Gołębie zmarłego krewniaka wylatujące z gołębnika w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Gołębie zmarłego krewniaka wylatujące z gołębnika w kresce autorki / Elżbieta Grymel

 

Czy rzeczywiście są zmarli, których dusze nie wiedzą, że nie żyją? Wygląda na to, że tak!


Opowieść, którą tu przytoczę, dotyczy pewnego krewnego naszej Czytelniczki, pani Elżbiety. Otóż był to pracowity, młody człowiek. Kiedy został ojcem dwójki maluchów, postanowił wybudować dom dla swojej rodziny. Zdawało się, że szczęście mu sprzyja, ale sytuacja się zmieniła, kiedy kupił sobie motocykl. Widać jeździł zbyt szybko, bo uległ śmiertelnemu wypadkowi. Żona została sama z dwojgiem dzieci. Rychło po tej tragedii śmierci w nowo wybudowanym, rodzinnym domu zaczęły się dziać różne dziwne rzeczy.
Kiedyś wdowa po nim musiała pójść do piwnicy. Trzymała tam mleko, bo wtedy (był to początek lat 60.) lodówki nie były jeszcze w tak powszechnym użyciu jak dziś. Zaledwie skręciła w kierunku piwnicznych schodów, zaraz zauważyła, że na dole stoi jakaś postać owinięta w białe prześcieradła. Bardzo się przestraszyła, bo była przekonana, że to jej zmarły mąż i krzyknęła: Czego tu chcesz? I w tym momencie dziwna postać ta zniknęła.
Zmarły krewniak pani Eli miał dość oryginalny zwyczaj. Kiedy wracał z pracy i był już w pobliżu domu, lubił na powitanie głośno gwizdać i jeszcze długo po jego śmierci, o zmierzchu, ludzie z sąsiedztwa to jego charakterystyczne gwizdanie słyszeli. Drugim hobby młodego zmarłego człowieka była, jak to na Śląsku, hodowla gołębi, ale po jego śmierci nie miał się kto opiekować ptakami. Z tego powodu rodzina postanowiła je wyłapać i komuś przekazać. Zadania podjął się teść zmarłego. Kiedy wszedł z workiem do gołębnika, na dworze zerwała się nagle potężna wichura, gołębie wyleciały na dwór i nigdy więcej nie powróciły, a odważny starszy pan ratował się ucieczką!
 Z tej opowieści można wysnuć następujący wniosek, że przedwcześnie zmarły, młody ojciec rodziny chciał wrócić do swoich bliskich i dawał im znaki swojej obecności. O podobnej historii słyszałam od pewnej starszej kobiety zajmującej się spirytyzmem, czyli wywoływaniem duchów. Twierdziła ona, że dusze ludzi, którzy zmarli gwałtowną śmiercią, nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, że są już po drugiej stronie, i chcą na siłę wrócić do świata żywych. Podobno także dusze ludzi zmarłych przedwcześnie muszą pozostać na tym świecie tak długo, aż upłynie czas, który mieli przeżyć na ziemi, i odesłać je w zaświaty jest niezmiernie trudno.
 
PS: Muszę przyznać, że bardzo lubię telefoniczne, wieczorne pogwarki z panią Elżbietą, bo rzadko trafia się na taką miłośniczkę naszych śląskich opowieści, która dodatkowo posiada w pamięci spory ich zasób. Nam obydwu marzy się wydanie książki, która pozwoliłaby podzielić się nimi z mieszkańcami innych regionów naszego kraju. Ludowe opowieści z naszego regionu to dobry towar eksportowy! Już najwyższy czas, żeby inni przestali postrzegać Śląsk jedynie jako wielką, czarną dziurę, z której wydobywa się węgiel, gdyż kraina ta ma wiele pięknych i zielonych zakątków. Można je poznać m.in. przez pryzmat miejscowych opowieści.

Komentarze

Dodaj komentarz