Waldemar Socha (tu na imprezie modowej) zwolnił Wojciecha Kałużę na drugi dzień po wyborach / Ireneusz Stajer
Waldemar Socha (tu na imprezie modowej) zwolnił Wojciecha Kałużę na drugi dzień po wyborach / Ireneusz Stajer

 


W drugiej rundzie wyborów prezydenckich spotkają się Waldemar Socha i jego były już zastępca Wojciech Kałuża. Pierwszy otrzymał 44,1 procent głosów, drugi 25 procent. – Jestem zadowolony z wyniku, choć wolałbym wygrać w pierwszej turze. W Żorach poparcie wyborców rozłożyło się jednak na siedmioro kandydatów. Bardzo dobry wynik uzyskał Wojciech Kałuża, z pewnością zabierając część z tych głosów, które dostałem w poprzednich wyborach. Nie mam nic przeciwko udziałowi w ewentualnej debacie z moim kontrkandydatem przed drugą rundą. Jeśli wygram, to chciałbym pracować, jak w poprzedniej kadencji, w koalicji z PiS i PO. Zakładam, że pokonam konkurenta wyraźnie, nigdy jednak nie można być pewnym – podkreśla Socha.
– 25 procent to dobra zaliczka przed drugą turą. Zapracował na to cały komitet wyborczy, który tworzą ludzie bardzo kreatywni. Udało nam się przekonać wielu żorzan, że w mieście potrzebne są zmiany. Opowiadamy się np. za kadencyjnością prezydentów, burmistrzów i wójtów. Zakasujemy rękawy i przygotowujemy się do drugiej tury – zaznacza Kałuża, którego w poniedziałek prezydent odwołał ze stanowiska. Uzasadnia decyzję tym, że pełnienie od sześciu lat funkcji wiceprezydenta powinno wiązać się ze szczególnym zaufaniem i lojalnością. Zdaniem prezydenta, Kałuża nie zajmował się sprawami merytorycznymi urzędu miasta i przypisywanie sobie przez niego zasług dotyczących rozwoju Żor nie ma nic wspólnego z prawdą i jest nadużyciem.
"Jego rolą było głównie zastępowanie mnie w kontaktach z różnymi organizacjami i grupami mieszkańców, podczas gdy ja osobiście koncentrowałem się na faktycznym zarządzaniu" – pisze w oświadczeniu. Dodaje, że od wielu miesięcy Kałuża miał dezawuować i oczerniać go w oczach żorzan, a ostatnio nawet publicznie drwić sobie z niego. "Tym samym całkowicie stracił zaufanie, jakie jest niezbędne do sprawowania funkcji mojego zastępcy" – tłumaczy Socha. Kilka godzin później zdymisjonowany zastępca odpowiedział na zarzuty niedawnego szefa. Zdziwił się, że został zwolniony i zaatakował rywala. "Przez całą kampanię wyborczą Waldemarowi Sosze nie przeszkadzał fakt, że jako jego zastępca kandyduję na urząd prezydenta. Teraz, kiedy okazało się, że spotkamy się w drugiej turze zostałem zwolniony i dowiaduję się o tym za pośrednictwem mediów. Szkoda, że człowiek, który swoim głównym hasłem uczynił "Zgoda buduje" nie miał na tyle klasy i odwagi, by powiadomić mnie o tym osobiście, podać rękę na pożegnanie" – czytamy w jego oświadczeniu.
Dodaje, że przypisywanie sobie przez obecnego prezydenta wszystkich zasług związanych z rozwojem Żor jest brakiem szacunku nie tylko w stosunku do niego, ale i radnych czy pracowników magistratu i miejskich jednostek. "Jest to też tym bardziej niesprawiedliwe, że my jako Żorska Samorządność przez cały czas prowadziliśmy pozytywną kampanię wyborczą. Nie wspomnieliśmy ani słowem o aferach z udziałem Waldemara Sochy (....)" – pisze dalej. Kałuża startuje, by o Żorach przestano mówić "w kontekście prokuratorskich zarzutów, procesów sądowych, kontroli CBA i różnych niejasnych sytuacji". Zapowiada, że wprowadzi normalne standardy przejrzystości, "a przede wszystkim uczciwości na stanowisku prezydenta miasta Żory (...).
Co na to Waldemar Socha? – Wojciech Kałuża dowiedziałby się pierwszy o swojej dymisji, gdyby w poniedziałek przyszedł do pracy, a nie przyszedł, choć nie miał chorobowego ani nie wypisał urlopu. I nie można było go znaleźć. Po drugie, tak zwane afery kreują osoby ze środowiska właśnie pana Kałuży, żeby mnie zdezawuować w oczach społeczeństwa. Ciągłe donosy, szczucie na mnie mediów, nie potwierdzają się, bo gdyby tak było, zapadałyby wobec mnie niekorzystne rozstrzygnięcia. W moim oświadczeniu uzasadniającym zwolnienie zastępcy prezydenta, nie podważam przecież zasług radnych i urzędników, ale osobiście pana Kałuży. Proszę zapytać radnych i pracowników urzędu miasta, jakie zasługi ma pan Kałuża – odpowiada prezydent.

 

Ile kto dostał
Dodajmy, że w wyborach prezydenckich trzecie miejsce zajął Daniel Wawrzyczek z PiS (12,5 procent), a kolejne Wojciech Maroszek z PO (8,9 proc.).Weronika Pawlicka-Jaworska (SD) dostała 4,4 procent, Piotr Siejok z Kongresu Nowej Prawicy i Aleksander Z. Zioło (Wolne Miasto Żory) – po 2,5. Frekwencja wyniosła około 40 procent.
W radzie miasta najwięcej 7 mandatów zdobyło Żorskie Porozumienie i Waldemar Socha: , Barbara Fiedor, Jolanta Hrycak, Jadwiga Kempny, Piotr Kosztyła, Kamil Owczarek, Józef Sobik, Waldemar Socha (jeśli zostanie prezydentem, zastąpi go kolejna osoba na liście). 6 miejsc uzyskało Prawo i Sprawiedliwość: Dariusz Domański, Marcin Gaj, Piotr Huzarewicz, Krzysztof Mentlik, Jacek Miketa, Daniel Wawrzyczek. Tyle samo ma Żorska Samorządność: Kazimierz Dajka, Anna Gaszka, Wojciech Kałuża, Władysław Łukasiewicz, Anna Nowacka, Elżbieta Worsztynowicz. 4 mandaty obejmie Platforma Obywatelska: Iwona Krupa, Arkadiusz Kuś, Wojciech Maroszek, Michał Miłek.

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz