Dzieci na uroczystym apelu w Wapienicy / Tomasz Smolnik
Dzieci na uroczystym apelu w Wapienicy / Tomasz Smolnik

 

40 dzieci z Ukrainy spędza wakacje w Polsce na zaproszenie prezydenta Rybnika. To dla nich szansa na oderwanie się od wojennej rzeczywistości.


Wycieczki w góry, park linowy, basen, ogniska, dyskoteki, zwiedzanie Bielska-Białej i Rybnika, a także wiele innych atrakcji przygotowano dla młodych Ukraińców wypoczywających w Wapienicy. Dzieci, wraz z opiekunami przyjechały z Iwano-Frankiwska, kiedyś Stanisławowa, i Baru, dwóch miast partnerskich Rybnika. W ośrodku obozowym Hufca Ziemi Rybnickiej koło Bielska-Białej młodzi Ukraińcy spędzą dwa tygodnie. Pobędą tu do 2 sierpnia. Część z nich ma polskie korzenie, wszyscy natomiast uczą się w polskiej szkole, więc bardzo dobrze znają język polski.
– Ten wyjazd dla dzieci to możliwość oderwania się od rzeczywistości, która na Ukrainie oznacza aktualnie wojnę. Uczniowie naszej szkoły stracili już w tej wojnie bliskich, także rodziców, to straszne, kiedy dzieci w XXI wieku zostają sierotami – mówi Olga Krysowata, nauczycielka z Iwano-Frankiwska i jedna z opiekunek grupy. W ośrodku w Wapienicy w tym samym czasie wypoczywają także rybniccy harcerze i dzieci na koloniach, łącznie jest tam ponad 100 młodych ludzi, co pozwala zarówno spędzić czas w gronie rówieśników, jak i nawiązać nowe znajomości.
– Bardzo nam się tu podoba, jedzenie jest inne niż w domu, ale dobre. Najfajniejsza była wycieczka na szczyt Szyndzielni – mówi 13-letni Michał Sołowienko. Większość młodych Ukraińców była już wcześniej w Polsce u krewnych lub w ramach wymiany. – Tym, co najbardziej różni Polskę od Ukrainy, są chyba drogi, u nas o wiele gorsze – mówi 14-letni Maks Fotujma. Pobyt w Wapienicy to dla dzieci pierwsze zetknięcie z harcerstwem, choć w ich ojczyźnie także działają grupy skautowe. – Bardzo fajne są ogniska i ludzie tu na obozach – mówią zgodnie Anastazja Kostiuczenko i Zosia Wikonska. Podczas inauguracyjnego apelu na obozowy maszt razem z polską flagą wciągnięto także niebiesko-żółte barwy Ukrainy, a podczas wspólnych ognisk najgłośniej rozbrzmiewa doskonale wszystkim znana piosenka "Ukraina", czyli popularne "Hej sokoły".
– Nie ma tu telewizji i internetu, więc dzieci spokojnie mogą wypoczywać, a i rodzice są spokojni, wiedząc, że one są w bezpiecznym miejscu. Dzieci chodzą na wycieczki, grają w piłkę, tańczą na dyskotekach i widać, że świetnie się bawią. Kiedy jedna grupa z Polski wyjeżdżała, wymienialiśmy się numerami telefonów i mejlami, można powiedzieć, że zawiązały się nowe przyjaźnie, które mam nadzieję, przetrwają. Dzisiaj, kiedy mamy internet, odległość nie musi przeszkadzać – mówi Igor Khalabuda, opiekun grupy z Baru.
 

Komentarze

Dodaj komentarz