Podrż diabełka w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Podrż diabełka w kresce autorki / Elżbieta Grymel

 

W piekle też obowiązuje dyscyplina. Jeśli któryś z diabłów złamie jej zasady, doświadcza odrzucenia i ze strony władców niebios, i naczelnych szatanów. Taki płynie wniosek z tej opowieści.

 

Ludzie zawsze sobie wyobrażali, że w piekle panuje taka sama hierarchia, jak i na ziemi. Piekłem rządził od początku sam Najczarniejszy we własnej osobie, czyli Lucyfer. Co ciekawe jego imię wskazuje, że pierwotnie był on aniołem światła, a kiedy się zbuntował, został wyrzucony z nieba i wpadł w czeluście piekielne, gdzie stworzył swoje własne państwo. Otoczył się wielką liczbą urzędników, którzy do pracy się nie garnęli, tylko kombinowali nad tym, jak by tu ściągnąć do piekła jak największą rzeszę duszyczek.

Do wykonywania brudnej roboty w ludzkim świecie piekielny władca miał całą armię pomniejszych diabłów: diosków, gizdów, jaroszków, jordków i całe rzesze psotników pośledniego autoramentu. Gwoli ścisłości należy dodać, że wielu z nich nigdy nie widziało piekła i wolało pozostawać na ziemi, z dala od swoich władz. Czasami zdarzało im się nawet zaprzyjaźnić z ludźmi. Podobno w piekle żyły też wielopokoleniowe rodziny, zupełnie jak w naszym społeczeństwie: dziadkowie, rodzice i dzieci płci obojga, bo podobno w piekle istnieją też diablice, choć jest ich niewiele. Tak przynajmniej twierdzą znawcy piekielnego tematu! I właśnie na tym motywie opiera się historia, którą chcę dziś opowiedzieć.

Otóż pewien diabeł dziadek miał wnuczka jaroszka, którego rozpierała energia, dlatego ani chwili nie potrafił usiedzieć na miejscu, a przy tym kompletnie nic sobie nie robił z piekielnej dyscypliny. Ledwo tylko z rana otwarł oczy, to od razu coś spsocił. Darmo go dziadek po sto razy dziennie ostrzegał. – Uspokój się łobuziaku, bo jak Najczarniejszy się zdenerwuje, wtedy się dowiesz, co to jest Piotrowy taniec! – upominał niesfornego wnuka. – Powiedź coś o tym dziadku! – odpowiadał na to diablik, a oczka świeciły mu się jak śliweczki na tarninie, ale dziadek wolał tę informację zachować dla siebie. Wszystko jednak kiedyś musi się rozstrzygnąć.

Pewnego razu mały jaroszek wypuścił duszyczkę, którą męczył osobiście sam Najczarniejszy. Co się potem działo, trudno opisać w kilku słowach. Najważniejszy piekielnik rozgniewał się na tyle, że zapomniał o swoim dostojeństwie i własną łapą trzasnął marnego jaroszka w pobladłe ze strachu oblicze. Uderzenie było tak silne, że mały diabełek wyleciał z piekła aż pod niebieską bramę i z całej siły tryknął rogatym łbem w niebieskie wrota. Po chwili zza nich wychylił się święty Piotr, bo chciał nakrzyczeć na grzesznika, który tak bezczelnie się do nieba dobija. Kiedy spostrzegł, że jest to tylko mały diablik, złapał go za róg i z całej siły cisnął do piekła z powrotem!

Pod bramą niebieską było miękko, bo wiadomo, że stoi ona na obłoczku, więc w pierwszym etapie tej nieplanowanej wyprawy diablik nie doświadczył większych cielesnych konsekwencji. Uderzenie tyłkiem w samo dno piekła, które jest wybrukowane czaszkami najzatwardzialszych grzeszników, do przyjemności z pewnością jednak nie należało! Darł się potem mały jaroszek na całe piekło, a dziadek jeszcze długo przykładał mu liście babki na potłuczone pośladki.

W ten oto sposób nieposłuszny wnuczek jaroszek dowiedział się, co znaczyły słowa dziadka o Piotrowym tańcu. A wy, drodzy Czytelnicy, co o tym myślicie?

 

 

Diabeł diabłu nierówny
"Lud polski nie zachował wierzeń w swe dawne bóstwa pogańskie, natomiast w całej pełni posiada do dzisiaj wiarę w bardzo liczne demony. Świat ten, silnie zaludniony, przetrwał w wyobrażeniach naszego ludu dotąd, chociaż kościół zachodni wpływał bardzo potężnie na to, aby dawne słowiańskie demony przeistoczyć w djabły. Dlatego wśród różnych postaci demonicznych djabeł występuje najczęściej w ludowych wierzeniach i pokazuje się w różnych postaciach. Djabeł ów ma nieraz znamiona nawet mityczne, jak np. w Dobrzyńskiem, gdzie lud opowiada, że zaćmienie powstaje wówczas, gdy czart ukradnie nieco żaru u P. Boga; mamy też podanie, że czart, chcąc naśladować P. Boga, skradł kawał słońca, z którego zrobił się księżyc. Zresztą djabły polskie dadzą się podzielić na dwie grupy: na djabły, powstałe na tle nauki kościoła, średniowiecznych kazań i opowiadań kościelnych, oraz na djabły, przekształcone z wierzeń o różnych dawnych demonach, zwłaszcza o duchach domowych, dobrych opiekunach gospodarstwa chłopskiego. Owe dwa typy djabłów wyróżnia doskonale sam lud nasz, mówiąc że są djabły piekielne i ziemskie pokuśniki, czające się po drogach i lasach" – pisał Aleksander Brückner w swojej "Mitologji polskiej".

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz