Młodszy inspektor Mariusz Dziadek / Dominik Gajda
Młodszy inspektor Mariusz Dziadek / Dominik Gajda

 

Rozmowa z młodszym inspektorem Mariuszem Dziadkiem, komendantem miejskim policji w Jastrzębiu-Zdroju


 

Policja obrywa za interwencje przed siedzibą JSW. Jak pan to odbiera?

Zostaliśmy medialnie wciągnięci między obie strony konfliktu. Oczywiście nie czujemy się żadną z nich. Jesteśmy po to, by utrzymać porządek i bezpieczeństwo publiczne, chronić życie, zdrowie i mienie mieszkańców.

 

Czy użycie broni przed JSW było uzasadnione?

Media podają, że policja strzelała do górników. My tak nie uważamy. Policja użyła pocisków niepenetracyjnych. Zgodnie z ustawą to w ogóle nie jest broń, tylko środek przymusu bezpośredniego. Pocisk niepenetracyjny jest oczywiście miotane ze strzelby i dlatego kojarzy się, że ktoś do kogoś strzelał. Nikt nie wydawał polecenia, nikt nawet nie miał zamiaru strzelać do górników. Pociski niepenetracyjne zostały skierowane przeciwko najbardziej agresywnym uczestnikom zajść, bandytom w kominiarkach, z szalikami na ustach, z zamaskowanymi twarzami. Niektóre ze złapanych osób mogły "pochwalić się" dwoma promilami alkoholu.

 

A co to właściwie jest pocisk niepenetracyjny?

Jest wykonany z gumy, w kształcie kuli. Z zasady nie powinien poczynić żadnych uszkodzeń ciała.

 

Czyli powinno skończyć się na siniakach?

Tak to powinno wyglądać.

 

Ludzie jednak twierdzą, że zostali zranieni, że dostali pociskiem przypadkowo.

Ja nie zaprzeczam, że ktoś został poszkodowany, ale też nikt nie przedstawił faktów, że taka, a nie inna rana powstała od pocisku gumowego, przelatującego kamienia czy drzewca. Nie mamy żadnych informacji ani oficjalnych zgłoszeń, świadczących o tym, że są ranni wskutek użycia gumowych pocisków. O tym, że takie osoby są, czytamy w mediach, na portalach internetowych.

 

Ranni zostali również policjanci.

Kilku policjantów odniosło rany, to m.in. złamany palec, rany tłuczone kolan, oparzenia oczu. W stronę policjantów leciało wszystko, co było pod ręką.

 

Czy można było zaprowadzić spokój w inny sposób?

Użycie pocisków było środkiem ostatecznym. Stopniowaliśmy użycie środków, nawoływaliśmy. Przecież prawie dwa tygodnie chodziliśmy razem z demonstrantami po ulicach i nie dochodziło do eskalacji. W pewnym momencie wydarzenia (przed JSW – przyp. red.) wymknęły się spod kontroli osobom, które nimi zarządzały.

 

To wina związkowców?

Jestem daleki od tego, by kogokolwiek obwiniać, od tego jest prokuratura.

 

Kto na miejscu decydował o użyciu takich, a nie innych środków przymusu bezpośredniego?

Dowódca działań.

 

Kto to konkretnie był?

To złożony proces, bo sytuacja dotyczyła nie tylko Jastrzębia-Zdroju. Była poprzedzona różnymi akcjami w całym województwie, więc planowanie, struktura dowodzenia była dosyć rozległa. Na terenie Jastrzębia siłami dowodzi komendant miejski.

 

Czy ci, którzy czują się pokrzywdzeni przez wasze działania, mogą żądać zadośćuczynienia?

Polski system prawny przewiduje możliwość dochodzenia odszkodowań również od organów państwa. Inicjatywa dowodowa w prawie cywilnym należy do osoby pozywającej.

 

Jastrzębskiej policji zarzuca się, że naczelnik prewencji i jego zastępca startowali do rady miasta z listy PO. Co pan na to?

W mojej ocenie zarzuty są nie na miejscu. Konstytucja nie zabrania korzystania z biernego prawa wyborczego. Obaj panowie nie startowali jako członkowie partii, ale jako niezrzeszeni.

 

Notował: Adrian Karpeta

1

Komentarze

  • Wk..ny Komedia 19 lutego 2015 11:49Jeśli to nie broń była, to już lecę kupić sobie taki środek przymusu bezposredniego. Tylko ten facet niech powie, gdzie można to kupić? Może w składnicy harcerskiej? To zupełnie jak wypowiedzi Putina o zielonych ludzikach!!!

Dodaj komentarz