Torba wędrowca z naszej opowieści  / Elżbieta Grymel
Torba wędrowca z naszej opowieści / Elżbieta Grymel

 

Czy staruszka z wiązką chrustu na plecach była rzeczywiście duchem z dawnej osady, jednej z trzech, w pobliżu Palowic? Tego już się nie dowiemy.

 

Okoliczni mieszkańcy pamiętają, że minęło prawie 200 lat, jak miejscowy dziedzic w ramach scalania gruntów zlikwidował aż trzy osady znajdujące się w palowickim lesie. Większość ich mieszkańców przeniosła się do pobliskich wsi. Na miejscu zostali jedynie najstarsi i żyli tam aż do swojej śmierci. Później miejscowi rzadko zapuszczali się w okolice opuszczonych przysiółków, bo mówiono, że tam straszy, choć nikt nie mógł tego potwierdzić.

Pewnej jesieni wędrował do Żor niemłody już mężczyzna. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest to były żołnierz, bo krok miał wciąż sprężysty i zdecydowany. Choć zbliżał się wieczór, nie zamierzał bynajmniej przenocować w palowickiej karczmie, tylko poprosił o wskazanie dalszej drogi i śmiało zagłębił się w las. Musiał jednak słabo zapamiętać wskazówki lub gdzieś się pomylić, bo kiedy mrok zaczął gęstnieć, stwierdził, że zabłądził. Nie pozostało mu nic innego jak spędzić tę noc pod gołym niebem. Rozglądał się za jakimś przytulnym miejscem porośniętym mchem, kiedy zza najbliższego świerczka wyszła staruszka niosąca na plecach wiązkę chrustu.

Kobieta zdawała się jednak nie widzieć starszego wojaka stojącego na środku drogi, ponieważ przeszła obok niego, kierując się w stronę wąskiej ścieżki prowadzącej w głąb lasu. – Starko, kaj tu ku Żorom? – zawołał za nią wędrowiec, licząc, że starowina wskaże mu drogę. Wtedy staruszka odwróciła się powoli i odpowiedziała: – Kaj tam chopie bydziecie sie tłukli ku Żorom, dyć je cima i we lesie sie potracicie. Podźcie wy lepij do naszyj wsi, jeść dostaniecie, przenocujecie, a jutro po widnioku pódziecie dalij... – dodała. Wiarus posłuchał jej rady, wziął od niej wiązkę drewna i posłusznie podążył za nią w las.

Kiedy obije wkroczyli do wsi, na niebie pojawił się księżyc i na nowsiu (tak nazywano plac w środku wsi, rodzaj wiejskiego rynku), zrobiło się jasno jak biały w dzień. Wędrowca zdziwiło trochę wprawdzie, że jeszcze tylu ludzi przewijało się po placu, choć musiał być już bardzo późny wieczór. Nie zaprzątał sobie tym jednak głowy, gdyż był bardzo zmęczony. Zjadł podaną strawę, choć wcale mu nie smakowała, bo zalatywała mokrym listowiem i ziemią, a potem udał się na spoczynek do stodoły. Swoja torbę podróżną zawiesił na wystającej krokwi i zasnął głębokim snem. Rano zbudził się rześki, ale w zupełnie innym miejscu, w pobliżu jakiejś ścieżki. Ruszył nią przed siebie i dopóki nad lasem nie ukazało się słońce, nie wiedział nawet w jakim kierunku zmierza.

W końcu wyszedł na jakiś szerszy dukt i po kilku minutach marszu natknął się na chłopa powożącego furką. Zapytał go o drogę do Żor. Furman uznał, że przybysz żartuje (bo przecież stał właśnie na tej trasie), dlatego tylko uśmiechnął się pod wąsem i zażądał zapłaty za informację. Wiarus odruchowo sięgnął do torby i w tym momencie uświadomił sobie, że jej nie ma. Stwierdził, że musiał ją gdzieś zgubić, dlatego bez słowa zawrócił do lasu, ale w miejscu, gdzie się rano obudził też jej nie było! Na szczęście spotkał leśniczego i opowiedział mu o swojej nocnej przygodzie. Ten poprowadził go w głąb lasu, do miejsca, gdzie kiedyś znajdowała się jedna z dawnych osad.

Stary wojak bez trudu trafił do stodoły, w której położył się na spoczynek. Jednak w świetle dnia wyglądała ona zupełnie inaczej. Okazało się, że tylko dwie krokwie podtrzymywały pochylony dziurawy dach. Na jednej z nich nadal wisiała jego poszukiwana torba. Po sprawdzeniu wojak stwierdził, że niczego w niej nie brakowało, więc mógł bez przeszkód kontynuować swoją podróż. W niedługo potem w pobliżu starej osady postawiono drewniany krzyż i nocne mary zniknęły raz na zawsze.

 

Za którego dziedzica
Nazwa wsi po raz pierwszy pojawiła się w dokumencie wydanym 25 lutego 1308 roku, na mocy którego książę raciborski Leszek przekazał jednemu ze swych poddanych Hochołóg – przysiółek Palowic, resztę wsi zostawiając pod władaniem książęcym. Pierwszym prywatnym właścicielem Palowic został Maciej Osiński, który około 1480 roku sprzedał wieś Mikołajowi Skrzytowskiemu. Przez kolejne wieki wieś niemal co chwilę przechodziła z rąk do rąk. Ostatnimi jej właścicielami posiadłości (aż do 1945 roku) była rodzina Wincklerów, a potem Thiele-Wincklerów. Trudno więc ustalić, do kogo należały owe włości w czasach rozgrywania się wydarzeń opisanych w naszej opowieści.

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz