszowicach razem ze swoim mężem Włodzimierzem Korczem.

Wspomina, że Jerzy Milian był twardym szefem. - Po festiwalu w Opolu, gdzie dostałam główną nagrodę, orkiestra miała zaproszenie do Malmo w Szwecji. Pan Milian chciał odbyć jeszcze jedną próbę przed wyjazdem, ale ja przecież śpiewałam już te utwory wcześniej. Negocjowałam tę próbę, czy ja na pewno muszę na niej być. Ustąpił, ale odczułam to później, on nic nie powiedział, ale znać było jego dezaprobatę. Teraz to rozumiem, ja byłam początkująca piosenkarką... – śmieje się dzisiaj Alicja Majewska.

- Znamy się od końca lat 50., było pięknie. Jeździliśmy razem w trasy po Polsce, strasznymi autokarami, graliśmy w nieogrzewanych salach gdzieś w Białostockim. Pamiętam, że odwołaliśmy koncert bodajże w Piotrkowie Trybunalskim. W hali, gdzie mieliśmy grać, było 12 stopni Celsjusza! Leciała para z ust, Urszula Sipińska powiedziała, że nie będzie śpiewać. Zrobiła się straszna afera. Byliśmy wzywani do Komitetu Centralnego, że zlekceważyliśmy robotniczą publiczność. Dzisiaj mile się to wspomina, ale wtedy nie było wesoło - opowiada Andrzej Dąbrowski. Może dla ubarwienia takich niewesołych historii Milian z Dąbrowskim robili sobie cały czas jakieś psikusy, również na scenie, - W autobusie układaliśmy sprośne wiersze, niestety one nie nadają się do publikacji - uważa Andrzej Dąbrowski.

- Grać z orkiestrą Miliana to jak skreślić milian w Totolotka. Ja, młody chłopak, miałem grać z Milianem, który współpracował z Komedą... To było niesamowite przeżycie – wspomina Zbigniew Wodecki, związany z naszym regionem. - Bogu dziękować dużo było grania, wszystkie Barbórki, 1 maja... Muzyk miał dobrą pozycję, ludzie mieli pracę - dodaje Wodecki.

 

 

 

 

 

Jerzy Milian...
To żywa legenda polskiej muzyki. Stał się rozpoznawalny za sprawą słynnego sekstetu Krzysztofa Komedy. Potem był kwintet prowadzony wspólnie z Janem Ptaszynem-Wróblewskim. Przez cztery lata (1966-69) prowadził także własne trio, w którym grali Grzegorz Gierłowski i Jacek Bednarek. Od końca lat 50. nieprzerwanie realizuje się jako kompozytor - tworząc zarówno krótkie, przebojowe utwory, jak i rozbudowane, awangardowe formy. Przez kilkanaście lat Zespół Jerzego Miliana regularnie nagrywał na potrzeby Polskiego Radia w Poznaniu. Muzyk współpracował także z innymi zespołami radiowymi, m.in. Studiem Jazzowym, Orkiestrą Taneczną i Poznańską Piętnastką Radiową. Od 1973 roku prowadził przez siedemnaście lat Orkiestrę Rozrywkową PRiTV w Katowicach, występując z nią na licznych koncertach, festiwalach i dokonując niezliczonej ilości nagrań na potrzeby radiowego archiwum. Po rozwiązaniu orkiestry zrealizował kilka premierowych projektów (m.in. nagrany solo album "Milianalia"). Zaczęły się także ukazywać niepublikowane wcześniej materiały z jego bogatego archiwum. Z jego orkiestrą współpracowało wielu znakomitych artystów, m.in. Alicja Majewska, Andrzej Dąbrowski, Zbigniew Wodecki czy Krzysztof Krawczyk.
Gry na wibrafonie uczył się sam. W studiowaniu kompozycji pomogli mu Bogusław Schaeffer, Felicjan Dąbrowski oraz Wolfram Heicking. Poza granicami Polski kompozycje i wibrafon Miliana można było usłyszeć z orkiestrą Gustava Broma (Czechosłowacja), Güntera Gollascha (NRD) oraz prowadzoną przez Etienne`a Verschuerena BRT (Belgia). Oprócz muzyki jego pasją jest malarstwo - maluje głównie ikony, które prezentował na kilku wystawach.

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz