Dziś 28-letni Robert G., oskarżony o zabójstwo niespełna 13-letniej żorzanki Sary. usłyszał wyrok. Ośrodek Zamiejscowy Sądu Okręgowego w Gliwicach skazał go na karę łączną 25-lat więzienia oraz wypłatę odszkodowania po 250 tys. zł dla każdego z rodziców zamordowanej dziewczynki. Mężczyzna będzie mógł starać się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 20 latach odbywania kary. Obrońca w mowie końcowej poprosił dla swojego klienta o uniewinnienie. Rober G. w śledztwie przyznał się do dokonania zabójstwa, ale wszystko odwołał przed sądem, oskarżając o tę zbrodnię kilku innych mężczyzn. Wedle obrońcy sąd praktycznie nie sprawdził tego wątku. Bronił się również oskarżony, powołując się nawet na program telewizyjny „Państwo w Państwie”, gdzie pojawiają się sprawy skazanych za zabójstwa, których nie popełnili. Prosił o uniewinnienie, bo to nie on zamordował.
Sąd nie miał jednak wątpliwości. Uznał, że materiał dowodowy obciążający właśnie Roberta G. jest jednak bardzo mocny, a wszystkie wątki zostały dokładnie sprawdzone. Według sędzi prowadzącej orzeczenie jest surowe, a zostało jeszcze zaostrzone, gdyż mimo niezbitych dowodów winy oskarżony próbował zrzucić ją na inne osoby. Rodzice nagle stracili jedyne dziecko. Sara był wszechstronnie utalentowana, ładnie malowała, sama nauczyła się grać na różnych instrumentach. Wedle ojca, została uwiedziona i z premedytacją zamordowana. Rodzice będą musieli żyć z tym bólem do końca, nikt nie przywróci im dziecka. - Nie jestem usatysfakcjonowany z wyroku – powiedział dziennikarzom ojciec. Wszystko wskazuje na to, że wraz z oskarżycielem posiłkowym złoży apelację.
Prokurator jest w zasadzie zadowolony z wymiaru kary, przyznaje, że jest surowa. Dodaje jednak, że zastanowi się ze swoim szefem, czy nie apelować o dożywocie. Ale wówczas proces praktycznie ruszyłby od nowa. Wyrok jest nieprawomocny. Na zażalenie do sądu apelacyjnego za pośrednictwem sądu okręgowego stronom przysługuje siedem dni.
Komentarze