W niedzielę żużlowcy pojadą z Orłem o życie

54:36 przegrali rybniccy żużlowcy z łotewskim Lokomotive. Największą bolączką naszego zespołu był znów brak zdecydowanego lidera zespołu. Czy w niedzielę będzie wygrana z Orłem? Musi być!

Trudno myśleć o wygrywaniu meczów, jeśli wygrywa się indywidualnie zaledwie jeden wyścig. W niedzielę tak właśnie wyglądał dorobek rybniczan – jedynie Ilja Czałow miał na swoim koncie biegową "trójkę". – Nie ma w zespole pewniaka, kogoś, kto pojedzie dwa wyścigi na wysokim poziomie. North, Bridger czy Czałow po udanym starcie w kolejnym jadą słabo. Po meczu na Łotwie pretensji nie mogę mieć tylko do Szczepaniaka i Woryny – mówi Jan Grabowski, szkoleniowiec ŻKS ROW.
Rybniczanie dotrzymywali kroku gospodarzom do ósmego wyścigu dnia (27:21). W kolejnych wyścigach dnia miejscowi trzy razy przywozili podwójne zwycięstwo. Odpowiedzią naszych były co najwyżej remisy i mecz ostatecznie wygrali Łotysze. – Nie było pogromu i z tego trzeba się cieszyć. Widać w naszym zespole mały postęp, ale i tutaj brakowało nam lidera, kogoś, kto swoimi wygranymi pociągnąłby wynik drużyny - mówił po zawodach Dakota North.
Dla większości rybnickich zawodników był to debiut na łotewskim torze. – Było nieźle, trafialiśmy z przełożeniami i mogę być zadowolony ze swojego wyniku – mówił Kacper Woryna. Dla tego zawodnika był to kolejny udany mecz i patrząc na mizerną jazdę Romana Chromika i Dawida Stachyry, być może warto zastanowić się nad wstawieniem Woryny do składu na miejsce seniorskie. To byłoby możliwe, gdyby klub skorzystał z instytucji gościa na miejscu juniorskim. Czy tak będzie już w najbliższym meczu z Orłem Łódź (niedziela 1 czerwca, godzina 14)? Na to pytanie w rybnickim klubie na razie nie chcą odpowiedzieć...
Wiadomo jedno: jeśli rybniczanie myślą wciąż o awansie do play off, z Orłem Łódź muszą wygrać, i to najlepiej w takim stosunku, żeby w rewanżu obronić punkt bonusowy. Tak więc dla naszej drużyny będzie to mecz o naprawdę wielką stawkę. Zapowiada się interesujące ściganie!