Sierżant Anna Karkoszka / Ireneusz Stajer
Sierżant Anna Karkoszka / Ireneusz Stajer

 

  Są działki w policyjnym fachu, w których kobiety radzą sobie lepiej niż panowie. Tak twierdzi rzeczniczka rybnickiej komendy.


W rybnickiej komendzie policji wciąż wszystkie kierownicze stanowiska sprawują mężczyźni. W gronie mundurowych przybywa jednak pań. Na 400 zatrudnionych osób 28 to kobiety. Najwięcej, bo osiem, pracuje w prewencji, sześć w wydziale kryminalnym, pięć w komisariacie w Czerwionce-Leszczynach, cztery w drogówce oraz po jednej w komisariacie w Gaszowicach, referacie ds. nieletnich, kadrach, na samodzielnym stanowisku ds. informacji niejawnych i oficera prasowego. Według kierownictwa, panie nie ustępują mężczyznom, sprawdzają się w każdej pracy. – Pewne zadania wykonują nawet lepiej, na przykład czynności związane z przemocą domową – mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara.
To najbardziej znana rybnicka policjantka. Obecny komendant inspektor Teofil Marcinkowski jest już jej szóstym szefem. – W policji służę od 20 lat. Najpierw byłam w zespole ds. nieletnich, potem w prewencji kryminalnej, a od 1999 roku jestem oficerem prasowym. Nie jest to łatwa praca. Muszę być w ciągłym pogotowiu. Często odbieram telefony od dziennikarzy po godzinach pracy, w weekendy, a nawet w nocy. Ale to jest służba – odpowiada pani Ola. W wolnych chwilach jeździ na rowerze, zimą na nartach, lubi też podróże.
Starsza sierżant Ewelina (nie ujawnia nazwiska) od dwóch lat jest śledczą w wydziale kryminalnym. Służbę w policji zaczynała ponad pięć lat temu, tak jak niemal wszyscy, od prewencji, czyli patrolowania ulic i wyjeżdżania na interwencje. Potem trafiła do drogówki. Z wykształcenia jest nauczycielką.– Zajmuję się sprawami różnej wagi. To głównie rozboje, uszkodzenia ciała, wypadki drogowe, znęcanie się nad bliskimi, groźby karalne, przestępstwa na tle seksualnym – wymienia. To ona przeprowadza całe dochodzenia pod nadzorem prokuratury i przedstawia sprawcom zarzuty. Często wyjeżdża w teren z technikiem kryminalistycznym, by zebrać materiał dowodowy.
– Czasem muszę przeprowadzić oględziny w miejscu zabójstwa. Widok bywa drastyczny, idąc jednak do policji, trzeba liczyć się z tym, że nie będziemy patrzyli na kwiatki. Często mamy do czynienia z bólem, cierpieniem, śmiercią. Musimy wykazać się profesjonalizmem, zachowując kamienną twarz – stwierdza pani Ewelina.Swego czasu samolot z Rybnika rozbił się w Chorwacji, więc współpracowała z tamtejszymi śledczymi. Nauczyła się oddzielać życie prywatne od zawodowego. Ma rodzinę, przyjaciół. Odpoczywa na rowerze, podczas biegania, na górskich szlakach, w siłowni, czytając książki czy opiekując się swoimi zwierzakami.
Sierżant Anna Karkoszka jest drogówce. Ładna szatynka o zdecydowanym głosie wraz ze starszą sierżant Daria Szewczyk zajęła trzecie miejsce w Polsce w ogólnopolskich zawodach policjantów w ratownictwie medycznym. Trudno sobie wyobrazić, że zatrzymuje lizakiem kierowców popełniających wykroczenia, a jednak... Niesfornych łapie po pościgach służbową kią cee`d. – W listopadzie miną trzy lata, odkąd założyłam mundur – opowiada. Wcześniej przeszła szereg testów, w tym wiedzy ogólnej i sprawności fizycznej, spotkanie z psychologiem, komisją kwalifikacyjną oraz lekarską. Na koniec ukończyła półroczną Szkołę Policji w Katowicach-Piotrowicach, jedną z pięciu w kraju.
Jest bardzo wysportowana, uprawia m.in. sztuki walki. Na początku przez półtora roku konwojowała przestępców z aresztu śledczego w Gliwicach do sądów. Jako jedna z nielicznych policjantek zabezpieczała mecze Euro 2012 w Warszawie, pełniła służbę przed Stadionem Narodowym. Mieszka w Świerklanach, lubi spotykać się ze znajomymi, jest szczęśliwą ciocią trzech szkrabów, z którymi ogląda bajki, chodzi do kina.
Sierżant Danuta Kalusek od dwóch lat w policji, służy w wydziale prewencji. – Najczęściej jeździmy do kłótni domowych, kradzieży sklepowych, awantur ulicznych, włamań do samochodów. Niektórzy reagują agresywnie na widok policjantów, mamy jednak pałki, gaz obezwładniający, a w kaburze pistolet Walther 99, którego używa się w ostateczności. Poza tym w każdym patrolu jest drugi policjant – opisuje pani sierżant. Jak dotąd kilka razy musiała potraktować delikwenta gazem, pałka służy raczej do odstraszania, broni palnej na szczęście nie użyła ani razu.

Komentarze

Dodaj komentarz