Marsz Autonomii, sztandarowa inicjatywa RAŚ / Dominik Gajda
Marsz Autonomii, sztandarowa inicjatywa RAŚ / Dominik Gajda

 

Społecznicy postanowili sprawdzić, jak Śląsk traktowała PRL i II RP. Przeczytajcie! To daje odpowiedź na pytanie o powód powstania RAŚ.


 

 

 

 

Mówi Piotr Kukuczka z Rybnika, jeden z pierwszych członków Ruchu Autonomii Śląska:

 

Jak 25 lat temu powstał RAŚ? To nie była kwestia chwili, a raczej wcześniejszych przemyśleń i dyskusji. Spotykaliśmy się bowiem w gronie przyjaciół, kolegów i dyskutowaliśmy o sprawach śląskich. Trzeba przy tym pamiętać, jakie to były czasy: mieliśmy ograniczony dostęp do wiedzy, byliśmy okaleczeni przez funkcjonujący wówczas system oświaty. Ja zdawałem maturę w 1955 roku, czyli dwa lata po śmierci Stalina. Moi koledzy byli mniej więcej w tej samej grupie wiekowej. Sami powoli docieraliśmy do informacji, które sprowadzały się głównie do przypadkowego przekazu, przypadkowych kontaktów z powstańcami czy dziećmi powstańców. Dzisiaj tego pokolenia już nie ma.

W pewnym momencie postanowiliśmy wrócić do tradycji autonomicznego Śląska, zaś katalizatorem tego procesu były suche statystyki, z których wynikało, że Śląsk był w czasach PRL-u traktowany jak Katanga, kolonia afrykańska.

Kierowaliśmy się przede wszystkim uzasadnieniem liczbowym takiej sytuacji – zaczęliśmy szukać w rocznikach statystycznych i porównywać. I co się okazało? Śląsk był na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o zanieczyszczenie środowiska, natomiast środki przyznawane Śląskowi na ochronę środowiska, w przeliczeniu na jednego mieszkańca, były wówczas mniejsze niż w województwie łomżyńskim!

Podobnie było z wypracowanymi środkami: ówczesne województwo katowickie wnosiło do budżetu państwa około 30 proc., z czego na Śląsk wracało około 5 proc. Jak widać, dzisiejszy system janosikowy to zaledwie ułamek tego problemu.

Symptomatyczne było też to, że pod względem ilości miejsc w szkołach średnich na jednego mieszkańca województwo katowickie (na 49 ówczesnych województw) znajdowało się w trzeciej dziesiątce. Natomiast jeśli chodzi o szkoły zawodowe – to zajmowało miejsce w ścisłej czołówce. Wniosek tej rażącej niesprawiedliwości nasuwał się sam: mieszkańcy Śląska mieli być w założeniu siłą roboczą, zaś robotnikowi miało wystarczyć, aby umiał się podpisać.

Równie ponure były statystyki dotyczące środków przyznawanych na kulturę. Również pod tym względem Śląsk był w ogonie. Rozmawialiśmy wtedy o tym, dyskutowaliśmy. Bardzo mocno nas to poruszało. A co przechyliło tę szalę goryczy? Otóż w czasie przemian po 1989 roku zniesiono dekret Krajowej Rady Narodowej piętnujący Armię Krajową, nie zniesiono jednak dekretu z 1945 roku o likwidacji autonomii Ślaska. To było zaczątkiem idei powrotu do autonomicznego województwa śląskiego.

Zaczęliśmy szukać w materiałach przedwojennych informacji na ten temat. Znaleźliśmy algorytm wyliczania relacji finansowych pomiędzy Skarbem Śląskim a Skarbem Państwa. Przed wojną działało to w sposób bardzo uporządkowany.

Sami pisaliśmy statuty, uzupełnialiśmy dokumentację. 19 lutego 1991 roku RAŚ został zarejestrowany. I tu się zaczęło – wspomnę o inwigilacji przez służby bezpieczeństwa oraz innych nieprzyjemnościach, które może nie były sformalizowane, a raczej polegały na pewnego rodzaju dywersji. Ten proceder zresztą trwa do dzisiaj.

Momentalnie też, jako przeciwwaga dla Ruchu Autonomii Śląska, powstał Związek Górnośląski, który miał być wtedy odbierany jako ten jedynie słuszny śląski ruch.

Działalność RAŚ-u w pierwszych latach wiązała się z ogromnym wysiłkiem, przede wszystkim intelektualnym w sensie docierania do faktycznej wiedzy.

Robiliśmy to kosztem wolnego czasu, po szychcie. Duże zasługi ma tutaj ówczesny prezes Rudolf Kołodziejczyk, który bardzo ofiarnie prowadził dokumentację. Staraliśmy się też upubliczniać wiedzę na łamach "Jaskółki Śląskiej". Dużym osiągnięciem było dotarcie Ruchu Autonomii Śląska do mniejszych środowisk, na przykład na wsiach, gdzie, jak się okazało, tradycje powstańcze były żywsze, aniżeli w środowiskach miejskich. Śląsk jak wiadomo był demograficznie wymieszany. Stopniowo powstawały koła w mniejszych i większych miejscowościach.

Niestety, od tamtego czasu nie zmieniło się nic, jeśli chodzi o postrzeganie RAŚ, a dowodem jest chociażby wypowiedź o zakamuflowanej opcji niemieckiej. Nasza dupowatość, o której mówił Kazimierz Kutz, jest bezwzględnie wykorzystywana szczególnie w okresie przedwyborczym, kiedy to wszyscy kandydaci uważają się za górników, zaś po wyborach o Śląsku zapominają. Tymczasem nasz region ciągle płaci za wszystkie błędy i to bardzo wysoką cenę.

Dzisiaj młodzi autonomiści mają większą wiedzę, szersze pole działania. Idea autonomii nabrała rozpędu, dlatego też nie możemy sobie pozwolić na żadne rozdrobnienie.

Notowała: Iza Salamon

1

Komentarze

  • Franc slask 26 lutego 2015 14:51Jak nam wiadomo po wojnie na Slasku dyktowaly czerwone betonowe lepy,wszyscy ciemni nie byli ,ale wiekszo plaga rusko zacofano.Blond zrobiony po zjednoczeniu Europy 1990 roku,ze Slonsk nie domagal sie o swoje,ci ludzie co mieli trocha pojecio to poszli albo na zachod albo z polokiem.RAS w ten czas potrzebowol dobrego doractwa ,a go nie bylo,pozatym teraz trzeba sie skupic nad Slonskiem Europejskim.Pozdrawia.

Dodaj komentarz