Nawiedzony dom w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Nawiedzony dom w kresce autorki / Elżbieta Grymel

 

Dom pod Rybnikiem był piękny jak na owe czasy, ale nie dało się w nim mieszkać. Okazało się, że to duchy żołnierzy domagały się chrześcijańskiego pochówku.


Opowieści o utopkach i strachach czytają również ludzie pochodzący z naszych okolic, ale od wielu lat mieszkający zagranicą. Niektórzy z nich podzielili się ze mną historiami zasłyszanymi w młodości. Najwięcej takich informacji otrzymałam jednak od pani Elżbiety, od ponad trzydziestu lat mieszkającej w okolicy Kolonii w Niemczech. Opowiedziała mi ona kilka mrożących krew w żyłach historyjek o duchach, z którymi zetknęli się jej krewni (napiszę o tym w osobnym artykule, przypomniała też opowieść krążącą w okolicy Rybnika w latach 70. ubiegłego wieku. Pamiętam, że istniało kilka wersji tego wydarzenia, a różniły się one nieco szczegółami, opowiadający podawali zazwyczaj Rzuchów lub Chwałowice.
– Być może też pani o tym słyszała? – zaczęła swoją opowieść pani Elżbieta. To było w początkach lat 70, działo się to gdzieś między Rydułtowami a Rybnikiem. Ludzie wybudowali sobie piękną willę, jak na tamte czasy coś wspaniałego! Wprowadzili się tam bardzo szczęśliwi, ale z jakiś powodów krótko tam mieszkali i na noc w domu nie zostawali, a wkrótce całkiem się wyprowadzili. Podobno zostawili cały swój dobytek, dlatego zaczęły chodzić plotki , że w tym domu straszy! Czy właściciele chcieli dom sprzedać, tego nie wiem, ale tak niektórzy mówili. Podobno nie dało się tam mieszkać, bo w nocy chodziły duchy żołnierzy, słychać było odgłosy marszu, jakieś stuki i dziwne odgłosy.
Zawsze się jednak znajdą ludzie, którzy w takie rzeczy nie wierzą i niektórzy z nich próbowali tam przenocować, ale wytrzymali tylko do północy, a potem przerażeni uciekli, więc opowieści o straszkach się potwierdziły. Poproszono księdza, żeby wyświęcił dom, ale to nic nie dało. Dopiero po długich rozmowach z budowniczymi tego domu, okazało, że przy kopaniu fundamentów natrafiono na groby żołnierskie, niestety kości nie pochowano w poświęconej ziemi, tylko wyrzucono i zakopano w ogrodzie (według innej wersji: zalano betonem pod podłogą w piwnicy – przyp. EG) Straszenie ustało, kiedy żołnierskie kości pozbierano, przeniesiono na cmentarz i po chrześcijańsku pochowano.
– Historię tę opowiedziałam tak, jak zapamiętałam, bo to wtedy było bardzo głośno o tej chałupie. Nie wiem jednak, czy wszystko dokładnie powtórzyłam, ale może inni ludzie też o tym słyszeli i pamiętają więcej szczegółów? – zastanawiała się pani Elżbieta.
PS: Serdecznie dziękuję pani Elżbiecie za bardzo ciekawe opowieści i cieszę się na dalszą współpracę. Korzystając z okazji, chciałabym pozdrowić naszych internetowych czytelników z Niemiec: Hedel P. z Bielefeld, Gabrielę B., Gabriele Krischok, Małgorzatę z Hanoweru, pana Jana O. i innych. A także naszych sympatyków ze Szwecji, Wielkiej Brytanii i Australii.

2

Komentarze

  • Grymlino Nawiedzone domy 27 lipca 2014 22:10Dziękuję pani Jadwidze za komentarz. W latach 70. uczęszczałam do Ogniska Plastycznego w Rydułtowach i moje koleżanki wspominały wtedy o takim domu w Jankowicach lub Chwałowicach, podobno kilku kolejnych właścicieli nie mogło w nim mieszkać z tego powodu, że pojawiały się w nim duchy. Być może to jedna z legend miejskich, która powraca co jakiś czas, bo kilkanaście lat temu wspominano o takim domu w Żorach, podobno nawet telewizja zainteresowała się tą sprawą.
  • Jadwiga Nawiedzone domy z okolic 25 lipca 2014 12:53Też słyszałam podobne opowieści, tyle tylko, że nie pochodziły one z okolic Rybnika, a z Żor. Opowiadano je pewnie ku przestrodze ciekawskim dzieciom. Pozdrawiam

Dodaj komentarz