Ryszard Ucher jest nauczycielem w rybnickiej szkole muzycznej / Iza Salamon
Ryszard Ucher jest nauczycielem w rybnickiej szkole muzycznej / Iza Salamon

Śląsk był we mnie zawsze. Ślązakiem czułem się już za łebka. Praktycznie zawsze miałem świadomość swojego śląskiego pochodzenia. Przekazali mi to moi dziadkowie, moja rodzina. Dzisiaj wszędzie przedstawiam się jako Ślązak z Polski. Bo Śląsk jest częścią Polski i ja to szanuję.
 
Starzik Michoł

Śląsk był we mnie zawsze, przede wszystkim dzięki starzikom, Toni (z domu Michel) i Michałowi – rodzicom ojca. Prości, ale bardzo mądrzy ludzie. To oni nauczyli mnie Śląska i śląskiej godki. W szkole, potem na studiach, musiałem mówić po polsku. Dziadek Michoł pochodził z Marklowic. Pod przymusem został wzięty do trzeciego powstania śląskiego. Od 14 roku życia pracował na kopalni Emma. Umiał wiele rzeczy zrobić sam. Był elektrykiem – samoukiem, i to go uratowało od wywózki do ZSRR. Pod koniec wojny w 1945 roku, zagnali go razem z innymi do obozu przejściowego w Gliwicach. Nagle zgasło światło, padła sieć energetyczna. Dziadek zgłosił się na ochotnika, że to naprawi. Z pomocą jeszcze jednego człowieka usunął awarię. W nagrodę został odesłany do aresztu w Raciborzu. To prawdopodobnie uratowało mu życie. Dziadkowie przeszli dużo - bracia babci zginęli na wojnie, służyli w Wehrmachcie. Po wojnie rodzinie odebrano dom. Te wszystkie wspomnienia kształtowały moją osobowość, moją naturę. Od dziadków uczyłem się mądrości, rzetelności w pracy, wywiązywania się z obietnic.
 
Zawiedzione nadzieje powstańca

Z drugiej strony miałem dziadka Manderę. Był to powstaniec śląski, wychowany przez ojczyma w duchu polskim, w Raciborzu. Skończył gimnazjum i zrobił małą maturę. Walczył we wszystkich trzech powstaniach śląskich. Ożenił się z babcią (z domu Lipka), Ślązaczką wychowaną z kolei w duchu niemieckim, która nauczyła się pięknie mówić po polsku, jednak do końca swojego życia "Ojcze nasz" rzykała po niemiecku. Dziadek Mandera miał żal do Piłsudskiego, bo nie tak sobie wyobrażał przyłączenie Śląska do Polski. W czasie wojny pozostał wierny ideałom i nie podpisał volkslisty. Uciekł do Andersa, ale kiedy znów wrócił po wojnie, nie umiał znaleźć pracy. Pracował na Dolnym Śląsku. Babcia sama wychowywała dzieci. W latach 50. dziadek zachorował na raka. Umierał bardzo rozczarowany. Przed śmiercią przestrzegł, że jak któreś z jego dzieci zajmie się polityką, to przyjdzie go postraszyć.
 
Ucza się godać na nowo


Chodziłem do szkoły na Głożynach, którą bardzo mile wspominam. Bez przeszkód mogliśmy godać po ślonsku między sobą, na przerwach. Nikt nas za to nie karcił. Co innego na języku polskim, tutaj byliśmy oceniani bardzo surowo. Może zbyt surowo, no ale takie to były czasy. Potem przyszła średnia szkoła w Wodzisławiu, studia we Wrocławiu. Brakowało mi śląskiej godki, a słyszałem jej coraz mniej. Od kogo miałem się wtedy uczyć? Od gospodyń z wiejskich kół? Od zespołu Śląsk, który śpiewał w języku sztucznie stworzonym? Teraz, po latach, cieszę się, że wracamy do śląskiej mowy. Uczę się jej na nowo od tych, co piszą i godajom po ślonsku lepszy niż jo.

 
Być Ślązakiem, dobrym człowiekiem

Miałem takiego wujka, który godoł do starzika: "Nale Michoł, my nie som Niymce, ani Poloki. My som Ślonzoki". Było to w latach 70. Wtedy o tożsamości śląskiej nie godało się wcale, ale ona w nas była. Kiedy poszedłem na studia, w czasach szalejącej komuny, czułem w sercu, że należę do tej małej - wielkiej ojczyzny. Zdałem sobie sprawę z tego, że nie chcę nigdzie indziej mieszkać, tylko tutaj.
Uważam, że Ślązakiem może być każdy, kto tu mieszka, kto tu przyjechał za chlebem. Każdy z nas ma przecież przodka, który kiedyś skądś tutaj przyszedł. Na Śląsk przybyli kiedyś Celtowie, potem Słowianie, a następnie, po kolejnych wojnach, osadnicy czescy, germańscy, polscy. Najważniejsze, abyśmy byli wobec siebie tolerancyjni. Śląsk przez wiele lat był ziemią tolerancji, aż do 1918 roku. Nie możemy wymagać szacunku, jeśli sami nie szanujemy innych. Całe zło na ziemi bierze się z zazdrości, pazerności, pychy i nienawiści. Najważniejsze, aby być dobrym człowiekiem, a to nie zawsze wychodzi.
 
Kilka pytań, co nie nowe

Jeżdżąc po Polsce czy za granicę przedstawiam się, że jestem ze Śląska, a Śląsk to część Polski. Taka jest moja świadomość. Jesteśmy w Polsce. Nie zawsze wszystko jest tutaj takie, jakbyśmy chcieli, ale szanuję tę przynależność. Nie rozumiem tylko, dlaczego Śląsk wciąż jest przeciwstawiany innym regionom?  Dlaczego skłóca się ludzi? Dlaczego w świetle prawa nie uznaje się narodowości śląskiej? Dlaczego po 1989 roku nie przywrócono Autonomii Śląska bezprawnie nam odebranej za PRL-u, od której III RP tak się odcina? Dlaczego reforma administracyjna utrwaliła sztuczne podziały PRL-u?

Notowała: Iza Salamon
 



Ryszard Ucher...
...to muzyk, nauczyciel muzyki w rybnickiej szkole muzycznej, dyrygent i prezes Orkiestry Kopalni Borynia, chóru Jadwiga z Radlina II oraz chóru LiederhortChor w Rybniku. Absolwent I LO w Wodzisławiu, PSM w Rybniku w klasie klarnetu mgr. Marka Laszczaka, Akademii Muzycznej we Wrocławiu w klasie klarnetu prof. Jana Tatarczyka i studiów podyplomowych w Akademii Muzycznej w Katowicach w klasie prof. Jana Wincentego Hawela. – Uważam, że Ślązakiem może być każdy, kto tu mieszka, kto tu przyjechał za chlebem. Każdy z nas ma przecież przodka, który kiedyś skądś tutaj przyszedł – powtarza.

 


Komentarze

Dodaj komentarz