Henryk Buszko to nestor śląskiej architektury / Wacław roszka
Henryk Buszko to nestor śląskiej architektury / Wacław roszka

 


 

Jak to się stało, że zaprojektował pan gmach rybnickiego teatru?

Pracowaliśmy w zespole, razem ze mną byli Aleksander Franta i Jerzy Gottfried. Gottfried przez jakiś czas był mieszkańcem Rybnika, cenił sobie bardzo wysoko to miasto. Kiedy pracowaliśmy w biurze architektonicznym Miastoprojekt Katowice, zaproponowano nam zaprojektowanie domu kultury dla Rybnika. Podjęliśmy się tematu.

 

Na jakie napotkaliście problemy?

Pierwszym problemem była lokalizacja. Początkowo zakładano, że obiekt powstanie na skwerku vis a vis kościoła przy ulicy Kościuszki. My staliśmy na stanowisku, że miejsce, owszem, jest honorowe, ale jest go bardzo mało i nie będzie tak związane z miastem, jak powinien być teatr. Zaczęła się wielka dyskusja i w końcu, razem z władzami, z komitetem, w którym zasiadał m.in. Józef Musioł, wybraliśmy to miejsce, z widokiem na rynek, na centrum. Ten komitet to byli ludzie pełni zapału, wielkiej rzetelności. Zaczęliśmy myśleć o tym, co tu można zrobić.

 

To potem było już z górki?

Doszliśmy do wniosku, że dom kultury jako sala, w której będą spotykali się ludzie, to za mało jak na miasto już wtedy było uważane za ośrodek rozwoju przemysłu, który później nazwał się ROW, czyli Rybnicki Okręg Węglowy. Mieliśmy spory teren, więc objęliśmy projektem znacznie większy obszar. Zaczęła się dyskusja nad programem. Myśmy stali na stanowisku, że nie może to być jedynie dom kultury, tylko, jeżeli już taki obiekt ma tutaj powstać, to musi być coś więcej. Walczyliśmy o to z różnymi gremiami. Mieliśmy olbrzymie poparcie ze strony mieszkańców, tych, którzy w mieście się liczyli poprzez swoją funkcję i pozycję społeczną. Spore zasługi ma Jerzy Ziętek, wojewoda śląski, który jak się dowiedział, co robimy, powiedział po swojemu: no chłopy, to biercie się do roboty.

 

I robota wrzała!

Nie była to łatwa praca, gdyż w tym czasie niczego nie było, nawet najprostszych materiałów: stali, betonu, nie mówiąc o porządnych materiałach wykończeniowych. O wszystko trzeba było walczyć. A my uznaliśmy, że jak ma być sala, to musi być to pełna sala teatralna, jak scena, to w pełni wyposażona, jeśli mają być garderoby dla artystów, to z prawdziwego zdarzenia.

 

Czy byliście zadowoleni z realizacji?

Podjęliśmy się tego zadania jako 30-latkowie, ja dziś mam 90 lat. 50 lat temu zakończyliśmy budowę obiektu. 4 grudnia 1964 roku odbyło się otwarcie tego teatru. Wszyscy byliśmy niesłychanie wzruszeni wystąpieniem górnika z kopalni Chwałowice, jeśli dobrze pamiętam, który powiedział, że cieszy się, że powstał dom i bardzo by chciał, żeby to był teatr z prawdziwego zdarzenia, a nie udawanie kultury dla biednych. Rozległy się wielkie brawa. Wracaliśmy do Katowic w śnieżycy, padał mokry śnieg, było paskudnie. Ja prowadziłem, a mój partner Jurek Gottfried powiedział mi tylko: jedź nie więcej jak 40 km na godzinę, bo jak nawet przy czterdziestce rąbniesz w drzewo, to nic nam się nie stanie. Dojechaliśmy do Katowic pełni radości. Bardzo często tutaj bywaliśmy. Trochę nieszczęśliwie obok teatru usytuowano bibliotekę, ale nie zaszkodziło to teatrowi. A teatr, po renowacji, stał się obiektem na skalę europejską, a nie jakimś zakątkiem. To olbrzymia satysfakcja. Cieszę się, że tutaj jestem. 50-lecie teatru zbiegło się z 90-leciem mojego życia. O Rybniku wspominałem w czasie mojego niedawnego benefisu. Byłem tu również na 40-leciu.

 

Czy ta realizacja odcisnęła jakiś ślad w pańskim życiu?

Przyjeżdżaliśmy tutaj co najmniej dwa razy w tygodniu. Bywaliśmy zapraszani na narady komitetu budowy, związaliśmy się z tymi ludźmi przyjaźniami. Do dzisiaj jestem mocno zaprzyjaźniony z Józefem Musiołem. Życzę społeczeństwu Rybnika, żeby ten obiekt nadal służył jak najlepiej, bo wrósł w miasto w sposób nieodwracalny. Wszyscy, z którymi rozmawiałem, twierdzą, że ten obiekt spełnia ważne zadanie, którego nie da się przecenić we współczesnym świecie.

Tomasz Mann powiedział kiedyś studentom, że kultura to umiejętność dziedziczenia. Cieszę się, że to również znalazło uznanie w tym środowisku.

 

Rozmawiał: Adrian Karpeta

 

 

Henryk Buszko...
...urodził się 3 września 1924 roku we Lwowie. Jest wybitnym polskim architektem, laureat Honorowej Nagrody SARP w 1975. W latach 1949-1958 pracował w biurze architektonicznym Miastoprojekt Katowice, we współpracy z Aleksandrem Frantą i Jerzym Gottfriedem. Od 1958 prowadził z Aleksandrem Frantą państwową Pracownię Projektów Budownictwa Ogólnego (PPBO) w Katowicach. W latach 1970-1978 uczył na Politechnice Śląskiej. Przyczynił się m.in. do ustanowienia Honorowej Nagrody SARP (1966), adaptacji zamku w Tucznie na Dom Architekta (ukończona w 1976) oraz budowy pawilonu wystawowego przy Pałacu Zamoyskich – siedzibie SARP w Warszawie.
Główne dzieła:
osiedle Gwiazdy w Katowicach, H. Buszko, A. Franta i T. Szewczyk (przy współpracy Aleksandra Franty i Jerzego Gottfrieda)
gmach Okręgowej Rady Związków Zawodowych w Katowicach, 1950-1954
Teatr Ziemi Rybnickiej, lata 1958-1964
dom wczasowy transportowców w Bielsku-Białej-Mikuszowicach, 1955-1958 (przy współpracy Aleksandra Franty)
osiedle Tysiąclecia w Katowicach, lata 1958-1979 (z Marianem Dziewońskim i Tadeuszem Szewczykiem)
Dzielnica Leczniczo-Rehabilitacyjna Ustroń-Zawodzie w Ustroniu, lata 1967-1978 (z Tadeuszem Szewczykiem)
osiedle Gwiazdy w Katowicach, lata 1967-1979 (z Tadeuszem Szewczykiem)
pawilon pracowni PPBO w Katowicach, 1960 r.
dom wczasowy Związku Nauczycielstwa Polskiego w Ustroniu, lata 1960-1963
Urząd Stanu Cywilnego – Pawilon Ślubów w Chorzowie, 1963 r.
Sanatorium Górnik w Szczawnicy, 1959 r.
ośrodek wypoczynkowy górnictwa miedzi (obecnie Hotel Malachit) w Świeradowie-Zdroju, 1977-1989 r.

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz